Serock. Zmarło 2-letnie dziecko – nowe ustalenia

przychodnia-NZOZ-Legionowo

Przychodnia na górce w Legionowie, fot. GP/ms (archiwum)

Warszawscy śledczy znają już wyniki sekcji zwłok 2-letniego serocczanina. Jednak z uwagi na m. in. zbliżające się przesłuchania kluczowych świadków w tej sprawie, nie podają ich do publicznej wiadomości.

Wołanie o pomoc?

Przybliżmy. O śmierci 2-letniego chłopca serockich policjantów powiadomili ratownicy medyczni, których wezwano do udzielenia dziecku pilnej pomocy medycznej. Do tej tragedii doszło w niedzielę wieczorem (22 stycznia br.) w mieszczącym się w Serocku domu 2-latka. Kilka godzin przed śmiercią, dokładnie w sobotę (21 stycznia br.), dziecko trafiło do pediatry przyjmującego w ramach nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej w legionowskiej przychodni „na górce”. Stamtąd po zasięgnięciu porady lekarskiej wraz z matką wróciło do swojego domu w Serocku, gdzie jego stan zdrowia zaczął się pogarszać. Wobec powyższego, do coraz gorzej czującego się 2-letniego chłopca wezwano karetkę. Ratownik medyczny udzielił mu pomocy uznając zarazem, iż hospitalizacja malca nie jest konieczna. Mimo po raz drugi udzielonej dziecku pomocy medycznej, słabło ono z godziny na godzinę. Rodzice wezwali karetkę po raz drugi. Niestety próby ratowania życia dziecka przez ratowników medycznych nie powiodły się i w niedzielę (22 stycznia br.) kilka minut po godzinie 21, 2-latek zmarł. Jak udało nam się dowiedzieć u wojewody mazowieckiego, odpowiedzialnego za funkcjonowanie systemu ratownictwa medycznego na Mazowszu, czasy dojazdów karetek, od momentu wezwania ratowników do chwili ich przybycia do chorego dziecka, nie były długie. – Pierwsze wezwanie zostało przyjęte 22 stycznia br. o godzinie 17:29. Dyspozytor medyczny przekazał zlecenie o godzinie 17:30. Zespół ratownictwa medycznego (zespół podstawowy z miejscem wyczekiwania w Zegrzu) dotarł na miejsce o 17:45. Drugie wezwanie zostało przyjęte 22 stycznia br. o godzinie 19:00. Dyspozytor przekazał je o godzinie 19:02. Zespół specjalistyczny z miejscem wyczekiwania w Serocku dotarł na miejsce zdarzenia o 19:10 – szczegółowo poinformował redakcję „Gazety Powiatowej” zespół prasowy wojewody mazowieckiego.

 

 

Kto naraził dziecko na śmierć?

Kulisy śmierci 2-letniego chłopca wyjaśniają obecnie warszawscy śledczy z Prokuratury Regionalnej w Warszawie. Postępowanie wszczęto w kierunku art. 155 w związku z art. 160 par. 2 kodeksu karnego tj. w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci w związku z narażeniem drugiego człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Najpierw prowadziła je Prokuratura Rejonowa w Legionowie, potem z uwagi na właściwość rzeczową przejęły je Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga (POWP), zaś docelowo Prokuratura Regionalna (PR) w Warszawie. Śledczy znają już wyniki sekcji zwłok 2-latka, jednak z uwagi na m. in. zbliżające się przesłuchania kluczowych świadków, tj. ojca dziecka i medyków udzielających dziecku pierwszej pomocy, nie podają ich do publicznej wiadomości. W najbliższym czasie prokuratorzy dowiedzą się też, czy u tego konkretnego małego pacjenta nie było potrzeby wykonania badań laboratoryjnych i diagnostyki obrazowej oraz przewiezienia go do szpitala. Oprócz przesłuchania kluczowych świadków w tej sprawie, czyli rodziców 2-latka, dyspozytorów pogotowia ratunkowego, ratowników medycznych, czy też pediatry, kilka godzin wcześniej badającego dziecko, śledczy zabezpieczyli też rozmowy z pogotowiem ratunkowym wraz z całą dokumentacją medyczną dziecka.

Zabiła go sepsa?

Jak w czwartkowych (26 stycznia br.) „Wydarzeniach” na antenie „Polsatu” mówiła matka 2-latka, pediatra dyżurujący w legionowskiej przychodni nie zbadał dobrze jej dziecka i przepisał mu jedynie proszki na bolący go brzuszek. Po kilku godzinach, chłopiec nadal wymiotował i miał niespokojny oddech. Dlatego też rodzice wezwali karetkę. – Wydaje się, że przyczyną śmierci była posocznica, czyli sepsa – mówił w przytoczonym powyżej materiale telewizyjnym doktor Michał Sutkowski z Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce. Rzeczniczka PR w Warszawie, prokurator Agnieszka Zabłocka-Konopka zapytana wprost o potwierdzenie tej informacji, oficjalnie jej zaprzeczyła, sugerując zarazem, że żadne tego typu fakty, nawet nieoficjalnie, z jej ust nie zostały przekazane przedstawicielom żadnych krajowych mediów.

Medycy zawieszeni

Do tych tragicznych w skutkach wydarzeń odniosło się także szefostwo „NZOZ Legionowo” z ulicy generała Józefa Sowińskiego 4 w Legionowie. – Do czasu wyjaśnienia sprawy lekarz  nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej oraz ratownik medyczny przeprowadzający interwencję w dniu 21 stycznia 2017r. zostali zawieszeni w pełnieniu swoich funkcji. Niniejsza decyzja uzasadniona jest koniecznością wyjaśnienia stanu faktycznego i prawnego związanego z interwencją  wobec małoletniego pacjenta – poinformowała redakcję „Gazety Powiatowej” Dorota Glinicka, szefowa legionowskiej przychodni „na górce”. – W związku z interwencją Zespołu Ratownictwa Medycznego ZOZ „Legionowo” sp. z o. o. z dnia 22.01.2017r., spółka podjęła niezwłocznie wszelkie możliwe działania faktyczne i prawne związane z dokładnym i rzetelnym wyjaśnieniem całej sprawy. Jesteśmy do dyspozycji organów publicznych w zakresie udzielenia niezbędnych informacji w tej sprawie. Mamy nadzieję, że prowadzone postępowanie wyjaśniające pozwoli na ustalenie wszelkich okoliczności tej sprawy. Z uwagi na dobro prowadzonego postępowania oraz objęte ochroną danych osobowych informacje medyczne występujące w niniejszej sprawie, nie możemy na obecnym etapie udzielać żadnych szczegółowych informacji. Jak tylko będzie to jednak możliwe, spółka poinformuje o poczynionych ustaleniach – w minioną środę (25 stycznia br.) informowało nas z kolei szefostwo wspomnianego ośrodka zdrowia.

Podziel się tą informacją ze znajomymi

Facebook
Google+

komentarze: 5

  1. Ciekawy wątek, albo – jak wolą zwolennicy teorii spiskowych i innych (do tej drugiej grupy i ja się zaliczam) – ciekawy TROP, znajduje się w zamieszczonym dziś na witrynie tio wywiadzie z wójtem Wieliszewa, w którym można wyczytać m. innymi coś takiego:
    „[Red.:] Skoro mowa o inwestycjach, to wciąż w sferze marzeń całego powiatu pozostaje budowa szpitala. Zauważyłem, że wieliszewski szpital onkologiczny rozbudowuje się. Czy widziałby Pan szanse stworzenia na bazie waszego szpitala dodatkowych oddziałów chirurgii urazowej, położnictwa, czy też kardiologii?
    [P. Kownacki:] – Szpital się rozbudowuje o kolejne oddziały. Nie jestem w stanie w imieniu prywatnego inwestora stwierdzić jakiego rodzaju będzie prowadził oddziały, zapewne dużo zależy od uzyskania stosownego kontraktu. Zaś jeśli mowa o szpitalu powiatowym, to podejrzewam, że większość wolałaby go w centrum miasta. Jeśli jednak jedyną szansą na szpital ogólny w tym powiecie byłby szpital w Wieliszewie to powinniśmy wszyscy to poprzeć.”

  2. już gdzies pisalem w JST powiat legionowo bedzie Wiosna Ludów 2017 r.

  3. W naszym powiecie potrzebny jest dobrze wyposażony SOR, ze sprawną załogą. Obsługiwałby teren zamieszkany przez jakieś 200tys osób.
    Plany były od lat 80, kiedy zamieszkałem w Legionowie mając 4 lata. Teraz mam 37.
    Temat pewnie ma nie 30 a z 50 lat.

    //gazetapowiatowa.pl/wiadomosci/powiat-legionowski/szpital-legionowo/
    i tak od wyborów do wyborów.

    Mamy za to piękną „fontannę” na rynku i „perłę architektury” centrum komunikacyjne, park seniora. Tylko smutna świadomość, że max naszych możliwości to te tanie bzdety.

  4. Mnie zastanawia coś zupełnie innego.
    Mama dziecka była z nim u lekarza 21 stycznia na nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej w legionowskiej przychodni.
    Karetkę wezwała 22 stycznia o 17:00

    Moje pytanie:
    U ilu lekarzy i w ilu szpitalach na izbach przyjęć Mama była z dzieckiem przez cały 22 stycznia?

    W żadnym wypadku nie chcę nikogo oceniać. Ale się tak spokojnie zastanowiłem, co ja bym zrobił, gdyby moje dziecko było chore. Prawdopodobnie z samego rana wsadził bym je w samochód i meldował się na pediatrii.
    Zastanawiam się, dlaczego (z jakich powodów) mama dziecka nie postanowiła w ciągu dnia 22 stycznia jeszcze raz pojechać z nim np. do szpitala na izbę przyjęć…

    Tylko się zastanawiam…

  5. Panie Norbercie, Matka była u lekarza, ten poinstruował, jak ma postępować. Wezwała na drugi dzień pogotowie, kilkukrotnie została zbyta – przez fachowców, więc faktycznie: proszę nie osądzać. Matka i tak podważyła opinię lekarzy i ratowników, wzywając pogotowie kilkukrotnie. Zapakować chore dziecko do pojazdu nie będącego karetką i narazić na czekanie w poczekalni przez kilka godzin, bo pewnie tak zakładała Matka, a wezwać karetkę – niełatwo ocenić, co jest właściwsze. W dodatku Pan sobie „spokojnie się zastanawia”, a matka na pewno taka spokojniutka nie była. Zamiast w domyśle oskarżać Matkę o zaniedbanie i śmierć dziecka, może niech Pan się zastanawia po cichu, a nie na forum publicznym.

Dodaj komentarz