Urząd w Serocku w sporze z Wojewodą. Będą odszkodowania?

520451cd03439.jpg

Dlaczego po 10 latach funkcjonowania jedna z uchwał zostaje podwaźona przez wojewodę? Jakie skutki moźe nieść w przyszłości dla urzędu gminy taka decyzja? Czy otworzy to furtkę do przyszłych spraw o odszkodowania?

Wojewoda Mazowiecki zaskarźył do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie uchwałę Nr 629/LXVII/2002 Rady Miejskiej w Serocku z dnia 1 lutego 2002 roku. Dotyczyła ona miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego gminy Serock. Podczas czerwcowego posiedzenia sesji Rady Miasta sekretarz gminy Tadeusz Kanownik przedstawił radnym problem i tłumaczył, źe powyźsza skarga dotyczy tylko jednej niewielkiej działki.
Wojewoda prosi o dokumenty
Historia związana ze skargą wojewody rozpoczęła się z chwilą, kiedy właściciel przedmiotowej działki połoźonej w Jachrance, wystąpił do starosty z wnioskiem o wydanie pozwolenia na budowę. Według planu zagospodarowania przestrzennego była ona przeznaczona pod zabudowę letniskową. Starosta legionowski zgodnie z procedurą zaźądał od inwestora decyzji od Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych określającej warunki i zgodę na wyłączenie terenu z gospodarki leśnej. Regionalny dyrektor zwrócił się o ten dokument do burmistrza. Jednak w archiwach gminy takiej zgody nie odnaleziono.
Wypis bez żródłowych dokumentów
Od połowy 2011 roku do gminy wpłynęło 5 takich zapytań od RDLP. Cztery działki dostały zgodę na budowę bez problemu. Jednak w przypadku tej jednej działki, brak dokumentu w urzędzie z 1987 roku spowodował, źe wojewoda wystąpił do sądu o uniewaźnienie uchwały z 2002 roku w tej części. Gmina sprawdzała wszystkie dawne zapisy m.in. czy ta działka była leśna, czy były to samosiejki. Dotarła do dokumentów potwierdzających, źe w 1964 roku w ewidencji gruntów była to działka leśna. Nie odnaleziono jednak pierwotnego zapisu. Powodem całego zamieszania jest więc fakt, źe urzędnicy seroccy przy wypisach z planu zagospodarowania posługują się aktualnie obowiązującym planem i nie sprawdzają materiałów żródłowych.
10 lat póżniej
Trudne rozmowy z przedstawicielami nadleśnictwa oraz lasów państwowych prowadzone są przez serocki urząd juź od dłuźszego czasu. Negocjacje dotyczą odzyskiwania działek i dróg na terenie gminy. Stąd być moźe wynika negatywne nastawienie przedstawicieli Serocka. – Instytucja ta trochę jak niedżwiedż z zimowego snu obudziła się po latach i próbuje rewindykować, i reinterpretować pewien stan rzeczy tej rzeczywistości gminnej w róźnych intencjach oraz z róźnym skutkiem dla władz samorządu – mówił o RDLP przewodniczący Artur Borkowski. – Budzi we mnie zdumienie, źe organ nadzoru, jakim jest wojewoda nie potrafi dostrzec pewnych działań samorządu w trybie nadzoru – skarźył się radny na 10-letni bezwład i brak wcześniejszych ingerencji wojewody, który według niego wytoczył wobec urzędników serockich najcięźsze działa.
Będą odszkodowania?
Zastrzeźenia, co do wyjaśnień przewodniczącego i sekretarza miała radna Graźyna Wożnicka. Według niej urzędnicy gminni wydają wypisy z planu dla działki nie mając dokumentów żródłowych. – To tak jakbyśmy przepisywali dowód rejestracyjny samochodu, a nie mieli karty pojazdu czy faktury zakupu. Powielamy coś, na co nie mamy dokumentów. Radna zwróciła uwagę, źe w innych gminach zdarzały się dziwne sytuacje, źe dokumenty się nie zgadzały. – Przypuśćmy, źe właściciel dostał z gminy wypis z planu, źe działka jest przeznaczona pod budownictwo mieszkaniowe bądż letniskowe – tłumaczyła radna Graźyna Wożnicka. – Ale docelowo, by się okazało, źe jednak nie została ona przeznaczona na ten cel. Na przykład zostałoby to powielane w planach, lecz nie byłoby na to dokumentów żródłowych w gminiewtedy właściciel mógłby skarźyć gminę o wydanie wypisu do końca niezgodnego z prawdą. Mógłby wystąpić o odszkodowanie. To jest czarny scenariusz, ale tak moźe być – podsumowała radna.

iw