Eufemistycznie nazywa się to tak – dotychczasowe dokonania sejmowej Komisji Polityki Senioralnej nie dają powodów do zadowolenia. Tak było w poprzedniej kadencji i tak jest obecnie. Trwa bezruch za nasze pieniądze.
Podczas ostatniego (przed przerwą wakacyjną) posiedzenia Komisji, informację zatytułowaną: Świadczenia i usługi adresowane do osób starszych sprzyjające samodzielności i integracji w środowisku lokalnym przedstawiło Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. W gruncie rzeczy było to powtórzenie (w innym układzie) informacji przedstawionej Komisji w lutym tego roku.
W obu pisemnych informacjach przemyka sprawa, która nie jest rozwijana. W ostatnio przedstawionym dokumencie wskazano np., że fundament dla polityki wobec osób starszych określają Założenia Długofalowej Polityki Senioralnej w Polsce na lata 2014-2020 przyjęte w grudniu 2013 r. A w diagnozie, która legła u podstaw dokumentu, stwierdzono, iż wyzwaniami dla tej polityki są m. in. wydłużenie okresu aktywności zawodowej i wykorzystanie potencjału osób starszych w obszarze aktywności społecznej i obywatelskiej. Jakoś tak się składa, że tych zagadnień się nie rozwija, ponieważ – jak napisano – polityka senioralna skupia się na takich obszarach jak zdrowie i samodzielność, gdzie wskazano m.in. konieczność rozwoju opieki geriatrycznej i usług opiekuńczych oraz kładzie się nacisk na profilaktykę i odpowiednie przygotowanie się do starości, a także zachęcanie do aktywności fizycznej. Czyli: coś, co uznano za ważne, jest pomijane, przemilczane. Podstawy do wydawania pieniędzy na realizację tej niepełnej polityki senioralnej stanowią więc: Program na rzecz Aktywności Społecznej Osób Starszych na lata 2014-2020 (280 mln zł) i Program Wieloletni „Senior-WIGOR” na lata 2015-2020 (370 mln zł). W żadnym z nich nie ma nic, co mogłoby nawiązywać do aktywności zawodowej. Sprawa nie wzbudziła niepokoju posłów Komisji.
Geriatria czyli pastoryzacja
Polska ma dramatycznie niską liczbę geriatrów, czyli lekarzy specjalizujących się w opiece medycznej nad osobami starszymi i w podeszłym wieku. Jak dowiodły badania, ta grupa pacjentów jest trudniejsza ze względu występowanie u tej grupy pacjentów równolegle różnych schorzeń, wymagających specyficznego podejścia. Opieka zdrowotna nad ludźmi starszymi wymaga – jak twierdzą znawcy przedmiotu – podejścia holistycznego, tj. obejmującego aspekty zdrowia fizycznego, psychicznego, a także zakresy funkcjonowania oraz uwarunkowań społeczno-ekonomicznych. Trudne, ale kilka lat temu utworzono nawet instytut w Warszawie. A tu nagle, przed paroma miesiącami, nowy minister zdrowia, p. Konstanty Radziwiłł, stwierdził, że nie widzi potrzeby rozwijania w Polsce tej specjalizacji lekarskiej. Sekretarz stanu, p. Jarosław Pinkas potwierdził to (choć nie wprost) na posiedzeniu Komisji (24 lutego br.), że nie będzie sytuacji, w której każdy będzie miał swojego geriatrę, bowiem geriatrzy mają krzewić wiedzę, mają prowadzić ośrodki dydaktyczne, mają być konsultantami lekarzy opieki podstawowej. W konsekwencji, w ustawie o bezpłatnych lekach dla pacjentów 75+ nie przewidziano możliwości przepisywania leków przez geriatrów, choć będą mogły to czynić pielęgniarki.
Komisja nie zgłosiła wątpliwości, nie raczyła zainteresować się konsekwencjami zamiarów i przyjętych rozwiązań.
OFE w IKE, czyli figa z makiem
Wicepremier Mateusz Morawiecki przedstawił 4 lipca br. zamiar dokonania zmian w OFE. Skutki mogą być dotkliwe dla przyszłych emerytów, a więc seniorów. Zmiana ma polegać m.in. – w uproszczeniu – na przekazaniu 25% aktywów OFE (35 mld zł) do Funduszu Rezerwy Demograficznej, a 75% (103 mld zł) na Indywidualne Konta Emerytalne, administrowane przez Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych (TFI), w które miałyby się przekształcić PTE (Powszechne Towarzystwa Emerytalne). Plan ma luki, jest wiele niewiadomych, pojawiają się różne opinie na jego temat. Jedną z nich przedstawiła prof. Leokadia Oręziak z SGH (Przegląd nr 28 z 11-17.07 2016), pisząc: planowany manewr sprywatyzowania gigantycznych publicznych pieniędzy (pod nośnym hasłem „przekazania Polakom”) znajdujących się w OFE jest nie tylko absurdalny, ale też prawne i moralnie niedopuszczalny. Można uznać, że jest to opinia skrajna, ale nie słychać entuzjastycznych opinii na temat planowanych zmian.
Był czas, by na 20 lipca br. (data ostatniego posiedzenia Komisji) zaprosić premiera M. Morawieckiego, by wyjaśnił swe zamiary. Tak się nie stało. A przecież Komisja jest po to, by zajmować się sprawami kształtowania polityki państwa wobec osób starszych.
Wcześniej za mniej?
Od kliku miesięcy toczyły się prace koncepcyjne i dyskusja nad obietnicą prezydenta obniżenia wieku emerytalnego. W żadnym momencie tej dyskusji nie włączyła się do niej Komisja Polityki Senioralnej. Kiedy parę dni temu opinię nt. projektu ustawy wyraziła Rada Ministrów, znalazło się w niej zdanie: Rada Ministrów wnosi o rozważenie przez Sejm możliwości uzupełnienia prezydenckiego projektu ustawy o modyfikację rozwiązań dotyczących łączenia dalszej aktywności zarobkowej z pobieraniem emerytury i jej wysokości. Komentatorzy wskazują, że idzie o to, by zatrzymać w pracy osobę, która osiągnęła wiek emerytalny (niższy!) groźbą braku możliwości tzw. dorabiania.
Wracamy zatem do punktu wyjścia – jak ma wyglądać przywołane na wstępie wyzwanie polityki senioralnej, polegające na wydłużeniu okresu aktywności zawodowej? Bo rzeczywistość skrzeczy – u większości pracodawców obowiązuje moda na młodość i starsi pracownicy są „redukowani”, bo za drodzy, z własnym zdaniem i brakiem gotowości do 12-godzinnej orki. Zwalnia się ich więc tuż przed wejściem w kodeksowy okres ochronny i pozostawia bez szans na ponowne zatrudnienie. Jakie stanowisko wobec tego problemu zajmie Komisja Polityki Senioralnej po wakacjach?
Na płyciźnie
O ile oczywiście projekt ustawy obniżającej wiek emerytalny do Komisji trafi, bo konsekwentną praktyką marszałków Sejmu i poprzedniej, i obecnej kadencji jest jej pomijanie nawet wówczas, gdy jakaś ustawa seniorów dotyka. Utrzymuje się zatem dekoracyjny, marginalny charakter Komisji Polityki Senioralnej. I to wbrew temu, co deklarowała w wywiadzie dla Głosu Seniora jej przewodnicząca, poseł Małgorzata Zwiercan. Na dodatek kilka miesięcy temu znacznie osłabiła ona (i tak nie najsilniejszą) swoją pozycję polityczną nieszczęsnym głosowaniem na dwie ręce (za Kornela Morawieckiego) i odchodząc z grupy Kukiz’15 stała się zakładniczką PiS.
Ze smutkiem trzeba więc stwierdzić, że nie widać szans na poprawę pracy Komisji i to, że na posiedzeniach zdarzy się coś interesującego, jakaś dyskusja, wymiana poglądów, a jej członkowie przeczytają dostarczone dokumenty, wykażą się wiedzą i znajomością rzeczy przynajmniej w niektórych tematach. Posiedzenia wciąż mają charakter rytualny, trwają po ok. 1,5 godziny i kończą się niczym.
Tomasz Uchman