10 lipca w godzinach popołudniowych radni przenieśli posiedzenie Komisji Rewizyjnej z sali obrad na jedną z uliczek Serocka. Tu mieli zdecydować czy skarga, którą napisał jeden z mieszkańców na bezczynność burmistrza jest zasadna. Trafili jednak w sam środek konfliktu sąsiedzkiego.
Do Urzędu Gminy Serock wpłynęła kolejna już prośba o interwencję wobec działań na jednej z działek przy ulicy Oleńki. Mieszkańcy jednej z trzech posesji na ulicy Oleńki 2, skarżą się na sąsiada, który wyciął sad i na jego miejscu zrobił sobie magazyn na żwir, maszyny budowlane, metalowe elementy i kostkę brukową. Te uciążliwości ma powodować działalność znanej w Serocku firmy budowlanej Stanisława Łoniewskiego.
Budowa przed oknami
Sąsiedzi są pewni, że burmistrz narusza prawo nie występując przeciwko właścicielom składu budowlanego, którego według miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego nie powinno tu być. Kiedy mieszkańcy ulicy Oleńki 2 wprowadzali się do wybudowanych tam domów, nie przypuszczali, że coś takiego powstanie pod ich oknami. Zaakceptowali pobliskie usługi, jednak firma Łoniewskiego ma wytwarzać duży hałas generowany przez nieustannie pracujące tam piły czy inny sprzęt.
Brak dojazdu?
Sąsiedzi zarzucają, że firma Pana Stanisława Łoniewskiego często blokuje im drogę dojazdową do domów. Jak przyznaje sam przedsiębiorca, zdarza się, że ciężarówki, które nie mieszczą się na jego działce zatrzymują się na ulicy Sadowej. – Ile może trwać rozładowanie trzech palet? – tłumaczył radnym przedsiębiorca, wskazując, że do domów jest również dojazd z innej strony a na odcinku drogi sąsiadującej z jego terenem utwardził ulicę.
Czy to zawiść?
Działka, którą odwiedzili radni była posprzątana i przygotowana do inspekcji. Na posesji znajdowały się: blaszany garaż, stanowisko z piłą do drewna, pryzmy żwiru, betonowe i metalowe elementy budowlane. W trakcie oględzin doszło do scysji pomiędzy Panem Łoniewskim a sąsiadami. Przedsiębiorca tłumaczył, że ta nienawiść sąsiedzka wynika jedynie z zazdrości oraz tego, że jego żona pracuje w urzędzie. Właścicielowi firmy szczególnie zależy na tej lokalizacji, bowiem obok ma swój dom i poczynił także szereg inwestycji, m.in. w kamery i dzięki temu jak sam twierdzi, wreszcie czuje się bezpiecznie.
Kłótnie sąsiedzkie
Z firmy Usługi Remontowo-Budowlane Brukarstwo Łoniewski codziennie wyjeżdża i przyjeżdża ciężki sprzęt. – Niech pan spojrzy jaki ja mam widok z okna – mówiła jedna z kobiet sprzeczających się z Łoniewskim. Jak się okazało złośliwości sąsiedzkie narastały tu przez dłuższy czas. Jedni robili zdjęcia tego co na działce się wykonuje, drudzy zasypali skrót-przejście przez sąsiednią działkę. Ponieważ dyskusja przerodziła się w gorącą kłótnię, radni opuścili miejsce i udali się do urzędu.
Skład budowlany czy podręczny magazynek?
Ostatecznie radni nie rozstrzygnęli tego, co zrobić ze skargą mieszkańców. Nie zostało wyjaśnione, czy przedsiębiorca ma pozwolenie na prowadzenie działalności takiej jak skład budowlany, czy to co dzieje się na jego prywatnej działce jest jedynie przydomowym magazynkiem. Urząd w Serocku stoi jednak na stanowisku, że to na skarżących spoczywa obowiązek udowodnienia uciążliwości. W takim przypadku podstawowym aktem prawnym jest zwykle miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, a w przypadku jego braku – decyzja o warunkach zabudowy i zagospodarowania wydana dla konkretnej działki. W przypadku tego terenu plan zagospodarowania przestrzennego dopuszcza prowadzenie tylko usług nieuciążliwych. Zarówno sekretarz Tadeusz Kanownik jak i prawnik Rafał Karpiński przekonywali radnych, że nie ma przepisów, które precyzyjnie określiłyby dopuszczalne uciążliwości i proponowali odrzucenie skargi mieszkańca. – Burmistrz podejmował działania i nie był bezczynny – twierdzili.
Zostali sami
– Ja też nie chciałbym mieszkać w takim otoczeniu – powiedział Radny Stanisław Krzyczkowski, który mówił m.in. o cięciu bloków betonowych. – My żeśmy nie stwierdzili, by kiedykolwiek były tam prowadzone prace przygotowawcze. Nie sądzę by na miejscu Łoniewski przycinał kostkę – mówił Tadeusz Kanownik w odpowiedzi na słowa radnego. Przepisy są tak nieprecyzyjne, że w większości przypadków w kraju podobne skargi są rozpatrywane w zależności od stanowiska urzędu, który jest albo przychylny działalności gospodarczej albo trzyma stronę mieszkańców. A co, gdy ktoś jest mieszkańcem a zarazem prowadzi uciążliwą działalność gospodarczą?
Iwona Wymazał