Przy hucznych obchodach 100-lecia odzyskania niepodległości, jakoś tak trochę po cichu, trochę mimochodem wspomina się o nie mniej ważnym święcie – 100-leciu uzyskania praw wyborczych przez Polki. Bo gdzież nam, babom, do militarnych pochodów, odsłaniania kolejnych pomników, pompatycznych przemówień! Co najwyżej możemy zaśpiewać podczas koncertu ku czci Niepodległej…
A przecież 100 lat to tak niedużo. To raptem trzy, przy dobrych chęciach i słabym zabezpieczeniu, cztery pokolenia. Uświadomienie sobie, że moja prababcia nie miała praw wyborczych, wydaje się wręcz nieprawdopodobne. Patrzy na mnie ze zdjęcia nad biurkiem i wygląda tak zupełnie normalnie, a przecież nie mogła głosować! Wszystkie ważne decyzje polityczne podejmowali mężczyźni, to oni decydowali o polityce zagranicznej, rozwoju gospodarczym, nawet o zawodach, dostępnych dla kobiet. Jak to dobrze, że dziś, dzięki wspaniałym sufrażystkom, które wywalczyły dla nas prawa wyborcze, mamy wpływ na decyzje, dotyczące naszych małych ojczyzn.
Tylko czy mamy? Rozglądam się po powiecie legionowskim, zerkając w składy rad, przyglądając się wybranym niedawno władzom. Nie ma żadnej kobiety na stanowisku burmistrza czy wójta. Tylko jedna kobieta wśród „wice” – w Nieporęcie. Wcale nie lepiej jest w radach naszych gmin i miast – na stanowisku przewodniczącej jedna kobieta, znów w Nieporęcie i jedna rodzynka na stanowisku wiceprzewodniczącej w Jabłonnie. Między radnymi trochę mniejsza dysproporcja, 24 kobiety na 60 wybrańców. Samo Legionowo zdominowane przez Panów – już nie wspomnę o prezydencie i dwóch wiceprezydentach, ale w radzie także masakra – 6 kobiet na 15 mężczyzn i oczywiście przewodniczący również płci brzydszej. Ja rozumiem, że nie jest łatwo pracować z Romanem, bo można potem być niechcący bohaterką konwencji wyborczej, ale żeby aż tak? To może chociaż powiat… Niestety, starosta, wicestarosta, przewodniczący rady – sami faceci. Na 23 radnych, 5 kobiet. Premier też facet. Prezydent. I nawet ten, co jest szeregowym posłem, a trzęsie jednym i drugim. Kurczę blade! Ciśnie się coś innego, ale redaktor zabronił. Też facet.
A moja prababcia patrzy, uśmiecha się ciepło i mam wrażenie, tak trochę z politowaniem. I na co nam było te 100 lat? Przecież nadal mamy wpływ, jesteśmy bohaterkami naszych domów, ogrodów, wychowujemy kolejne pokolenia na wspaniałych ludzi. A jak Panowie mają ochotę sami podejmować decyzje, czy lepiej rozbudować szkołę czy postawić witacze przy wjeździe do gminy, niech sobie podejmują. Najwyżej będziemy kombinować, jak pogodzić pracę zawodową z odbiorem dzieci, uczących się na dwie zmiany. Tylko mam prośbę, tak małą jak liczba miejsc parkingowych w Legionowie. Mówcie swoim córkom, że mogą. Że mają pełne prawo. Że patrzą praktyczniej na świat, dostrzegają więcej szczegółów, mają podzielną uwagę, są wykształcone i mądre. Za pięć lat chciałabym powiedzieć prababci, że jest nas dużo, a sufrażystkom, że było warto. Tylko w ten sposób możemy im podziękować. Sto lat, drogie Panie!
Marta Damm-Świerkocka