Okradziono go na kwotę ponad 100 tys. zł. On w tym czasie głęboko i smacznie spał w swoim domu, w swoim łóżku i w dodatku w towarzystwie swojej własnej żony. Tak cenne łupy zdobył włamywacz w jednym z domów w Michałowie-Grabinie na terenie gminy Nieporęt. Trzeba przyznać, że dość gładko mu to poszło… Lokalna policja prowadzi w tej sprawie swoje dochodzenie, a sprawcy grozi nawet do 10 lat więzienia.
Oczy szeroko zamknięte
Poszkodowany mieszkaniec Michałowa-Grabiny, Ryszard S. wrócił do domu tego dnia późnym popołudniem. Nie ukrywał zmęczenia. Chcąc przywitać żonę w lepszym nastroju, uciął sobie krótką drzemkę w salonie na piętrze swojego domu. W międzyczasie z pracy wróciła jego małżonka, Krystyna S. Było parę minut po 20-tej. Chcąc jak najszybciej porozmawiać z mężem o tegorocznych planach urlopowych, związanych z zakupioną w tamtym dniu niebywale tanią zagraniczną wycieczką, nawet nie wjechała autem do garażu, tylko zaparkowała je bezpośrednio przed domem. W pośpiechu weszła do domu, wołając męża. On jednak nie odpowiadał. Pomyślała więc, że pewnie czyta książkę w salonie na górze. Rzuciła wszystkie swoje podręczne rzeczy na stojącą w przedpokoju komodę i pobiegła schodami na górę. Mąż spał w salonie. Trudno jednak było go obudzić. Nawet jej podniesiony i roześmiany głos okazał się bezskuteczny. Małżonek jedynie przekręcał się na boki. Zniechęcona ospałością męża, położyła się obok niego. Czuła jednocześnie, jak dopada ją zmęczenie i oczy same jej się zamykają…
Gdy myszy śpią… kocur harcuje
Obydwoje tej nocy tak twardo spali, że nie słyszeli dziwnych dźwięków, czasami dobiegających z dołu. Grubo po północy, włamywacz obserwujący ich dom z ukrycia, energicznie przeskoczył drewniane ogrodzenie i zakradł się do budynku od strony tarasu. Trochę się namęczył, zanim udało mu się podważyć drzwi tarasowe na tej posesji. Kiedy już to zrobił, z łatwością wślizgnął się do środka. Widział przecież dobrze, że roztargniona kobieta właśnie na parterze zostawiła swoją torebkę. Torebka leżała dokładnie tam, gdzie przypuszczał – czyli na komodzie w przedpokoju. Tylko ją otworzył, a już chwycił za jakieś kluczyki. Po markowym breloczku zorientował się natychmiast, że są to kluczyki od samochodu zaparkowanego przed domem. Ucieszył się niezmiernie, kiedy to grzebiąc dalej w damskiej torebce, stał się szczęśliwym posiadaczem eleganckiego czerwonego portfela. W portfelu zaś, oprócz całkiem pokaźnej „sumki”, znalazł też dokumenty osobiste kobiety. Bez wahania schował portfel wraz z całą jego zawartością. Dowód rejestracyjny auta oraz jego ubezpieczenie włożył do tylnej kieszeni swoich dżinsów, gdzie trzymał też swoje prawo jazdy. Chcąc już opuścić ten dom, uświadomił sobie nagle, że brama wejściowa na posesję jest przecież zamknięta i że wyjazd stojącym tam samochodem, może w ogóle nie dojść do skutku. Lekko się przestraszył, tym bardziej, że z góry nagle dobiegły go jakieś dziwne odgłosy…
Poszło jak po maśle…
Uspokoił się jednak, kiedy w tych dziwnych dźwiękach rozpoznał dość donośne chrapanie jednego z domowników. Próbując rozwiązać tę patową dla siebie sytuację, nagle sobie przypomniał, jak śpiąca na górze kobieta pilotem otwierała bramę. Wiedział już, że pilot jest gdzieś na dole. Skoro nie było go w torebce, to może z niej wypadł i leży gdzieś na podłodze? Sam sobie podpowiadał. Ponownie podszedł do komody i w jednym ze stojących obok niej butów zobaczył coś migającego. Pochylił się i zobaczył, że pilot od bramy, którego tak długo szukał w końcu się znalazł…w bardzo nietypowym miejscu. Chwycił za niego od razu i drzwiami wejściowymi wyszedł na dziedziniec, gdzie czekało na niego auto. Bramę otworzył pilotem, a silnik auta odpalił kluczykami i jak gdyby nigdy nic wyjechał sobie z tej „śpiącej posesji”, w zadziwiająco dobrym humorze. Chciał nawet zawrócić, bo przypomniał sobie, że coś swojego chyba w tym domu zostawił…Machnął jednak na to ręką uznając, że tym razem to on potrzebuje porządnie się wyspać…
Co nagle, to po diable
Smacznie śpiący małżonkowie oczywiście dopiero nad ranem podczas parzenia porannej kawy zorientowali się, że nie ma ich samochodu, ani innych cennych rzeczy. Brama wejściowa od ich posesji była otwarta na oścież, a taki widok bez potrzeby wypijania nawet najmniejszego łyka kawy, natychmiast ich postawił na nogi. Kobieta migiem zorientowała się, że torebka, którą wczoraj rzuciła na komodę, leży teraz na podłodze wraz z częściową swoją zawartością, w której oprócz kosmetyków i kilku innych mało znaczących bibelotów, nie ma ani jej dokumentów, ani portfela, ani też kluczyków od auta. Na próżno szukała też pilota od bramy. Zapadł się pod ziemię, wraz z innymi cennymi rzeczami. Ryszard S. nie wdając się w żadne dyskusje z małżonką, błyskawicznie zawiadomił policję o dokonanej kradzieży.
Policjanci szukają „nocnego marka”
Policja na miejscu zabezpieczyła ślady. Nie pozwalała niczego dotykać ani sprzątać w miejscu włamania. Szczegółowo wypytała małżonków o utracone rzeczy i ich wartość. Ciekawa również była, czy nie zauważyli oni czegoś niepokojącego w swoim najbliższym otoczeniu w ostatnim czasie, czy nie czuli się obserwowani, czy nie mieli głuchych telefonów oraz czy nie wpuszczali do domu nieznajomych akwizytorów, czy też specjalistów z innej branży. Małżonkowie jednak zaprzeczyli i nie potrafili sobie nic istotnego przypomnieć, chociaż wcale już nie byli zaspani…
Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz
Aktualnie policjanci prowadzą dalsze czynności zmierzające do ustalenia sprawcy tego przestępstwa, trochę z przymrużeniem oka zwanego włamaniem „na śpiocha”. Szukają włamywacza, któremu grozi nawet do 10 lat więzienia. Oprócz włamania dokonał on przecież kradzieży mienia o bardzo dużej wartości.
ms