Coraz częściej strażacy wzywani są do usuwania gniazd owadów, które rzekomo zagrażają zdrowiu i życiu ludzkiemu. Bywa jednak, że na miejscu zastają jedną fruwającą ćmę, osę, czy też szerszenia…
W tegorocznych letnich meldunkach strażaków dominują zgłoszenia dotyczące owadów błonkoskrzydłych, głównie os i szerszeni, których gniazda są zakładane w prywatnych domostwach i sąsiedztwie. Zaniepokojeni mieszkańcy dzwonią na ratunek kilka razy na dobę, twierdząc, że ich życie jest zagrożone, co niestety nie zawsze potwierdza się w praktyce. – Pewnej nocy pojechaliśmy na właśnie tak poważnie brzmiącą w zgłoszeniu interwencję. Na miejscu okazało się, że wezwano nas do jednej fruwającej w pokoju ćmy – mówią strażacy z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej (KP PSP) w Legionowie, dodając zarazem, że w tym sezonie już wielokrotnie spotkali się z sytuacjami, w których dramatyzm próśb o pomoc nijak nie pokrywał się z zastanym przez nich stanem faktycznym. – Przecież w tym samym czasie możemy być naprawdę potrzebni w innych miejscach – apelują do rozsądku legionowian ratownicy.
Kto usuwa gniazdo owadów z prywatnej posesji?
Zgodnie z obowiązującymi przepisami, m. in. budowlanymi, do obowiązków strażaków wcale nie należy usuwanie gniazd owadów z terenów prywatnych posesji. Zapewnienie bezpieczeństwa w tego typu obiektach leży w gestii ich właścicieli lub zarządców. Osoby te wcale jednak nie muszą likwidować tych gniazd same, lecz mogą wynająć do tych celów firmy w tym wyspecjalizowane. W przypadku kiedy straż pożarna otrzyma zgłoszenie o gnieździe owadów na prywatnej posesji, ratownicy mogą jedynie ewakuować ludzi ze strefy zagrożenia, oznakować i zabezpieczyć ją, zaś następnie poinformować o tym zagrożeniu właścicieli danego domostwa. – Jeśli proszeni jesteśmy o usunięcie gniazda os lub szerszeni, to zazwyczaj staramy się pomóc. Nie oznacza to jednak, że będziemy usuwali każde gniazdo owadów. Zgłaszający muszą być świadomi, że w przypadku, gdy nie istnieje bezpośrednie zagrożenie zdrowia lub życia, to nasze działania mogą ograniczyć się jedynie do ewakuacji osób i oznakowania strefy zagrożenia. Na terenie powiatu legionowskiego niestety coraz częściej zdarzają się przypadki, że lokalizacja, czy też nawet wielkość gniazd owadów nie stwarzają żadnego bezpośredniego zagrożenia dla ludzi – wyjaśniają strażacy z KP PSP w Legionowie.
Co tanie, to drogie
Sęk tkwi jednak w tym, że strażacy, jeśli przyjadą i potwierdzą zagrożenie dla zdrowia i życia ludzkiego, to usuną gniazda owadów za darmo, zaś wyspecjalizowane w tym firmy będą kazały sobie za to zapłacić od 100 do 250 złotych. Warto jednak zachować zdrowy rozsądek przy angażowaniu strażaków do tego typu działań.