W rodzinie siła!

52044979282b1.jpg

 


Mówi się, źe w rodzinie siła, więc na przygotowywany od dwóch miesięcy zjazd rodziny Mańk z Kątów Węgierskich zjechało około 300 osób. Były okazje do wspominania i integracji, bo przecieź nie sposób wszystkich spamiętać.

Według rodzinnych opowieści historia rodziny Mańk na terenach gminy Nieporęt sięga XVIII wieku. Wtedy to na tereny wsi aktualnie nazywanej Kątami Węgierskimi z Nadrenii Westfalli sprowadzili się osadnicy, którzy skolonizowali te tereny. Przed wojną Franciszek i Wiktoria, małźeństwo, które mieszkało przy dzisiejszej ulicy Struźańskiej, wydali potomstwo: pięciu chłopców i siedem córek. Kaźde z dzieci – poza jedną córką, która zmarła w wieku 12 lat – utworzyło swoją gałąż w tym przeogromnym genealogicznym wężle.

Rodzina zawsze pomagała

Kilkadziesiąt lat temu migracje rodziny odbywały się na dość ograniczonym terenie. Kaźdy z klanów osiedlił się w niedalekiej okolicy, jedni w Legionowie, inni w Wieliszewie. Doskonale zatem pamiętają wojenną zawieruchę, która zmiotła Kąty Węgierskie z map, bo tutaj przecieź front radziecko-niemiecki przesuwał się kilkunastokrotnie. Rodzinna pomimo wysiedlen i dramatycznych zwrotów akcji przetrwała. O sile Mańków niech świadczy historia Benedykta, którego mama – Anna Barszczewska (z domu Mańk) mieszkała w Wieliszewie. Gdy rozpoczęły się wrześniowe działania wojenne, Anna postanowiła ukryć się ze swoimi dziećmi w zabudowaniach oddalonych od wsi (wieliszewska kolonia w kierunku Skrzeszewa). Niestety – gdy  juź kryła się juź w zabudowaniach, z córką na rękach i 2,5-letnim Benedyktem przy spódnicy – trafiła ją kula. Zginęła na miejscu. Rodzina  przygarnęła młodego chłopaka, który potem wychowywał się u rodziny Pieńkosów i Kostrów w Kątach Węgierskich.

Tworzą i nadal będą tworzyć wieś 

Niektórzy członkowie rodziny pamiętają jeszcze pierwszy zjazd rodziny Mańk z 1977 roku. Przybyło na niego 150 osób, a zorganizowała go Rozalia Kostro z domu Mańk, która niestety nie doczekała drugiego zjazdu i wieku 100 lat zmarła kilkanaście miesięcy temu. Teraz cięźar realizacji rodzinnego zjazdu wzięli na siebie Grzegorz Mańk i Beata Kostro, aktualnie sołtys Kątów Węgierskich. Pierwsze spotkanie organizacyjne obyło się w kwietniu. – Chodziło o to, by kaźdy otrzymał informację jak ma ten zjazd wyglądać i przekazać dalej w rodzinie podczas Świąt Wielkanocnych – mówi Grzegorz Mańk.

To miejsce zawsze było związane z naszą rodziną, tę remizę [teraz Dom Kultury – przyp.red.] budowali nasi ojcowie i bracia – opowiada pan Grzegorz o wpływie rodziny na losy wsi. Wierność Kątom Węgierskim przejawia się do dziś. Niewiele osób emigruje, a i ci z obczyzny wracają, tak jak Benedykt i Krzysztof, syn i wnuk Wawrzyńca, którzy po wyjeżdzie w latach osiemdziesiątych właśnie wracają do kraju. – Krzysztof stwierdził, źe chce mieszkać w Polsce, tu w Kątach załoźył rodzinę i zbudował dom – opowiada organizator zjazdu.

Kiedy następne spotkanie? – Oby nie za 34 lata – odpowiada z uśmiechem pan Grzegorz. 

K. Grodek


Na zjazd rodziny Mańk w Kątach Węgierskich przyjechało około 300 osób, na zdjęciu wraz z Wójtem Maciejem Mazurem jest Wicestarosta Robert Wróbel i Krzysztof Knysz reprezentujący Marszałka Województwa Mazowieckiego, którego babcia z domu takźe nosi nazwisko Mańk.


Mirosława i Benedykt (który szczęśliwie uniknął śmierci w Wieliszewie) Barszczewscy z wnuczką Julią