Powiat. „Być może w tym roku nie ubezpieczymy łodzi” – rozmowa z prezesem LWOPR Krzysztofem Jaworskim o ratownikach nad Jeziorem Zegrzyńskim

Fot. LWOPR

fot. Legionowskie Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe

Pomimo tego, że temperatura wody Jeziora Zegrzyńskiego nie zachęca jeszcze do pływania, to ratownicy Legionowskiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego cały czas czuwają nad bezpieczeństwem osób spędzających czas nad wodami Jeziora Zegrzyńskiego. O przygotowaniach do zbliżającego się wielkimi krokami sezonu kąpielowego i trudnościach finansowych Legionowskiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego reporter Gazety Powiatowej rozmawiał z prezesem Krzysztofem Jaworskim.

 

 

Kamil Jagnieża: Panie Prezesie, czy już wiadomo, kiedy ruszy sezon na kąpieliskach Jeziora Zegrzyńskiego?

Prezes LWOPR Krzysztof Jaworski: My jako Legionowskie Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe ruszamy na plażach w Nieporęcie i Serocku już osiemnastego czerwca, a od pierwszego lipca w Wieliszewie. Koniec sezonu przewidziany jest natomiast na trzydziestego pierwszego sierpnia w Serocku i Wieliszewie. Kilka dni dłużej, bo do czwartego września otwarte będzie kąpielisko w Nieporęcie.

 

 

Na początku maja Marszałek Województwa Mazowieckiego Adam Struzik przekazał dofinansowanie dla jedenastu mazowieckich jednostek ratownictwa wodnego. Legionowskie Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe otrzymało kwotę 40 tysięcy złotych. Na co zostaną przeznaczone te pieniądze?

Jeżeli chodzi o różnego rodzaju dofinansowania, to przykładowo z Serocka otrzymamy w tym roku trzydzieści tysięcy złotych, kolejną taką kwotę przekaże Starostwo Powiatowe w Legionowie. Cały czas toczą się rozmowy z Wieliszewem odnośnie dofinansowania naszej działalności. Marszałek Adam Struzik przekazał czterdzieści tysięcy złotych, w tej chwili ogłoszony jest jeszcze konkurs na dofinansowanie od Wojewody Mazowieckiego i tam będzie prawdopodobnie dwadzieścia pięć tysięcy złotych. Generalnie wszystkie środki finansowe z dotacji samorządowych i od wojewody przeznaczymy na dyżury ratownicze, czyli na zabezpieczenie ratownicze Jeziora Zegrzyńskiego i okolic. Wchodzi w to między innymi zakup paliwa. Niestety pewnie w tym roku nie uda nam się ubezpieczyć naszych łodzi ze względu na niewielkie pieniądze, które dostajemy obecnie z dofinansowań. Ubezpieczenie naszych łodzi, to jest ponad dziesięć tysięcy złotych rocznie. Niestety wiąże się to z tym, że w przypadku awarii podczas akcji ratunkowej nie dostaniemy odszkodowania i będziemy musieli z własnych środków takie usterki naprawić. Niestety będziemy musieli podjąć chyba takie ryzyko, ponieważ nie stać nas na ten wydatek. Staramy się przeznaczać jak najwięcej środków finansowych na organizację dyżurów ratowników.

 

Prezes Legionowskiego WOPR Krzysztof Jaworski fot. archiwum prywatne

Prezes Legionowskiego WOPR Krzysztof Jaworski fot. archiwum prywatne

To jak planujecie w tym roku organizować dyżury? 

Z naszych wyliczeń wynika, że po odliczeniu kosztów paliwa i opłaceniu przynajmniej jednej stałej drużyny ratowników dyżury będą pełnione obecnie weekendowo, czyli w sobotę i niedzielę od godziny dziewiątej do godziny dwudziestej pierwszej do końca czerwca. W lipcu i sierpniu będą dyżury codzienne a do połowy września pewnie znowu będą weekendowe do momentu jak nam starczy pieniędzy.

Jeszcze w 2019 roku Wojewoda Mazowiecki w ramach konkursu przekazał na Legionowski WOPR kwotę 85 tysięcy złotych. Czy obecnie, kiedy kwoty dofinansowania od Wojewody sięgają zaledwie 20-30 tysięcy złotych, jest to dla was duży problem?

Były w poprzednich latach dotacje od Wojewody dla nas i w kwocie 120, 100 czy 80 tysięcy złotych. Wcześniej, ktoś, kto rozdzielał te pieniądze na ratownictwo wodne lepiej chyba zastanawiał się nad tym, gdzie te potrzeby są największe. Były to wtedy znaczne dla nas sumy pieniędzy i mogliśmy za to dużo więcej zrobić i zdziałać. Od jakiegoś czasu jednak wprowadzona została zasada, że wszystkim po równo. Mam ogromny szacunek dla innych kolegów związanych z ratownictwem wodnym, jednak nasze potrzeby na Jeziorze Zegrzyńskim są znacząco różne od wielu innych jednostek ratownictwa wodnego z terenu Mazowsza. Jeżeli inne jednostki ratownictwa wodnego są w stanie działać za te trzydzieści tysięcy, to dla nas jest to kropla w morzu potrzeb. Przykładowo w bardzo pracowity weekend to my, jako Legionowskie WOPR możemy zużyć nawet do pięciuset litrów benzyny. Łatwo sobie przeliczyć, ile to dzisiaj kosztuje przy obecnych cenach paliwa. Marszałek województwa mazowieckiego też obecnie stosuje taką zasadę, że wszystkim po równo przy dofinansowaniu. Szkoda, że nikt z urzędników ani od marszałka, ani od wojewody nie pokusił się, żeby sprawdzić nasze sprawozdania za zeszły rok, które przekazujemy do MSWiA. Zawarte tam jest, ile mieliśmy interwencji, ile było osób poszkodowanych i ile godzin wypływaliśmy.

 

 

Czyli rozumiem, że obecnie pieniądze przekazywane przez samorządy czy wojewodę nie wystarczają na wszystkie podstawowe potrzeby Legionowskiego WOPR?

Może nie będziemy zmuszeni, aby sprzedać część z naszych łodzi, aby sfinansować naszą działalność w pełni, ale na pewno będziemy mieli do czynienia z sytuacją, kiedy będzie to kolejny rok, kiedy nie będzie nas stać, żeby wyremontować do końca kolejnych dwóch łodzi, które mogłyby być do naszej dyspozycji. Jedna z łodzi stoi już dwa lata z awarią silnika i nie mamy pieniędzy na to, żeby przeznaczyć dziesięć tysięcy złotych na ten remont. Pojawia się również problem z naszą bazą w Zegrzu Południowym, która została oddana do użytku w 2011 roku. Budynek zaczyna powoli wymagać może nie prac remontowych, ale konserwacyjnych, ponieważ nie chcemy dopuścić do jakiejś degradacji tego obiektu. Przykładowo potrzebne jest obecnie pomalowanie zewnętrznej elewacji budynku. Jednak są to już takie pieniądze, których my nie jesteśmy w stanie z dotacji wydzielić, ponieważ dla nas jest priorytetem bezpieczeństwo osób. Powiem szczerze, że ja wolę, żeby było więcej dyżurów i żeby ludzie byli bezpieczni niż remontować budynek. Niestety, jak na razie nie jesteśmy w stanie znaleźć dodatkowych pieniędzy na potrzebne renowacje naszej bazy.

Ile jest dostępnych załóg ratowniczych w Legionowskim WOPR?

My jako jednostka w Zegrzu mamy jedną załogę stałą, która jest normalnie zatrudniona, ale cały czas wspomagamy się również wolontariuszami. Wiadomo jednak, że wolontariusze mogą czasami nie przyjść ze względu na inne obowiązki. Na szczęście dotychczas udaje nam się tak ułożyć grafik, że zawsze te dwie lub trzy załogi są dostępne, szczególnie w weekendy. Gdyby nie pomoc wolontariuszy i wystarczająco dużo łodzi, to przykładowo w minioną sobotę, gdzie było chyba sześć wywrotek łodzi, trudno byłoby rozdysponować tą jedną stałą załogę i zadecydować kogo pierwszego ratować.

 

 

Sezon kąpielowy jeszcze się nie rozpoczął, ale czy na Jeziorze Zegrzyńskim pojawiają się już łodzie w większych ilościach?

Jeżeli chodzi o sezon żeglarski i motorowodny, to jest prawie w pełni. Sądzę, że w najbliższą niedzielę albo w następną będziemy mieć już stały poziom jednostek pływających na Jeziorze Zegrzyńskim. Jeszcze nie ma osób wchodzących do wody bardzo odważnie, ponieważ woda jest jeszcze chłodna.

Czy ostanie dwa lata pandemii koronawirusa dużo zmieniły, jeżeli chodzi o liczbę osób wypoczywających nad wodą, jak również wypływających na łodziach i motorówkach na wody Jeziora Zegrzyńskiego?

Bardzo dużo zaburzyła pandemia koronawirusa i liczby te odbiegały od tego, ile przeważnie rocznie mamy interwencji na wodach Jeziora Zegrzyńskiego i jego okolic. Ale w normalnych warunkach wykonujemy średnio około 250 interwencji rocznie. Oczywiście są to interwencje o różnym stopniu zagrożenia życia czy zdrowia ludzkiego. W tym roku ludzie po tych ostatnich dwóch latach pandemii mocno są spragnieni spędzania wolnego czasu nad wodą i na pewno tłumnie ruszą na plaże. Można też założyć, że z powodu dużej ilości uchodźców z Ukrainy, którzy znaleźli schronienie na terenie naszego powiatu w momencie, kiedy zrobi się naprawdę ciepło wiele tych matek z dziećmi będzie przychodzić nad wody Jeziora Zegrzyńskiego. Należy też wziąć pod uwagę, że przy dzisiejszych cenach ludzie mogą ograniczyć lub nawet zrezygnować z wyjazdów urlopowych i będą starali się wypocząć blisko domu, w tym nad wodami naszego Jeziora. Można się więc spodziewać, że tych turystów i gości będzie na plażach coraz więcej.

 

 

Panie Prezesie warto może przypomnieć mieszkańcom powiatu legionowskiego, że Legionowski WOPR pracuje przez cały rok. Zimą wykorzystujecie do pracy m.in. poduszkowiec.

Rzeczywiście, my pracujemy cały rok i jesteśmy dostępni. Jesteśmy zawiadamiani praktycznie o wszystkich zdarzeniach, które mają miejsce na wodzie czy na lodzie. Wpływają do nas zgłoszenia z potrzebą naszej pomocy, czy to przez numer alarmowy 112, czy numer 601 100 100 jak również bezpośrednio od Państwowej Straży Pożarnej i Policji. Robimy cały czas wszystko, żeby ratownicy byli dostępni. Kosztuje to zarówno nas jak i naszych wolontariuszy bardzo dużo wysiłku. Jednak powiem, że opieranie się na pracy wolontariuszy to nie jest rozwiązanie systemowe i tak nie powinno być. To, że wolontariusz wspomaga pracę ratowników, którzy przychodzą tutaj do pracy to jest normalne i tak powinno być, ponieważ tych ludzi pozytywnie zakręconych na punkcie ratownictwa u nas w powiecie legionowskim nie brakuje. Jednak osobiście uważam, że trzon zawodowy powinien być utrzymany przez cały rok. Niestety urzędnicy często sobie przypominają o ratownictwie wodnym na wiosnę wtedy, kiedy są pierwsze utonięcia w Polsce. To niestety tak działa od wielu lat. Jednak, żeby ratownictwo wodne prowadzić na jakimś poziomie, tak jak my to staramy się robić, to trzeba robić to cały rok. Nie można przykładowo obudzić się w maju i pójść spać w październiku.

Panie Prezesie dziękuję za rozmowę.