W przeciwieństwie do wiosny i lata, jesienią i zimą na pierwszym froncie walki z koronawirusem staną lekarze pierwszego kontaktu tj. interniści i pediatrzy. Już obecnie posiadają oni uprawnienia do kierowania pacjentów na testy. Jak medycy odnajdują się w nowej rzeczywistości prawnej? Zapytaliśmy o to Dariusza Neudka, dyrektora Wojskowej Specjalistycznej Przychodni Lekarskiej (WSPL) na legionowskich Piaskach.
Magdalena Siebierska: We wrześniu lekarze pierwszego kontaktu zyskali możliwość kierowania pacjentów na testy w kierunku Covid-19. Zarządzana przez Pana przychodnia korzysta z tych uprawnień?
Dariusz Neudek: Jeszcze nie zleciliśmy żadnego testu, bo nie mieliśmy ku temu wystarczających wskazań. W praktyce możemy to robić dopiero od 2 tygodni – wcześniej system nie działał. Obecnie mamy sporo osób na kwarantannie, które musimy kontrolować. Jest to około 20 osób, a wśród tych pacjentów są dzieci. Przed zmianą tych przepisów mieliśmy wśród naszych pacjentów podejrzenia zachorowania na Covid-19. Wykonane wówczas przez sanepid testy potwierdziły chorobę, ale tylko w pojedynczych przypadkach. Pacjenci przechodzili ją na ogół łagodnie i w swoich domach.
W jakich okolicznościach pediatra lub internista może zlecić pacjentowi test na koronawirusa?
Przez telefon skierowanie na test może zostać wystawione tylko pacjentowi pełnoobjawowemu tj. takiemu, który ma temperaturę ciała powyżej 38 stopni, kaszel i duszności oraz skarży się na utratę węchu lub smaku. Pacjenci niemający tych objawów, w stosunku do których lekarz nie będzie miał przekonania graniczącego z pewnością, mogą być skierowani na takie badanie tylko po badaniu fizykalnym przeprowadzonym przez lekarza pierwszego kontaktu.
Pana zdaniem lekarze będą nadużywać nowego narzędzia pod postacią nadmiernego kierowania pacjentów na testy na koronawirusa?
Nie sądzę. Trzeba zdać się tutaj na rozsądek i wiedzę medyczną lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej. Dysponujemy obecnie informacją, że za testy będzie płacić Narodowy Fundusz Zdrowia (NFZ). Liczymy na to, że wypracowane zostaną jeszcze szczegółowe wytyczne w zakresie przypadków, które powinny być kierowane na testy. Najbliższa przyszłość pokaże w jaki sposób zafunkcjonują wprowadzone rozwiązania prawne. Konieczna jest tutaj jeszcze edukacja pacjentów ponieważ docierają do nas głosy, że pacjenci podchodzą do tych badań bardzo sceptycznie. Nie chcą ich robić. Wolą nie wiedzieć, zwłaszcza wtedy, kiedy dość dobrze się czują. Potwierdzona w teście wiedza ma przecież bardzo poważne konsekwencje m. in. pod postacią zamknięcia szkoły, czy też zakładu pracy.
Czy zgłaszają się do Was pacjenci, którzy kategorycznie żądają od lekarzy skierowań na testy w kierunku Covid-19?
Nie. Tacy się do nas jak na razie nie zgłosili. Podkreślę w tym miejscu, że większość chorób, z którymi przychodzą do nas pacjenci nie wygląda na koronawirusa. Leczymy ich tak jak dotychczas tj. tak jak przed wybuchem epidemii. Gdyby były wskazania medyczne do wykonania testu na Covid-19, nie ma takiej możliwości abyśmy takiej osoby na to badanie nie skierowali. Żaden z naszych lekarzy nie weźmie na siebie takiego ryzyka. Jest to przecież ogromna odpowiedzialność. We wrześniu zmieniły się przepisy i teraz już nie ma wskazań, aby każdemu, kto ma objawy tej choroby robić test. Tak jak w przypadku grypy, taki pacjent powinien zostać w izolacji domowej i być w stałym kontakcie ze swoim lekarzem. Testować powinno się jedynie tych, którym jest to potrzebne do dalszego leczenia.
Jak w dobie epidemii koronawirusa radzili i radzą sobie medycy z przychodni wojskowej na Piaskach?
Pracujemy w zdecydowanie większym rygorze sanitarnym – korzystamy z izolatek, nosimy maseczki, trzymamy dystans, często dezynfekujemy ręce i pomieszczenia przychodni. Według mnie jest to bardzo dobre i zawsze powinniśmy tak pracować, ponieważ na co dzień stykamy się z wieloma chorobami zakaźnymi. Od początku pandemii mamy kontakt ze swoimi pacjentami, zawsze ich przyjmujemy. Nawet na jeden dzień nie zamknęliśmy punktu poboru krwi i nigdy nie robiliśmy ograniczeń w liczbie wykonywanych badań laboratoryjnych. W innych przychodniach w Legionowie takie chwilowe wyłączenia niestety się zdarzały. Cześć godzin mamy zarezerwowanych na teleporady, część na wizyty u lekarzy, zaś pozostałą część na wizyty nagłe. Podczas teleporad nasi medycy dopytują pacjentów, czy aby na pewno nie chcą odbyć wizyt tradycyjnych. Większość z nich odmawia, bo ufa swoim lekarzom prowadzącym. Od początku epidemii w naszej przychodni nic niepokojącego się nie zadziało i mam nadzieję, że nic takiego w przyszłości się tu nie zadzieje. Uważam, że nasi pacjenci są profesjonalnie zabezpieczeni – zarówno seniorzy, jak i dzieci.
Dziękuję za rozmowę.
Foto: Dariusz Neudek, dyrektor WSPL na Piaskach, fot. GP/ms