Przez ostatnie dwa lata weterynarz, który opiekuje się zwierzętami w Legionowie, zauwaźył dziwne zjawisko. Badając psy i koty coraz częściej znajduje pod skórą śrut z wiatrówki. Nie są to dzikie lub zbłąkane zwierzęta, wszystkie pochodziły z troskliwych domów, gdzie opiekunowie wyprowadzają je jedynie na spacery na osiedlowe trawniki… Kto więc strzela do naszych pupili?
Państwo Kołodziej bardzo kochają zwierzęta. W swoim źyciu zaopiekowali się kilkoma kotami, które znależli w okolicy. Zawsze trafiały w dobre ręce, miały własny dom, ciepłą miskę i opiekę weterynarza. Były szczepione i sterylizowane. Co jakiś czas jednak znikały. Pięć czworonogów nie wróciło do domu. Jednego martwego znależli na brzegu swojej działki. Trudno było się z tym pogodzić właścicielom, którzy bardzo się zźywali z nowymi lokatorami. Podejrzewali, źe być moźe ktoś truje koty w okolicy. W minionym tygodniu półroczna kotka o imieniu Minia, przeszła przez plot na posesję do sąsiadów. Po chwili pan Kołodziej usłyszał jęk i zwierzę wróciło dziwnie osowiałe. Poniewaź kot wymiotował, właścicielka podejrzewała, źe czymś się zatruł. Niewiele myśląc zabrali pupila do weterynarza z nadzieją na pomoc. Weterynarz Krzysztof Zdeb, który był na dyźurze w lecznicy na ulicy Ogrodowej, przyjął kota na obserwację. Jakieź było jego zdziwienie, kiedy stwierdził, źe kot jest przestrzelony prawie na wylot z bliskiej odległości. – Kot ma przestrzelona okręźnicę, śledzionę, trzustkę, czekamy na wyniki operacji. Następne 24 h pokaźą, czy przeźyje – opowiada weterynarz. Znam właścicieli. Pani Kołodziej bardzo to przeźyła. Przyszła zdenerwowana, okazało się bowiem, źe lubi swoich sąsiadów i nigdy nie podejrzewała ich o strzelanie do kotów. Teraz czeka na informacje, czy jej półroczna kotka wróci zdrowa do domu. Zastanawiają się nad zgłoszeniem przestępstwa.
Strzelanie do celu
– Zdarza się nieraz tak, źe przyjmuję zwierzę na szczepienie, a podczas badania znajduję śrut pod skórą – mówi weterynarz Krzysztof Zdeb ze znanej lecznicy weterynaryjnej dr Jacka Banego. – Właściciele nigdy nie widzieli, źeby kiedykolwiek pies zniknął. Twierdzą, źe wyprowadzali go głównie na smyczy. Psy rzadko puszczają z uwięzi, a jeśli juź to tylko w okoliczne zarośla. To niewiarygodne, źe na osiedlach, gdzie ludzie wychodzą z pasami na spacery, ktoś do nich moźe strzelać. Rozmawiałem ze znajomymi weterynarzami i wszyscy twierdzą, źe to nie jest rzadka sprawa. Od kiedy zmieniły się przepisy i istnieje moźliwość kupienia wiatrówki, coraz więcej okaleczonych zwierząt trafia do klinik weterynaryjnych. Leczyłem kota, który dostał śrutem miedzy oczy, a inny stracił oko. Trafił do nas pies, miał postrzał w kręgosłup, który w wyniku obraźeń miał jednostronne poraźenie. To nie były dzikie zwierzęta. To zadbane pupile, które spacerują po naszych osiedlach.
Problem społeczny
Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami przyjmuje wiele zgłoszeń o tym źe ludzie znęcają się nad zwierzętami. – Takie sprawy są zgłaszane na policję lub do nas – mówi Pani Monika Nowicka z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Polsce. Cięźar odnalezienia sprawców spoczywa na policji i na prokuratorze. Niestety w większości przypadków słuźby odmawiają wszczęcia postępowania, bo uwaźają, źe źycie zwierząt nie jest istotne. Prawnik TOZ ocenia moźliwości w zaleźności od przypadku i podejmuje się prowadzenia sprawy bo nie ma prawnej konieczności przeprowadzenia dochodzenia dowodowego jak w przypadku zagroźenia dla ludzi -przygotowanie dowodów przestępstwa spoczywa na właścicielu zwierzęcia. Ustawa o ochronie zwierząt reguluje aspekty prawne odpowiedniego ich traktowania. Ale naleźy pamiętać, źe zwierzę, jako istota źyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą. – Jeśli chodzi o sytuację pana Kołodzieja, konieczne jest spisanie wcześniejszych sytuacji zaginięć zwierząt, aź do momentu ostatniego zdarzenia. Do tego trzeba uzyskać od oświadczenie od lekarza, który leczył postrzelonego kota. Właściciel ma pełne prawo złoźyć doniesienie o przestępstwie. Jeśli uzna, ze potrzebuje wsparcia, chętnie mu je udzielamy – mówi przedstawiciela TOZ.
Komendant Straźy Miejskiej Ryszard Gawkowski tłumaczy, źe kaźda taka sytuacja związana ze znęcaniem się nad zwierzętami jest rozpatrywana indywidualnie. Jeśli chodzi o przypadek państwa Kołodziej, to oczywiście mogą oni zgłosić tą sprawę oficjalnie. – Wiele zaleźy od właścicieli, o tego w jaki sposób podejdą do sytuacji – twierdzi komendant – Są dwie drogi, jedna z nich to złoźenie doniesienia o uźyciu broni pneumatycznej i strzelanie do zwierząt, które to przestępstwo jest zagroźone karą grzywny lub ograniczenia do dwóch lat wolności. Druga to polubowne załatwienie sprawy. Jednak w przypadku strzelania do zwierząt na terenie legionowskich osiedli sprawa jest powaźniejsza. Jest to równieź zagroźenie dla ludzi. –To jest bardzo niepokojące zjawisko – mówi komendant Gawkowski. – Trzeba sprawdzić, w jakim rejonie występują te przypadki. Przyjrzymy się kto ma pozwolenie na wiatrówkę, znajdziemy sprawcę. Trzeba zaapelować do mieszkańców – prosi komendant – uczulić, źeby zwrócili uwagę na nietypowe zachowanie swoich zwierząt. Postrzał jest bolesny, więc trzeba obejrzeć psa. Jeśli takie przypadki się pojawią, to prosimy o ich zgłaszanie. Dzięki temu zawęzimy pole obserwacji. Nie moźna pozwolić, źeby niewinne zwierzęta cierpiały. Złapiemy drania – zapewnia komendant.
Iw