67 martwych kotów w zamrażarce pod Serockiem

martwe-koty_04

fot. archiwum

28 października o godzinie 19.30 do jednego z domów jednorodzinnych w Jadwisinie weszła policja. To, co zastała na miejscu, przeszło najśmielsze oczekiwania funkcjonariuszy. Brud, smród, stado głodnych zwierząt i 67 martwych kotów w zamrażarce.

Na przełomie maja i czerwca w Jadwisinie, od jednego z tamtejszych mieszkańców, dwie kobiety wynajęły dom jednorodzinny położony przy ulicy Malinowej. Wspólnie z nimi zamieszkała także trzecia kobieta, do tej pory bezdomna pani Joanna, wraz ze swoimi psami. Według świadków, kobieta ta została najęta do opieki nad zwierzętami. Pani Joannie nie starczało pieniędzy na karmę dla swoich pupili, zwróciła się więc o pomoc do niezrzeszonych wolontariuszy opiekujących się bezdomnymi zwierzętami. Młodzi mieszkańcy Warszawy, Agnieszka wraz ze swoim chłopakiem, postanowili pomóc kobiecie. W czasie jednej z rozmów okazało się, że w domu w Jadwisinie poza wspomnianymi psami przebywa ogromne stado kotów. Kiedy wolontariusze zostali wpuszczeni do domu ich oczom ukazał się straszny widok kilkudziesięciu chorych kotów. – Wróciliśmy do domu i całą noc szukaliśmy informacji na temat tej hodowli i właścicielek – opowiada Agnieszka. Nazajutrz poprosili o pomoc Straż dla Zwierząt.

Zniszczony dom

Martwe koty28 października o godzinie 19.30 do Komisariatu Policji w Serocku wpłynęła prośba o asystę podczas interwencji Straży dla Zwierząt. Służby weszły do budynku. Na miejscu zastały 72 zaniedbane koty. Październikowa akcja w Jadwisinie trwała całą noc aż do 9 rano. Koty przebywały w 3 pomieszczeniach. Przeszukano też strych i piwnicę. – Nie wiem, jak zareaguje właściciel domu. Fetor był nie do opisania. Meble, w tym antyki, zniszczone – opowiada Mateusz Janda ze Straży dla Zwierząt.

68 zamrożonych kociąt

67 martwych kotów w JadwisinieW interwencji asystował Jacek Leszczyński, Powiatowy Inspektor Weterynarii. Z 72 kotów tylko 17 było zdrowych. Inspektor wydał decyzję, by odebrać zwierzęta właścicielce. Policja zabezpieczyła dowody i spisała zeznania świadków oraz wolontariuszy, którzy wyśledzili miejsce przetrzymywania zwierząt. W czasie dalszych przeszukiwań budynku ujawniono mroczną prawdę o hodowli w Jadwisinie. W zamrażarkach, w foliowych workach, przetrzymywano kocie truchła. Martwe zwierzęta były w różnym wieku i stanie rozwoju. Zostały one zabrane, by przebadał je biegły lekarz weterynarii. Po dyspozycji prokuratury ma on ocenić, jakie były przyczyny śmierci zwierząt, ponieważ wstępne oględziny brył lodu nic nie dały. W domu odnaleziono igły, strzykawki i leki. Wszystko zabezpieczono do postępowania prokuratorskiego.

Rasa amber

Sprawa kotów z Jadwisina ma zawiązek z większym procederem próby wyhodowania kota o wyjątkowym umaszczeniu w kolorze amber. Związek z wydarzeniami w podserockiej wsi mają prawdopodobnie Magdalena K., której na Ursynowie zatrzymano wcześniej około 60 kotów i Iwona D., której odebrano 26 kotów z Wilanowa. Prokuratorzy ustalają, czy kobiety działały w porozumieniu. – Śpieszyłam się z ujawnieniem tej sprawy, bo według pogłosek panie wynajęły jakiś dom 150 km od Warszawy, by tam zabrać zwierzęta – mówi Agnieszka.

Ursynów, Wilanów, a teraz Jadwisin

Iwonie D. Prokurator Rejonowy Warszawa Mokotów Paweł Wierzchołowski przestawi akt oskarżenia w sprawie dotyczącej zaniedbań na Wilanowie (maj 2013). Podejrzanej grozi grzywna, kara ograniczenia lub pozbawienia wolności do lat 2, a być może zakaz posiadania zwierząt. Sprawą kotów z Jadwisina, w ramach odrębnego śledztwa, zajmie się legionowska Prokuratura Rejonowa.

Powiatowy Lekarz Weterynarii Jacek Leszczyński tłumaczy, że koty były własnością prywatną, a hodowla nigdy nie została zgłoszona do PIW, dlatego nigdy jej nie nadzorowano.