Pomoc parafian

Komentowanie wyłączone
5204499328588.jpg

W 2010 roku legionowskie parafie wzięły udział w zbiórce darów dla ludzi z obszarów powodziowych. Mieszkańcy Sandomierza byli bardzo wdzięczni za wszystkie dary, które dostali z Legionowa. Do ofiarodawców skierowano pisma z podziękowaniem, by darczyńcy mieli gwarancję, źe wszystkie paczki dotarły do potrzebujących. Parafia garnizonowa  ponownie zorganizowała zbiórkę w dniu 11 czerwca, by pomóc poszkodowanym.

Pierwszy konwój – 7 czerwca 2010

Widok ludzkiego nieszczęścia poruszył tak bardzo mieszkańców Jabłonny, źe z ich inicjatywy zorganizowano w minionym roku zbiórkę darów dla powodzian, którzy stracili cały dobytek źycia. Ich potrzeby były tam ogromne. Ks. Jacek Skrzypczak, któremu te okolice nie są obce, mówi: – To był mały transport darów. Mała grupa ludzi, pod egidą pana Adama Szczypkowskiego zebrała odzieź, wodę mineralną, obuwie, pościel, artykuły pierwszej potrzeby i środki czystości. To była akcja wąskiego grona osób, która trafiła do parafii Nawrócenia Św. Pawła Apostoła. – Dojechaliśmy do parafii, która była centrum pomocy dla powodzian, gdyź magazyny Caritas były zalane – opowiada ks. Jacek.

Drugi konwój – 19 czerwca 2010

Juź w powrotnej drodze pod wpływem emocji zrodziła się myśl, źe warto zorganizować drugi wyjazd i włączyć do pomocy społeczność parafialną. Ks. Jacek wybrał się na obchód legionowskich parafii, by połączyć siły. Zbiórki darów ogłoszono w kościele garnizonowym,  w parafii p.w. Matki Boźej Królowej Polski w Jabłonnie oraz w parafii św. Jana Kantego. Zbiórka przeprowadzona w dniach 17-19 czerwca przyniosła niesamowite efekty. Ludzie gromadzili odzieź, obuwie, środki czystości, trwałą źywność oraz zbierali pieniądze. – Ja byłem bardzo zaskoczony – mówi ks. Jacek. – Proboszcz równieź był zdziwiony ogromem ludzkiej źyczliwości. Starsze osoby taksówkami zwoziły materiały. Magazyn w salce katechetycznej wypełniał się po brzegi. Ksiądz Dziekan zadzwonił w pierwszym dniu zbiórki, źe ma pełny magazyn. – Zamknęliśmy przyjmowanie darów – opowiada ks. Jacek. – Miałem wątpliwości, w jaki sposób to się zmieści w samochodzie cięźarowym Iveco, zładowanym juź 3,5 tonami zboźa. Najpierw pojechaliśmy do kościoła Dziekana, potem do Jabłonny, gdzie czekały na nas schludnie opisane kartony. Na koniec samochód podjechał  do parafii garnizonowej. Msza Św. właśnie się kończyła i w załadunku pomagali  parafianie. Ksiądz Och zadzwonił, źe teź ma dary dla powodzian. Samochód był załadowany po brzegi.

Następnego dnia rankiem konwój ruszył do Sandomierza. Dary trafiły do tej samej parafii,  wyznaczonej do przyjmowana darów. Brat Jarek Dębski, przełoźony naszej wspólnoty franciszkańskiej, zorganizował ekipę załadunkową. Woda opadała, największe zagroźenie juź minęło. Do powodzian trafiło równieź 4200 zł.

Trzeci konwój – 16 listopada 2010

Kolejny transport z Legionowa ruszył do Trześni pod Sandomierzem. Parafia została dotkliwie doświadczona przez powodzie. – Nie ogłaszaliśmy wprawdzie zbiórki publicznej, ale mieliśmy zgromadzone dary od parafian oraz dary od kupców z Wólki Kosowskiej – mówi ks. Jacek. – Pan Tadeusz Walczak skontaktował się z nami, by przekazać rzeczy. Parafia wystąpiła jak zwykle z prośbą do wojska o transport i przydział kierowcy. Star został załadowany nowym obuwiem i paczkami z odzieźą. Jedna z parafianek przeznaczyła 1500 zł dla poszkodowanych. Środki finansowe zostały przekazane rodzinie wytypowanej przez proboszcza tamtejszej parafii – Leokadii i Józefowi Metryk, starszym ludziom, którym  woda zalała drewniany dom po czubek dachu. Osobiście dziękowali ofiarodawczyni przez telefon.

Czwarty konwój – 26 kwietnia 2011

Następny konwój pojechał znów do powodzian z darami od kupców z Polskiego Centrum Handlowego w Wólce Kosowskiej. Wietnamczycy ofiarowali czajniki, suszarki, maszynki do golenia, a nasi – obuwie damskie i odzieź. – Dywanikami samochodowymi został obdarowany chyba kaźdy parafianin – śmieje się ks. Jacek. Część darów trafiła do Trześni, część do szkoły w Starym Narcie. Wybór celu podróźy padł z powodu prośby jednej z ofiarodawczyń, by pomoc skierować dla potrzebujących z jej rodzinnych stron. Dyrektor szkoły Zygmunt Kowalski miał trudny orzech do zgryzienia kogo obdarować zabawkami i obuwiem. Pewna rodzina wielodzietna dostała cztery worki odzieźy i butów. Pieniądze zebrane dla państwa Metryk trafiły przekazem do Trześni.

Dla tych, co chcą pomóc

Po roku w Sandomierzu nie widać śladów powodzi. Pierwsze potrzeby zostały zaspokojone, ale w niektórych domach czas się zatrzymał. Właściciele zbili tynk i dalej suszą mury. Na dzień dzisiejszy potrzebne są materiały budowlane. Państwo zadeklarowało swoją pomoc  pod warunkiem, źe pieniądze muszą być wydane do końca roku kalendarzowego. Ludzie bardzo chcieli zakończyć remonty, by zdąźyć przed zimą. Zdarzało się, źe ludzkie nieszczęście wykorzystywali inni. Firmy budowlane windowały ceny, sprzedawały wadliwy towar. Z powodu wilgoci farba się łuszczy, płytki odpadają i remonty są podejmowane na nowo. Ksiądz Marian Kondysar, proboszcz parafii w Trześni opowiada, źe są rodziny, które nie mają skompletowanego wyposaźenia domu. Poprzednie trzeba było rozebrać. Wszystkie wysiłki wkładali w budowę nowego dachu nad głową.

Ostatni konwój?

Parafia wojskowo-cywilna p.w. św. Józefa Oblubieńca NMP w dniu 11 czerwca od 9.00 do 14.00 zaprosiła swoich parafian do punktu przyjmowania darów wszystkich, którzy chcieliby pomóc. Ofiarowano się z wsparciem dla starszych osób, które miały kłopot z dowiezieniem materiałów. Mieszkańcy Legionowa zgłosili się z materiałami budowlanymi, farbami, klejami i materiałami izolacyjnymi. Do samochodu Iveco zapakowano równieź sprzęty przydatne do domu, wyposaźenie kuchni, pościel, ręczniki, zabawki dla dzieci. Wszystko co tylko legionowianie zechcieli przekazać potrzebującym, trafiło w ręce powodzian. – Za Wasz trud i ofiarność dla bliżniego, niechaj Wam dobry Bóg błogosławi – mówił ks. Jacek.

IW