Z Wójtem Gminy Nieporęt Sławomirem Maciejem Mazurem rozmawiamy na temat mijającej kadencji i planów na przyszłość.
Po raz czwarty ubiega się Pan o fotel wójta, nie jest Pan za dwukadencyjnością?
W obecnym stanie prawnym wyborcy decydują, ile kadencji pracuje wójt, burmistrz czy prezydent. To jest ważne pytanie i ważna dyskusja. Każde z rozwiązań ma w mojej ocenie swoje silne i słabe strony. Ograniczenie kadencyjności z góry decyduje o zmianie wizji rozwoju danego samorządu, a z pewnością takie nowe spojrzenie ma swoją wartość. Z drugiej jednak strony na znaczną część inwestycji i innych przedsięwzięć ma charakter wieloletni i zrywanie takiej ciągłości może powodować chaos i opóźnienia. Pamiętajmy, że samorządy konkurują pomiędzy sobą o środki zewnętrzne, dlatego tylko mądre długofalowe planowanie i sprawność wykształconej i doświadczonej kadry gwarantuje sukces w tym wyścigu. Podobna dyskusja toczy się w sprawie kadencyjności parlamentarzystów. Jest ważna i powinna być przeprowadzana w formie debaty publicznej.
Jednak prezydent ma ograniczoną kadencyjność.
Jak zaznaczyłem, to są ważne pytania, które trzeba stawiać naszym parlamentarzystom. To oni stanowią prawo w zgodzie z konstytucją.
Długo zastanawiał się pan nad tym, czy wystartować?
Jak każdy, ja również zadaję sobie pytania o własną drogę zawodową i plany. W przypadku mojej decyzji o kandydowaniu na wójta główny udział mieli mieszkańcy, z którymi codziennie się spotykam i współpracownicy.
Ile kadencji widzi Pan jeszcze przed sobą?
To zawsze oceniają mieszkańcy. Ja poddaję się tej ocenie 16 listopada. Szczerze powiedziawszy, bardziej myślę o tym, co dzieje się w inwestycjach. Na przykład czy wykonawca kanalizacji za kilkadziesiąt milionów realizuje ją zgodnie z harmonogramem. Warto tutaj również podkreślić, że pozyskaliśmy bardzo dużo środków. Umiejętność pozyskania to jest jedna rzecz, drugą jest wykonanie inwestycji, co nie jest sprawą prostą. Trzecia rzecz to prawidłowe rozliczenie tych inwestycji, tak aby pozyskanych środków nie trzeba było zwracać.
A czy pozyskanie tych środków to głównie Pana zasługa, czy zasługa dobrze dobranej kadry?
Wójt jest kierownikiem urzędu, czyli osobą, która dobiera sobie kadrę. Oczywiście to nie jest tak, że ja zajmuję się wszystkimi rzeczami, mam do tego kadrę, którą sobie dobrałem i przeszkoliłem, dzięki czemu wspólnie uzyskujemy widoczne efekty.
Pan bierze bezpośredni udział w rekrutacji tych pracowników?
Komisja rekrutacyjna ocenia kandydatów i rekomenduje do zatrudnienia. Wójt podpisuje umowę o pracę i w ten sposób dobierana jest kadra. Teraz się raczej dokooptowuje dodatkowych pracowników, a ciężar odpowiedzialności spoczywa na osobach zatrudnionych dużo wcześniej.
Cieszy III miejsce w rankingu Rzeczypospolitej?
Oczywiście to sukces całego zespołu ludzi. Ich sprawności, rzetelności i umiejętności współpracy między sobą. Chcę przy tym powiedzieć, że nie możemy koncentrować się wyłącznie na osobie wójta. Mamy stanowiącą miejscowe prawo radę gminy i bezpośrednio pracujących z mieszkańcami sołtysów. Powodzenie wszystkich przedsięwzięć zależy od dobrej współpracy rady, sołtysów i wójta z zespołem urzędu.
Pan ma dobry kontakt z radą gminy i sołtysami?
To są oddani społeczności lokalnej ludzie i zawsze znajdujemy wspólny język.
A opozycja?
Opozycja jest potrzebna. Patrzy na każdą sprawę z innego punktu widzenia i doceniam jej rolę, a także liczę się z jej zdaniem. Oczywiście dobrze, gdy ma konstruktywne argumenty, zamiast mówić – nie bo nie i opiera się na ludziach, którzy mają wiedzę i umiejętności.
Czy wygrana w naszym plebiscycie cieszy?
Jak mówię to wygrana całej społeczności gminy, która jest przeze mnie reprezentowana.
Ale nie tak jak III miejsce w rankingu Rzeczypospolitej?
To trzecie miejsce w Polsce wynika z ciężkiej pracy. Było to docenienie wysiłków wójta, urzędu, rady gminy. Jeśli chodzi o plebiscyt, to mogę tylko podziękować mieszkańcom, którzy obdarzyli mnie zaufaniem. Nie wszystkie potrzeby ludzi daje się od razu zaspokoić. Na wiele inwestycji trzeba czekać latami. Na projektowanie czy pozyskanie środków. Niekiedy potrzeba dużo czasu, aby wytłumaczyć to nowym mieszkańcom.
To są najbardziej roszczeniowi mieszkańcy?
To niewłaściwe słowo. Jeżeli ktoś się sprowadza z Warszawy, gdzie wszystko na około jest zrealizowane, a potem buduje dom, gdzie nie ma żadnej infrastruktury, to potrzebuje czasu, aby po analizie budżetu zrozumieć, jak wiele potrzeb jest na naszym terenie i zaspokojenie jego osobistych musi potrwać.
Uważa się pan za dobrego wójta?
Proszę mnie nie zmuszać, żebym sam się oceniał.
Skąd ta skromność?
Nie wiem, czy to jest skromność, myślę, że ocenę wystawiają i wystawią mi mieszkańcy.
A jednak zgodził się pan na to, aby pana hasłem wyborczym, było stwierdzenie „dobry gospodarz”, więc chyba się pan z tym zgadza?
Tak, zgadzam się. Taka jest rola włodarza gminy, aby prowadził ją jak dobrze zarządzane gospodarstwo.
Słyszy pan takie słowa, że jest pan dobrym gospodarzem?
Słyszę i dlatego takie hasło przyświeca mojej kampanii.
Jeszcze niedawno, jeżeli dziecko zamieszkałe w Gminie Nieporęt uczęszczało do przedszkola prywatnego np. w Warszawie, Gmina Nieporęt musiała pokrywać koszt dotacji. Wniósł pan skargę do Trybunału Konstytucyjnego. Skąd pomysł, aby w ten sposób rozwiązać problem z przedszkolami?
Wydawało nam się niesprawiedliwe, że musimy płacić takie same pieniądze, a często nawet większe, zamiast posiadać te pieniądze na rozbudowę własnej sieci przedszkoli i innych placówek oświatowych. Działania te przyniosły efekt w postaci korzystnego dla nas wyroku trybunału konstytucyjnego. Muszę powiedzieć, że jeśli chodzi o przedszkola, to mamy w dużym zakresie te potrzeby zaspakajane. Mamy wspaniałe placówki z doświadczoną i otwartą kadrą.
Czy od momentu pozytywnego rozpatrzenia tej sprawy przez Trybunał Konstytucyjny powstało w gminie jakieś przedszkole?
Gmina przejęła przedszkole od jednostki wojskowej w Białobrzegach oraz wybudowała nowy budynek Przedszkola Gminnego w Zegrzu Południowym. Procesy inwestycyjne nie trwają kilka miesięcy. Mieszkańców przybywa i będziemy sukcesywnie odpowiadali na nowe potrzeby. Tak jak w całym kraju powstają i u nas kolejne podmioty prywatne.
To nie to samo co przedszkole gminne, w którym są niższe opłaty.
Nie, ale również przedszkola prywatne są wspierane przez gminę. Prywatne przedszkola w Nieporęcie to i tak lepsze wyjście niż kiedy maluch uczęszcza do prywatnej placówki w Warszawie.
A nie ma pomysłu budowy kolejnego przedszkola gminnego lub rozbudowy istniejącego?
Obecnie dzieci z naszego terenu w 80% znajdują miejsca w przedszkolach gminnych.
Rodzice się nie skarżą, że muszą więcej płacić?
Zmieniający się system oświatowy w tym pięciolatki w zerówkach, powoduje, że ciężar ten przejmują sukcesywnie szkoły. Bardziej skupiamy się więc na poprawie warunków w szkołach i to nam się udaje. Wybudowaliśmy szkołę podstawową w Izabelinie z salą gimnastyczną, rozbudowaliśmy szkołę w Józefowie, budujemy halę sportową w Nieporęcie, rozbudujemy również szkołę w Białobrzegach. Inwestycji oświatowych jest bardzo wiele w naszej gminie, nie mówiąc już o aquaparku.
A co pan uważa za największy sukces?
Oświata, sport, infrastruktura techniczna. Ostatnio przejęliśmy zadania w zakresie opieki zdrowotnej w tym sensie, że zmodernizowaliśmy ośrodek zdrowia. Jesteśmy jedną z nielicznych gmin wiejskich, która oprócz opieki podstawowej, ma również specjalizacje zakontraktowane w Narodowym Funduszu Zdrowia. Rozbudowa tego ośrodka na pewno pozwoli na jeszcze bardziej kompleksowe usługi dla naszych mieszkańców.
Co pan myśli o swoich przeciwnikach w tych wyborach?
Są rywale i życzę im sukcesów (śmieje się).
Ale sobie przede wszystkim?
Ocena moich kontrkandydatów należy do wyborców. Jednak czuję się w obowiązku podkreślić, że w dzisiejszych czasach do kierowania samorządem potrzebna jest szeroka wiedza prawna i finansowa, nie mówić o wyższym wykształceniu. Nie chodzi tylko o inwestycje, ale również wydatki związane z opieką społeczną, oświatą, kulturą, z utrzymaniem całej infrastruktury technicznej. Motywacja i chęci to rzecz ważna, ale pokora i świadomość własnych możliwości także.
Nie chciałby pan, aby po wyborach ktoś inny zasiadł na fotelu wójta?
Zupełnie otwarcie powiem, z całym szacunkiem dla moich kontrkandydatów, że nie widzę w nich kontynuatorów dynamicznego rozwoju gminy.
Wiem, że ma pan wyższe wykształcenie, ale nie wiem co dokładnie Pan studiował.
Skończyłem Uniwersytet Warszawski Wydział Prawa i Administracji, jestem magistrem prawa administracyjnego. Pracowałem 12 lat w administracji rządowej. Zaczynałem od spraw formalno- prawnych dotyczących ustaw o drogach publicznych. Byłem w komisji przygotowującej ustawę dotyczącą pojazdów ponadnormatywnych. Przez wiele lat pracowałem w wydziale prawnym Generalnej Dyrekcji Dróg Publicznych.
Wynika z tego, że kariera w administracji rządowej dobrze się układała, skąd więc pomysł na to, żeby zostać wójtem?
Jak to w życiu bywa – przypadek. Rodzice się tutaj wybudowali i w którymś momencie powiedzieli, że nie będą tutaj mieszkali. Zaproponowali, żebyśmy my to zrobili. Miało to miejsce 22 lata temu. Byliśmy dosyć młodzi, mieliśmy małe dzieci. Młodym ludziom łatwiej podejmować decyzje o zmianach, o nowych wyzwaniach. Rodzice budowali ten dom przez wiele lat i szkoda było go sprzedać. W tamtych czasach, ze względu na trudne dojazdy, praca w Warszawie nie mogła być brana pod uwagę. Zapadła decyzja, że przeprowadzamy się i szukamy zatrudnienia na miejscu. Żona jest polonistką, więc znalazła pracę w szkole. Ja przyszedłem do gminy, poinformowałem o swoim wykształceniu, kompetencjach i zaproponowałem swoją osobę do dyspozycji. Ówczesny zarząd przyjął moją kandydaturę. Pierwsze dwa lata pracowałem jako pełnomocnik zarządu do spraw gospodarczych. Na osiedlu, na którym mieszkałem, były problemy z infrastrukturą i byłem osobą, która musiała się angażować w rozwiązywanie różnego rodzaju problemów z tym związanych. Mieszkańcy prosili, abym startował na radnego i w rezultacie zostałem zastępcą wójta. Byłem nim przez dwie kadencje.
Potem zdecydował się pan sam wystartować?
Tak.
Czy wójt, którego pan zastępował, nie miał nic przeciwko temu?
Miał, jednak mieszkańcy większym zaufaniem obdarzyli mnie i staram się ich nie zawieźć.
Jednym słowem nie rozumieliście się?
To był dobry wójt – będę to podkreślał. Chciał jednak wcielać w życie różne założenia, które myślę, że na tamte czasy były trudne do zaakceptowania przez mieszkańców. Ja wychodziłem bardziej naprzeciw potrzebom mieszkańców.
Czy po tych wydarzeniach wasze stosunki są koleżeńskie?
Przy okazji spotkania nie odwracamy się do siebie plecami.
Wszystko bardzo pomyślnie się dla pana ułożyło. Praca w gminie, zastępca wójta, potem wójt. A co się nie udało?
Jeżeli się przyjrzę mojej karierze zawodowej, to nie jest tak, że sukcesy przychodzą lekko. Zawsze po drodze są sprawy, które nie kończą się tak jak by się chciało, z różnych przyczyn. Jestem taką osobą, która jeśli obierze sobie jakiś cel, to nawet czasowe niepowodzenia, nie zniechęcają mnie i dążę do jego osiągnięcia. Przez wiele lat walczyliśmy z kanalizacją obrzeży Jeziora Zegrzyńskiego. Była to prawdziwa udręka. Bardzo długo inwestycja ta była niemożliwa do zrealizowania. Stanowisko Warszawy było odrębne od naszego. Nie chciano zrozumieć, że Jezioro Zegrzyńskie nie jest tylko i wyłącznie dla nas. Należy pamiętać o tym, że ¼ Warszawy pije wodę z Jeziora Zegrzyńskiego. Po 22 latach doprowadzamy do końca tę kanalizację, która powinna być zrobiona dwadzieścia parę lat temu. Wszystko zakończyło się sukcesem, ale po drodze było mnóstwo porażek i rozczarowań. Poza tym, nie ma ludzi nieomylnych. Tylko ten, co nic nie robi, nie popełnia błędów. Nie uważam się za kogoś, komu one się nie zdarzają. Nieraz istnieje konieczność szybkiego podjęcia decyzji, a czasem nawet wybrania mniejszego zła. Trzeba czasem wziąć pod uwagę uwarunkowania formalno-prawne. Mieszkańcy często ich nie rozumieją, powiem szczerze ja jako prawnik, też często ich nie rozumiem (śmiejemy się).
W 2006 roku poparcie dla pana nie było tak duże jak w poprzednich wyborach. Czy na tej podstawie można wnioskować, że ono rośnie z biegiem czasu?
W 2006 roku wygrałem dopiero w drugiej turze, bo miałem godnego przeciwnika. Pan Andrzej Olechowski nie jest moim zwolennikiem, jest konstruktywną opozycją.
Ceni go pan?
Tak. Mam duży szacunek do niego, ze względu na to, że choć ma często odmienne zdanie, zależy mu na dobru gminy.
Jeśli pan wygra, to co pan zrobi w tej kadencji?
Jest bardzo duży obszar kanalizacji, który musimy wykonać w ciągu przyszłego roku. Cały obszar Nieporęt Zachód – Wola Aleksandra, Stanisławów Drugi, Józefów. Musimy również zakończyć realizowaną kanalizację z opaski kanalizacyjnej. Projektowana jest kanalizacja w osiedlach w Zegrzu Południowym, w Białobrzegach, gdzie już funkcjonuje, ale nie jest tam uregulowany stan formalny. Jeśli chodzi o placówki oświatowe, czeka nas budowa hali sportowej w Białobrzegach. Musimy rozbudować szkołę podstawową w Józefowie, ponieważ tak się stało, że ta szkoła stała się najbardziej zaludnioną szkołą w gminie. Poza tym, coraz więcej osób się buduje i wiąże się to ze zmianami w planach zagospodarowania przestrzennego. Nie chcemy zabudowy blokowej, tylko zabudowę jednorodzinną.
A nie ma potrzeby, aby zabudowa blokowa, choć w ograniczonym zakresie była? Nie każdego stać na dom jednorodzinny.
Uważam, że każdy teren powinien zachować swój charakter. Trudno byłoby mi się pogodzić z tym, aby Gmina Nieporęt stała się typowym miastem jak np. Legionowo. Mamy wiele walorów rekreacyjno-wypoczynkowych, które są bardzo ważne dla nas i dla tych, którzy się do nas sprowadzają. Ja sam nie po to tutaj mieszkam, żeby z powrotem być na Ursynowie. Jeśli kogoś nie stać na mieszkanie w domach jednorodzinnych, może mieszkać w innych gminach. Dopuszczamy natomiast zabudowę szeregową.
Lubi Pan Nieporęt?
Gdybym nie lubił, to bym tutaj nie mieszkał.
A co pan lubi w Nieporęcie?
Wszystko. Miejscowość jest przeurocza, a ludzie tu mieszkający mają poczucie wspólnoty.
Chodzi pan na plażę?
Nieraz chodzę. Nie kąpię się, ale korzystam z aquaparku. Kiedyś zajmowałem się sportami motorowodnymi, żeglarstwem. Woda była mi zawsze bliska, tak jak i moim rodzicom. Mamy tu również piękne lasy.
A ludzie?
W poszczególnych sołectwach można zaobserwować różne temperamenty. Z pewnością inni są rodowici mieszkańcy od nowo przybyłych. To jest społeczność, która cały czas się zmienia. Myślę, że udało mi się nawiązać kontakt z mieszkańcami Nieporętu. Fakt, że mnie wybierają przez tyle lat, świadczy o tym, że mają chyba do mnie zaufanie.
Czuje się pan mieszkańcem Nieporętu z krwi i kości?
Tak.
A gdzie się pan wychował?
Wychowałem się w Rembertowie, a po studiach mieszkałem na Ursynowie.
Ma pan czas dla rodziny?
Niestety to jest duży minus tego stanowiska. Ale nie będę się skarżył. Taka praca.
Żona nie mówiła żeby już dać spokój z tym kandydowaniem?
Zawsze mówi. Jednak my jesteśmy 35 lat po ślubie, i ostatecznie na tym polega sukces naszego wzajemnego pożycia, że się wspieramy. Jest między nami duża wyrozumiałość i duża zażyłość. Jednak sprawowana przeze mnie funkcja sprawia, że nie ma tego czasu dla siebie nawzajem wystarczająco dużo.
Nie żałuje Pan tego?
Z perspektywy lat zastanawiam się, czy nie trzeba było iść do wojska, żeby szybko pójść na emeryturę (śmieje się).
Naprawdę?
Nie, żartuję. Każdy wybrał sobie jakąś drogę życiową i nią podąża. Gdybym 20 lat temu wybrał coś innego, być może, choć byłbym w innym miejscu też byłoby ciekawie. Właściwie to był podobny przypadek. Wiele lat temu już przeniosłem się do innej pracy, ale zostałem namówiony przez swojego poprzednika, żeby tu zostać.
Kiedy był pan wicewójtem?
Tak. Dostałem dobrą propozycje pracy. To był ten moment kluczowy, w którym zadecydowałem w którym kierunku pójdę. Generalnie uważam, że nigdy nie warto żałować decyzji, które się podjęło.
A ma pan w ogóle plan awaryjny?
To znaczy?
Gdyby nie udało się zostać wójtem, to czym by się pan zajął?
Jestem prawnikiem z doświadczeniem w całej gamie dyscyplin, którą gmina się zajmuje. Aplikowałbym o pracę jak każdy inny obywatel.
Widzi się pan w gminie?
Dopóki mieszkańcy widzą mnie w tej roli i ja się w niej widzę. Powiem zupełnie szczerze, udało mi się nawiązać dobrą współpracę z radą, sołtysami. Myślę, że również trafiam ze swoim przekazem do mieszkańców, choć nigdy nie jest możliwe, aby zadowolić wszystkich. Dopóki jest akceptacja i współpraca, jest sens dalej pracować. Natomiast nie wiem, czy widziałbym się dalej w tej roli , gdyby to miało być na zasadzie walki, jak w niektórych samorządach bywa – gdzie wójt swoje a rada swoje.
Jeden z zarzutów, jakie opozycja ma przeciwko panu, to Ośrodek Mazowsze. Sprzedany za 3 mln zł przez Gminę Nieporęt, potem nabywca sprzedał go za wielokrotność tej kwoty, dokładnie za 12 mln.
Jakiż to zarzut?
Nie można było sprzedać za więcej?
Dziwię się, że kontrkandydaci posługują się argumentami nieracjonalnymi. 12 lat temu był przetarg i każdy mógł do niego przystąpić. Wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Mieliśmy bardzo trudną sytuację oświatową. W jednym budynku szkoły mieściła się szkoła podstawowa i gimnazjum. Nastąpiła konieczność wybudowania nowego budynku szkoły. Ponadto gmina hotelami i restauracjami nie bardzo mogła się zajmować. Dzierżawca, który to robił zrezygnował. Wtedy utrzymywanie obiektu hotelowego było dosyć kosztowne. Jednak najważniejszą kwestią było pozyskanie środków pieniężnych na budowę nowego gimnazjum. Kwotę minimalną wyznaczył biegły rzeczoznawca. Oskarżenia wynikają z niezrozumienia tematu. Inne przepisy dotyczą zbycia nieruchomości, a inne dotyczą realizacji przedsięwzięć inwestycyjnych. Tam mamy ustawę o zamówieniach publicznych, a tu mamy ustawę o gospodarce nieruchomościami. To była licytacja, każdy mógł do niej przystąpić. Musiało to zostać ogłoszone w prasie o zasięgu ogólnokrajowym. Wszystko odbyło się zgodnie z procedurami. Rada Gminy podejmuje decyzję o zbyciu, była to więc decyzja organu uchwałodawczego. Jeśli do przetargu zgłosił się podmiot, który spełnił wszystkie wymagane warunki, łącznie z kwotą minimalną ustaloną przez rzeczoznawcę, to nie ma możliwości mu odmówić.
Nie było potem po ludzku żal, że później sprzedano to za wielokrotność 3 mln?
Nie. Trzeba było podjąć decyzję. Warunki w szkole były bardzo ciężkie. W tamtych czasach większość środków na budowę szkoły pochodziło z budżetu gminy. Przecież wartość nieruchomości w całym kraju przez te lata znacznie wzrosła.
Mówi Pan, że gmina nie może prowadzić hotelu lub restauracji, tymczasem krążą pogłoski, że w porcie ma powstać hotel będący własnością gminy?
Gmina nie będzie prowadziła żadnych hoteli ani restauracji. Takie obiekty będą prowadzone przez podmioty prywatne. Nazywamy to kompleks rekreacyjno-wypoczynkowy Nieporęt – Pilawa. Do zadań własnych gminy należą tereny rekreacyjne i sportowe. To jest jak najbardziej teren, gdzie mogą się rozwijać przedsięwzięcia prywatne. Nasi mieszkańcy mogą zakładać sklepy, restauracje, hotele i całą działalność usługową.
Mimo że jest pan tak długo wójtem, nie spoczął pan na laurach i w tej kadencji postanowił się pan dokształcać.
Tak, skończyłem na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego Akademię liderów samorządowych. Cały czas się dokształcam. Zdałem również egzamin do rad nadzorczych spółek skarbu państwa. Przywiązuję dużą wagę do podwyższania kwalifikacji. Tutaj nie ma szans na to, aby ktoś mógł się zatrzymać.
Czy myśli pan, że wygra te wybory?
Gdybym myślał, że mam przegrać, to w ogóle bym nie startował. Uważam, że również moi kontrkandydaci wierzą w swoje zwycięstwo. Tej wiary im życzę. Chciałbym przy okazji podziękować mieszkańcom za zaufanie. Przeprosić za niedociągnięcia. Podziękować za przychylność dla mnie, dla rady i sołtysów. Warto tutaj również przypomnieć, że w ciągu ostatnich czterech lat udało nam się przeznaczyć ponad 70 mln zł na inwestycje. Otwieramy za parę dni halę sportową w Nieporęcie, ale to nie jest „cud wyborczy”. W 2011 r otworzyliśmy szkołę podstawową z salą gimnastyczną. W 2012 r. otworzyliśmy aquapark, skończyliśmy duże przedsięwzięcie kanalizacyjne na ul. Jana Kazimierza, w 2013 r zrealizowaliśmy duże zadanie ze środków unijnych – kładkę dostosowaną do osób niepełnosprawnych, w 2014 r otwieramy halę sportową przy Gminie Nieporęt, przy tym realizujemy duży zakres inwestycji kanalizacyjnych, wodociągowych, drogowych, oświetleniowych. Realizujemy program montażu kolektorów słonecznych dla 590 gospodarstw domowych na terenie gminy. Wprowadziliśmy również kartę 3+, wszystkie dzieci z naszych szkół objęte są bezpłatną nauką pływania, a w 2014 zakończyliśmy modernizację ośrodka zdrowia wraz z jego wyposażeniem i przejęliśmy porty, w których stworzymy nowe warunki rekreacyjno-wypoczynkowe.