Rano, 7 listopada: na ulicy Polnej na środku drogi obok roweru leży starszy mężczyzna. Wokół niego gromadzi się tłum gapiów. Reanimację podejmuje młoda dziewczyna. Kilkanaście godzin później okazuje się, że 17-letnia Anna uratowała mężczyźnie życie.
17-letnia Anna Helwich wychodzi z domu przy ul. Polnej około 9 rano. Mieszka w pobliskim Dzierżeninie, ale tę noc spędziła u cioci w Serocku. Jedzie na lekcje do Powiatowego Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych im. Włodzimierza Wolskiego w Serocku, gdzie uczęszcza do drugiej klasy technikum. Zaraz po wyjściu na ulicę widzi tłum ludzi i dużo samochodów. – Może to jakiś wypadek – pomyślała. Podeszła bliżej. Zobaczyła mężczyznę na środku drogi. 52-latek miał otwarte oczy i był nieprzytomny. Wokół sporo ludzi. Ania niewiele myśląc, podbiegła do leżącego, sprawdziła oddech i rozpoczęła resuscytację. Pozostali zgromadzeni wokół ludzie byli zbyt przerażeni sytuacją i nikt nie wiedział, co zrobić. Ania nie bała się. Tak samo jak na ćwiczeniach, w których wcześniej brała udział, automatycznie wykonywała rytmiczne uciski. Po około minucie, wydawało się, że nieprzytomny mężczyzna zaczął oddychać. Został ułożony na boku, w bezpiecznej pozycji. Po jakimś czasie znów oddech się zatrzymał. Ośmieleni świadkowie pomogli dziewczynie kontynuować uciski na klatkę piersiową. Pod jej komendą kilku mężczyzn, nadal reanimowało leżącego, aż do chwili, kiedy na miejsce przyjechało pogotowie ratunkowe. Ratownicy zajęli się chorym. Mężczyzna trafił do szpitala. Ania poszła do szkoły, żeby zdążyć na lekcje.
O akcji ratunkowej mężczyzny pisaliśmy TUTAJ – nie wiedzieliśmy jeszcze wtedy kto za tym stoi. W komentarzach pod artykułem zaczęły pojawiać sie informacje o bohaterskiej reanimacji.
Uratowała życie
Jak się później okazało, tylko dzięki szybkiej akcji ratowniczej i pomocy młodej dziewczyny, mężczyzna miał szansę przeżycia. 52-latek to emerytowany policjant. Inni policjanci pamiętają go jako wykładowcę i nauczyciela w Centrum Szkolenia Policji. Miał wyznaczony termin operacji. Gdyby Ania nie pojawiła się na jego drodze, prawdopodobnie już by nie żył. Do tej samej szkoły co Ania, uczęszcza córka mężczyzny. Ani nauczyciele, ani rodzice Ani nie wiedzieli o jej porannych przygodach. Sama się nie przyznała. Z biegiem czasu informacja o młodej bohaterce rozeszła się wśród mieszkańców Serocka. Tego samego dnia w szkole było zorganizowane zebranie. Jedna z kobiet, która była świadkiem wydarzenia, powiedziała przy wszystkich rodzicach: – Mamy bohaterkę w klasie. Mama Ani była w szoku i cieszyła się. Była dumna z córki.
Bohaterka poszukiwana
Przez dwa dni próbowaliśmy odszukać Anię. Skromna dziewczyna nie zgłosiła się ani do ratowników, ani do policjantów. Nikt nie znał jej personaliów. Zaczęliśmy prosić o pomoc. Udało się dzięki prezesowi LWOPR Krzysztofowi Jaworskiemu.
Spotykamy się z Anną w siedzibie LWOPR: Aniu, nie bałaś się, skąd wiedziałaś co robić? – Do mojej szkoły przyjechali przedstawiciele legionowskiego WOPR-u i zgłosiłam się do takiej grupy. Może zostanę ratownikiem w przyszłości. Od września uczestniczyłam w zajęciach i uczyłam się pierwszej pomocy. Raz w tygodniu w soboty spotykaliśmy się w Zegrzu w budynku LWOPR – mówi Ania.
Młodzi ratownicy
LWOPR organizuje kursy z własnych środków. W budynku ratownictwa wodnego w Zegrzu naukę pobiera wielu młodych ludzi. Od roku działa tu Młodzieżowa Grupa Ratownictwa Wodnego. Od września rozpoczęły naukę dwie grupy, młodsza 14-15-latkowie oraz grupa starsza 16-18-latkowie. – W sumie mamy około 60-ciu młodych ludzi – mówi Krzysztof Jaworski. – Mamy kilku ratowników, pracujących na karetce ratunkowej oraz wodnej, którzy przekazują swoją wiedzę młodszym kolegom. Są wśród nich Wojciech Trzopek, Adam Witecki, Przemysław Kowalewski, Mirosław Zieliński, Mariusz Adamczyk i Damian Różański – dodaje Jaworski. Od wiosny młodzież zacznie ćwiczenia na wodzie.
Anna Helwich – zwykła bohaterka
Rówieśnicy Ani nazywają ją „moim mistrzem” i „moim bohaterem”. Po tych doświadczeniach dziewczyna zastanawia się, czy ratownictwo nie będzie jej zawodowym wyborem. – Chciałabym być ratownikiem, będę kontynuować naukę – mówi Ania. Zapytaliśmy jej też, dlaczego jej zdaniem nikt wcześniej nie podjął akcji ratowniczej. Czego się bali? – To nie strach tylko brak wiedzy powoduje, że ludzie są sparaliżowani w takich sytuacjach, chciałabym, żeby każdy potrafił to zrobić – mówi Ania.
Iwona Wymazał