Pijany 36-latek wtargnął przed jadącą ulicą karetkę i zażądał od medyków transportu do stolicy. Kiedy ci odmówili, agresor rzucił się na nich, kopał i bił ich nogami i rękami. Za znieważenie funkcjonariuszy publicznych na służbie i naruszenie ich nietykalności cielesnej Andrzejowi W. grozi obecnie kara do 3 lat więzienia.
Pomylił karetkę z taksówką?
Do napadu na karetkę wiozącą pacjenta do szpitala doszło w miniony czwartek (23 sierpnia br.) wieczorem na jednej z dróg publicznych w Nieporęcie. – 36-letni Andrzej W. będąc w stanie upojenia alkoholowego wtargnął na jezdnię tuż przed jadącą karetkę pogotowia ratunkowego i zażądał od ratowników, aby ci zawieźli go do Warszawy, bo nie ma jak się tam dostać. Kiedy jeden z medyków powiedział, że jest to niemożliwe, gdyż jadą z pacjentem do szpitala, wtedy Andrzej W. rzucił się na ratowników kopiąc ich i uderzając rękoma. Ponadto mężczyzna uszkodził karetkę pogotowia kopiąc w tylne drzwi – relacjonuje st. asp. Justyna Stopińska, pełniąca obecnie obowiązki rzeczniczki prasowej Komendy Powiatowej Policji (KPP) w Legionowie.
Ratownicy medyczni są funkcjonariuszami publicznymi
Agresywny pijany napastnik został przez ratowników medycznych obezwładniony, zaś następnie medycy przekazali go w ręce policjantów. Mundurowi osadzili 36-latka w policyjnej izbie wytrzeźwień, kiedy zaś wytrzeźwiał za zgodą prokuratora postawili mu 4 zarzuty karne. Za znieważenie funkcjonariuszy publicznych i naruszenie ich nietykalności cielesnej, stosowanie względem nich przemocy w celu odstąpienia od czynności służbowych oraz uszkodzenie ich służbowego mienia, Andrzejowi W. grozi kara do 3 lat więzienia. – Pamiętajmy, że lekarz i ratownik medyczny podczas swojej pracy podlegają takiej samej ochronie prawnej co funkcjonariusz publiczny – przypomina st. asp. Justyna Stopińska. Do rozpoczęcia procesu sądowego, 36-letni Andrzej W. będzie musiał regularnie meldować się na policyjnym komisariacie. Śledczy zastosowali względem niego środek zapobiegawczy pod postacią policyjnego dozoru.