Jej domek w Poddębiu (gm. Wieliszew) nie jeden raz był oazą spokoju dla potrzebujących. Ostatnio użyczyła go samotnej matce z dójką dzieci, która nie miała gdzie się podziać. Pożar zmienił wiele ale pokazał też że i ona w potrzebie może liczyć na innych.
Edyta w święta pożegnała swojego tatę. Nie ważne jak przychodzi śmierć, jeśli dotyczy bliskiej nam osoby, to zawsze jest powodem smutku. A tuż przed sylwestrem jeszcze to. Około godziny 23 w sobotę 30 grudnia Pani Edyta otrzymała telefon, że jej domek w Poddębiu pali się. – Bałam się czy im się nic nie stało, przecież byli tam sami. Kiedy przyjechałam zastałam ich w piżamach, przykrytych tylko folią termiczną – opowiada o swojej pierwszej reakcji Edyta. Policji nie udało się jeszcze ustalić przyczyny pożaru.
Pomaganie jest w niej
Ludzie o których się martwiła to samotna matka i dwójka jej małych dzieci. Korzystali z domku, bo chwilowo nie mieli gdzie mieszkać. To nie pierwszy raz, kiedy Edyta pomaga bezinteresownie tym, którzy akurat potrzebują jej wsparcia. W tym domku wiele razy wakacje spędzali ci, którzy z różnych życiowych przyczyn nie mogli sobie pozwolić na wyjazd do ciepłych krajów, czy nad polskie morze. To było miejsce, gdzie w ciszy i spokoju zapominało się o codziennych troskach i o tym co przygotował los. Zresztą nie tylko w ten sposób Edyta pomagała ludziom. W środowisku legionowskich wolontariuszy i organizatorów akcji charytatywnych jest bardzo dobrze znana. Wszyscy, z którymi rozmawialiśmy, twierdzą, że najpierw myśli o innych, a potem dopiero o sobie. Każdą sytuację, nową znajomość, stara się wykorzystać do działalności na rzecz potrzebujących. Mama i dzieciaki, ze spalonego domku, mają już, zapewnione kolejne czasowe lokum. Niestety tylko czasowe. Dostali też ubrania i najpotrzebniejsze rzeczy. Wsparcie dla nich zaoferował też Gminny Ośrodek Pomocy z Wieliszewa.
Teraz my pomożemy jej
Po pożarze, drewniany dom jest w bardzo złym stanie. Dach praktycznie nie istnieje, nadpalone ściany nie dają gwarancji bezpieczeństwa. Znajomi Edyty z Fundacji Wolontariat – Bo Warto Pomagać postanowili jednak odbudować ten dom. – Sam wiele w życiu robiłem, to i z tym dam sobie radę. Mamy już hydraulika, który zaoferował swoją pomoc, są ludzie, którzy przyjdą pracować. Chcielibyśmy na wiosnę zacząć odbudowę. Mamy pomysł jak wykorzystać pozostałe ściany i wzmocnić konstrukcję na której oprzemy nowy dach – opowiada Wojtek, prezes fundacji, który jest koordynatorem całej akcji odbudowy domu. Nie chcą pieniędzy, proszą tylko o to, by podzielić się z nimi pozostałościami po remoncie, czy budowie, które często zalegają gdzieś w garażu. – Przyda się praktycznie wszystko, deski, cegły czy bloczki betonowe, blacha i papa na dach, płyty osb, gwoździe, wkręty, panele podłogowe. Na tę chwilę dostaliśmy dwa nowe okna – mówi Wojtek. Jeśli ktoś chce pomóc, to właśnie z nim trzeba się kontaktować najlepiej pod numerem telefonu 690 319 002.
Dobro wraca
Taka postawa przyjaciół Edyty to dowód, że warto jest pomagać innym, wykazywać się empatią. Nigdy nie wiemy kiedy to my będziemy potrzebować pomocy, ale możemy być pewni, że mając serce dla innych, działając charytatywnie, budujemy pewien kapitał, który nie jest przeliczalny na żadną walutę, jednak ma ogromną wartość. Do wiosny zostało jeszcze trochę czasu, jest więc szansa, że uda się zebrać materiały potrzebne do odbudowy domu. Zachęcamy do pomocy.