Jednym z najważniejszych dokumentów, na których opiera się działanie rady gminy i miasta jest statut. Dlaczego więc niektórzy radni z Serocka nie palą się, by poświęcić swój czas i zająć się redakcją jego zapisów?
Nad zmianą archaicznych zapisów w statucie miasta Serock radni rozpoczęli pracę w ubiegłym roku. Niestety konflikt wśród radnych na temat jawności działań rady oraz publikacji nagrań audio lub wideo z sesji i posiedzeń komisji w Internecie, zakończyły się wnioskiem… o rozwiązanie komisji specjalnej, która miała zająć się statutem. Radni, większością głosów, podjęli decyzję o jej likwidacji. Po roku od tych wydarzeń, ku zaskoczeniu opinii publicznej, urzędnicy z serockiego magistratu przedstawili swój własny, niekonsultowany z nikim projekt statutu.
Nowy statut
Rafał Karpiński, kierownik referatu Obsługi Rady Miejskiej i Spraw Prawnych Urzędu, na październikową sesję Rady Miasta i Gminy Serock przygotował ujednolicony tekstu statutu gminy. Wniesienie uchwały dotyczącej głosowania za nowym dokumentem motywował, w imieniu burmistrza Sokolnickiego, koniecznością uproszczenia aktu prawnego, który przez lata przechodził zmiany i korekty. W ciągu 10 lat były to trzy zmiany: w 2004, 2008 i 2011 roku. Jak twierdzi Rafał Karpiński zmiany w ujednoliconym statucie to tylko poprawki redakcyjne bez zmian merytorycznych.
Nieufni radni
Radny Marek Szajda zaczął dopytywać, dlaczego urząd akurat w tym momencie wziął się za ujednolicanie statutu?
Radna Grażyna Woźnicka domagała się odpowiedzi, dlaczego urząd nie zwrócił się do Rady Miasta, czy ta przy okazji ujednolicenia nie zechciałaby dokonać w statucie konkretnych zmian.
Radny Rafał Tyka żądał, by wstrzymać się z podejmowaniem decyzji o głosowaniu, poświęcić kilka spotkań na połączonych komisjach i dopracować zapisy statutu i złożył wniosek o zdjęcie projektu z obrad sesji i zwołanie komisji, która prześledziłaby szczegółowo punkt po punkcie każdą stronę dokumentu. – To jest ustawa zasadnicza Miasta i Gminy Serock, nasza mała konstytucja – argumentował radny.
Niestety żadna z próśb radnych o dokładne przedstawienie zmian redakcyjnych w dokumencie nie została uwzględniona. Do głosowania za statutem zachęcał Józef Lutomirski, który pełnił rolę przewodniczącego rady zastępując Artura Borkowskiego.
Konkurs wiedzy o statucie
Rozgorzała zacięta dyskusja na temat znajomości statutu. Józef Lutomirski zarzucił radnemu Tyka, że nie zna uchwał wprowadzających poprawki do statutu. Okazało się jednak, że to sam przewodniczący ma kłopoty ze znajomością statutu. Justyna Matuszewska poparła żądania radnego Tyka i wskazała kilka niezgodności w przeredagowanym przez urząd dokumencie. Zaznaczyła, że tekst ujednolicony był już załączony w 2008 roku. – Dla mnie zasadne byłoby przesunięcie uchwały na następną sesję – mówiła Justyna Matuszewska. – To zachowanie mało odpowiedzialne – przekonywał Rafał Tyka. – Jeśli przegłosujemy ten projekt statutu, zachowamy się jak gówniarze – zwrócił się z apelem Rafał Tyka do milczącej części rady.
Zaskakujące, że tylko 5 radnych głosowało za odłożeniem projektu (Grażyna Woźnicka, Justyna Matuszewska, Rafał Tyka, Stanisław Krzyczkowski i Marek Szajda) a 7 było przeciwnych. Mimo że żaden z nich (prócz Józefa Lutomirskiego) nie wypowiadał się w tej sprawie, nie mieli wątpliwości i zgodnie podnieśli rękę do głosowania. Mimo wskazanych wątpliwości, większością głosów nowy statut przegłosowano.
iw