Trwa proces wójta i wiceszef RG oskarżonych o jazdę autem pod wpływem alkoholu

520466c54c33a.jpg

11 kwietnia odbyła się kolejna rozprawa samorządowców Sławomira M. i Mariana O., oskarżonych o prowadzenie aut w stanie nietrzeźwości. Podczas rozprawy przesłuchano 5 stołecznych policjantów, 2 pielęgniarki, lekarza, a także Barbarę K., sekretarz UG Nieporęt.

 

W czwartek zeznawali policjanci, którzy bezpośrednio nie uczestniczyli w zatrzymaniu polityków. 4 stycznia 2012r. przyjechali wesprzeć swoich kolegów. Dwóch funkcjonariuszy pilnowało aut samorządowców, gdy ci byli przewożeni na legionowską KPP. Trzech innych uczestniczyło w czynnościach w KPP w Legionowie. Byli przełożeni załóg, które zatrzymały wójta i radnego. Stawili się na komendzie osobiście, ponieważ chcieli mieć nadzór nad podwładnymi, zwłaszcza że ci wcześniej skarżyli się, że politycy z Nieporętu próbowali ich zastraszyć koneksjami. Stołeczni funkcjonariusze podnieśli przed legionowskim sądem, że zdziwił ich fakt, że osoby zatrzymane zamiast czekać na badanie krwi w miejscu specjalnie do tego przeznaczonym, w wyniku polecenia oficera dyżurnego KPP w Legionowie, spędzili ten czas na posterunkowej świetlicy. Do pomieszczenia każdy mógł wejść i swobodnie z niego wyjść. W trakcie zatrzymania wielu legionowskich policjantów rozmawiało z zatrzymanymi politykami. Stołeczni policjanci jednogłośnie twierdzili, że z takimi praktykami nigdy się nie spotkali.

Był kłopot z lekarzem
Inną sprawą, którą skrytykowali, był długi czas oczekiwania na personel medyczny, mający pobrać krew. Warszawscy funkcjonariusze zeznali, że lekarz po zbadaniu pierwszego zatrzymanego, odmówił zbadania drugiego. Wytłumaczył to koniecznością pilnego wyjazdu do pacjenta. Policjanci zeznali, że będąc z nim w tym samym pomieszczeniu, nie widzieli, by ktokolwiek kontaktował się z nim i wzywał go na interwencję. Próbowali nawet przekonać oficera dyżurnego, aby ten jednak zatrzymał lekarza do pobrania krwi od drugiego samorządowca – Mariana O. Gdy to się nie udało, policjanci podjęli decyzję, aby jechać do najbliższej izby wytrzeźwień i tam zrobić badanie. Po tym komunikacie, oficer dyżurny KPP Legionowo oznajmił, że badanie można zrobić w ośrodku przy ul. Sowińskiego 4. Tam pobrano krew Marianowi O.

Nie potrafili nawet wejść po schodach
Wszyscy policjanci, zeznający podczas ostatniej rozprawy przed legionowskim sądem, mający bezpośredni kontakt z zatrzymanymi, jednogłośnie wyjaśniali, że zatrzymani politycy byli pod wpływem alkoholu. Świadczyły o tym m. in. brak równowagi i problemy z mową oraz tzw. bełkot. Poza tym, czuć było od nich alkohol, a oni sami chwiejąc się na nogach wpadali na pilnujących ich funkcjonariuszy. Według złożonych zeznań, nie potrafili nawet samodzielnie wejść po schodach do legionowskiego posterunku. Lekceważąco traktowali stołecznych policjantów i nie przebierali w słownictwie. Komisarze, nadzorujący pobranie krwi od polityków, nie potrafili racjonalnie wytłumaczyć, czemu lekarz w protokole wpisał, że nie czuł alkoholu podczas badania wójta Sławomira M.

Nie leżał, to nie był pijany?
Podczas ostatniej rozprawy przesłuchano także lekarza pogotowia ratunkowego 65-letniego Jerzego M., który na legionowskiej komendzie badał wójta Sławomira M. Według lekarza, Sławomir M. podczas badania, nie był agresywny, a chód miał pewny. Podczas badania, lekarz nie czuł od niego alkoholu i tak też wpisał w rutynowy kwestionariusz. W dokumencie znalazły się także informacje, że reakcja źrenic na światło wypadła w normie, a tętno zatrzymanego wynosiło 75. Sędzia zapytała lekarza, czy tętno było mierzone urządzeniem, czy też ręcznie. Nie potrafił on jednak konkretnie odnieść się do pytania i stwierdził jedynie, że było mierzone „normalnie”.

Krew wójta pobrano strzykawką
Sąd przesłuchał także dwie pielęgniarki. Pierwszą z nich była pielęgniarka Wioletta A., która pobierała krew od Sławomira M. na legionowskiej komendzie, 4 stycznia między godziną 22 a 23. Wyjaśniła, że po pobraniu krwi, wypełniła stosowny protokół, nakleiła odpowiednie naklejki na fiolki z krwią, zapakowała je i oddała policjantom. Według policyjnych procedur, na tę czynność nie ma żadnych pokwitowań, ani protokołów. Tymczasem Marian O. miał pobieraną krew w legionowskiej przychodni przy ul. Sowińskiego 4. Krew do badania pobierała pielęgniarka Ewa Ł., która przed sądem zeznała, że pobrała ją zgodnie z instrukcją, metodą próżniową i wykorzystała do tego pakiet próżniowy. Samo pobranie krwi odnotowano w odpowiednim protokole z godz. 00.35. Następnie fiolki podpisano, opieczętowano i przekazano stołecznym policjantom.

Przyjechała odebrać urzędową skodę
Sąd przesłuchał także Barbarę K., sekretarz UG Nieporęt. Na wniosek prokuratora, urzędniczka przesłuchiwana była po wcześniejszym przyrzeczeniu o zeznawaniu zgodnie z prawdą. Sekretarz UG Nieporęt wyjaśniła, że na miejscu zatrzymania lokalnych polityków pojawiła się po telefonicznym wezwaniu przez wójta Sławomira M. Na miejscu proszono ją o odebranie aut polityków. Barbara K. przystała na to i wypełniła odpowiednie oświadczenie. Wcześniej jednak skontaktowała się ze znajomym nieporęckim policjantem, aby dowiedzieć się, w jaki sposób powinna te samochody odebrać.

Cała władza na nogach
Barbara K. pojechała urzędową skodą pod dom wójta. Nikogo tam nie zastała i dlatego poprosiła Alicję S., zastępcę wójta o pomoc w przyprowadzeniu pozostałych samochodów. Przed sądem przyznała, że w drodze po auta spotkały małżonkę Sławomira M. i wspólnie pojechały po samochody. Następnie ok. godz. 23 zadzwonił do niej Marian O. i poprosił, żeby odebrała jego i wójta spod KPP w Legionowie. Wedle składanych przed sądem wyjaśnień, na legionowskiej KPP podpisała oświadczenie, potwierdzające odbiór samorządowców i zobowiązujące ją do odwiezienia ich do domów. Ponadto Barbara K. zeznała, że Marian O. na co dzień ma problemy z wyraźną wymową a poza tym, ma dość specyficzny chód, bo lekko utyka. W najbliższym czasie czeka go operacja biodra, zaś wójta na kolano. Takie wyjaśnienia mogłyby, według niej, tłumaczyć bełkotliwą mowę i chybotliwy chód nieporęckich samorządowców.

Zamienili próbki krwi
Wójta gminy Nieporęt Sławomira M. i wiceszefa RG Mariana O. w styczniu 2012r. zatrzymali w Nieporęcie policjanci z Komendy Stołecznej. Prokuratura Rejonowa w Legionowie oskarżyła ich o to, że 4 stycznia 2012r. prowadzili swoje auta w stanie nietrzeźwości. Obaj oskarżeni nie przyznają się do zarzucanych im czynów. Badanie krwi wykazało u Mariana O. 0,26 promila, zaś u Sławomira M. 0,2 promila alkoholu. Prokuratura nie ma jednak wątpliwości, że powyższe wyniki pochodzą z próbek pobranych znacznie później, a te pobrane m. in. na KPP w Legionowie zostały zniszczone.

Media naruszyły godność osobistą
Podczas rozprawy, obrońca nieporęckich polityków, prosiła sąd o zakaz rejestrowania dźwięku i obrazu przez obecnych na sali dziennikarzy. Dodała, że materiał z pierwszej rozprawy sądowej, wyemitowany w dniu 13 marca na antenie TVN był zrobiony nierzetelnie. Sąd nie przychylił się jednak do wniosku obrońcy i pozwolił mediom na rejestrowanie przebiegu rozprawy.

ms