Wiceprzewodniczący Rady Gminy Wieliszew Artur Miętek twierdzi, że bycie radnym jest w jego przypadku konsekwencją życia. Odkąd pamięta, angażował się w sprawy społeczne.
Na co dzień jest kuratorem zawodowym Wydziału Rodzinnego legionowskiego Sądu Rejonowego, co świadczy o tym, że „niwa społeczna nie jest mu obca”. W 2014 r. w plebiscycie Gazety Powiatowej został najpopularniejszym radnym. Popularnością cieszy się również wśród przedstawicieli Rady Gminy, gdyż od maja 2011 r. zajmuje fotel wiceprzewodniczącego.
Mija połowa kadencji. Co uważa Pan za swój sukces?
Biorąc pod uwagę chociażby mój okręg wyborczy, za sukces uważam otwarcie Zespołu Szkół w Łajskach. Temat ten, przewijał się przez ostatnie lata i wreszcie udało się go teraz zrealizować. To duża inwestycja nie tylko dla Łajsk, ale również dla Michałowa Reginowa. Cieszy fakt, że dzieci wreszcie będą mogły uczyć się w normalnych warunkach. Z punktu widzenia mojej miejscowości, to bez wątpienia najważniejsza rzecz. Jeśli chodzi o inwestycje gminne, to przykłady można mnożyć. Było tego bardzo wiele: budowa hali sportowej, otwarcie cmentarza komunalnego – udało się zrealizować i „dopiąć” tę inwestycję, mimo trudności.
A propos sukcesów, w plebiscycie Gazety Powiatowej na samorządowca cieszącego się największą popularnością, zajął Pan pierwsze miejsce w Wieliszewie. Daleko za Panem znalazły się takie osoby jak: Jan Sołtys, Marcin Fabisiak, a nawet wójt Paweł Kownacki. Można powiedzieć, że wygrał Pan nawet w całym powiecie, bo nikt nie zdobył tak wielu pozytywnych głosów. Miało to miejsce pod koniec poprzedniej kadencji. Został Pan wybrany na kolejną, więc nic się chyba nie zmieniło…
Rzeczywiście tak było (uśmiecha się). Szczerze mówiąc, było to jakieś „pospolite ruszenie” w naszej miejscowości. Wiele osób się w to zaangażowało. Pewnie stanowiło to pochodną wyborów w poprzedniej kadencji. Uzyskałem prawie 70% głosów w moim okręgu. Myślę, że te dwie sprawy razem się ze sobą wiązały.
Poparcie społeczne jest niewątpliwie dużym sukcesem. Dlaczego Pan o tym nie powiedział?
Chwalenie się nie leży w mojej naturze.
Założenia wywiadów „pół na pół” są takie, że można się chwalić.
Zamiast się chwalić, wolę pracować. Zawszę wolę stać trochę z boku.
W tym tygodniu robiłam również wywiad z radnym z gminy Jabłonna. Powiedział o tym, że skromność to bardzo pożądana cecha u samorządowca. Może powinno się Pana naśladować… Przejdźmy do kolejnego punktu. Co chciałby Pan jeszcze osiągnąć w tej kadencji?
Marzy mi się, o co zabiegam u wójta i radnych, budowa infrastruktury sportowej przy Zespole Szkół w Łajskach. Obecnie jest ona w bardzo słabym stanie. Już nawet nie mówię o budowie hali w tej kadencji, ale przynajmniej o boiskach z prawdziwego zdarzenia oraz placu zabaw dla przedszkola. Ćwiczenie w godnych warunkach i podnoszenie kondycji fizycznej to bardzo ważne sprawy dla dzieci i młodzieży szkolnej. Byłoby to coś w rodzaju puenty dla całego szeregu działań z ostatnich lat. Jest wiele do zrobienia. Począwszy od utwardzania dróg do wielu innych inwestycji. Mam też pewien pomysł, którego realizacja mogłaby wiele zmienić w naszej miejscowości. Jest u nas świetnie zorganizowana grupa seniorska. Chcielibyśmy stworzyć nieco młodszy krąg osób zaangażowanych społecznie – w średnim wieku, młodych… Uważam, że bycie radnym, bycie społecznikiem, to nie tylko urzędowanie w radzie. Należy działać w społeczeństwie – pobudzać ludzi i motywować do działania. Mamy wiele wspaniałych osób w naszych miejscowościach, ale nie do końca istnieje czynnik, który spiąłby ich i popchnął w kierunku aktywności. Są oczywiście grupy skoncentrowane przy szkole, czy przedszkolu. Kuleje jednak społeczność, która działałaby na płaszczyźnie ogólnowiejskiej. Być może wystarczy wychwycić kilka osób, które by to wszystko pociągnęły.
Grupa biegowa Heron pomaga chyba w integracji młodszej grupy mieszkańców?
Tak, ale odbywa się to na przestrzeni całej gminy. Mi chodzi jednak o integrację w obrębach poszczególnych miejscowości. Z racji tego z jakiej miejscowości pochodzę, interesuje mnie integracja mieszkańców Łajsk. Niestety młodych trudno wyciągnąć do działania na niwie społecznej.
Ma pan na to jakiś pomysł?
Może wciągnięcie osób do działalności w ramach stowarzyszenia przyniesie efekt. Jeśli weźmiemy pod uwagę organizowanie chociażby imprez gminnych, to jesteśmy bardzo często zmuszeni bazować na osobach starszych z Klubu Seniora.
Już wiem, że uważa Pan, iż zaangażowanie społeczne młodych osób z gminy Wieliszew mogłoby być większe. Z czego jeszcze nie jest Pan zadowolony w tej kadencji? Pewnie nie odniesie się Pan do stosunków panujących w Radzie Gminy.
(śmiejemy się) Stosunki w radzie są, jakie są. Już się tak utarło, że jesteśmy bardzo zgodni.
W poprzedniej kadencji nie było tak różowo, jak teraz.
Może nie. Faktycznie, pierwsze dwa lata były dość trudne. Potem wszystko się poukładało i trwa do tej pory. Mimo różnic, każdy do każdego podchodzi przynajmniej z odrobiną szacunku i zrozumieniem dla potrzeb mieszkańców, których reprezentuje. Myślę, że są gminy, gdzie jest dużo trudniej i ciężej. Poznaliśmy się już na tyle, że wiemy, na co kogo stać. Tutaj nie widzę żadnego problemu.
Nie dziwi mnie to. Jednak na pewno jest coś, z czego nie jest Pan zadowolony w tej kadencji.
Jestem pozytywnie nastawiony do świata. Jeśli jednak musiałbym koniecznie wymienić coś, z czego nie jestem zadowolony, to jest pewna sprawa. Nie powiedziałbym nawet, że nie jestem z tego zadowolony, ale jest to dla mnie przykre. Czasem, kiedy uda nam się zrealizować jakiś projekt, który ma służyć wielu mieszkańcom, zdarza się, że ktoś wytyka nam, iż było to niepotrzebne. Przykładem może być chociażby Klub Seniora. Mówi się np. że za bardzo reklamujemy, zbyt dużą wagę przywiązujemy do tego… Ja jednak widzę doskonale, że to, iż starsi ludzie chcą się integrować, jest wspaniałe, a przy tym są niezwykle oddani sprawom społecznym, w które z chęcią się angażują. Trudno mi mówić o porażkach, bo z natury wszystko widzę w pozytywnych barwach. Myślę, że nie ma rzeczy niemożliwych do realizacji. Potrzebne jest jedynie zrozumienie z drugiej strony.
No dobrze, ale gmina Wieliszew, tak jak każda inna, na pewno ma jakieś problemy.
Jeden poważny problem rozwiązaliśmy – chodzi o budowę cmentarza. Drugi, o którym dużo dyskutujemy ostatnio, a nawet burzliwie dyskutujemy, to budowa wodociągu w środkowej części gminy. Chodzi o połączenie Janówka, Krubina ze stroną wieliszewską wraz z Łajskami i Michałowem. Jest to trudny temat pod względem finansowym. Poza tym okazuje się, że część osób chce wodociągu, a część uważa, że nie jest im potrzebny. To duży problem, bo tak naprawdę nie chcemy nikogo uszczęśliwiać na siłę.
Z uwagi na Pana optymistyczną naturę, kolejne pytanie pewnie też wyda się panu trudne. Gdyby mógł Pan cofnąć czas, co zrobiłby pan inaczej w tej kadencji?
W tej kadencji niekoniecznie bym coś zmieniał. Nie dobiegła ona do końca. To czego nie udało się nam zrealizować, ma nadal szansę na pozytywny finał. Jeśli wezmę pod uwagę 6 lat, kiedy jestem radnym, to też nie wiem. Naprawdę nie wiem, czy chciałbym cokolwiek zmienić.
Może zacząłby Pan wcześniej biegać?
O tak! To prawda. Sport bardzo mnie odstresowuje, pozwala nabrać pozytywnej energii, poznać fajnych ludzi. Tak naprawdę biegam od dwóch lat. Rzeczywiście, gdybym mógł cofnąć czas, zacząłbym wcześniej biegać (śmiejemy się).
Od dwóch lat? Nie wiedziałam. Myślałam, że czerwcowy bieg w 2015 r. na Łotwie z wójtem Pawłem Kownackim to była Pana premierowy start.
To był mój pierwszy poważny start. Tak naprawdę zacząłem biegać od jesieni 2014 r.
Wójt Pana zainspirował?
Nie. Chociaż po części na pewno tak. Panuje w naszej gminie fajna atmosfera wokół biegania. Bardziej do tego zmobilizowała mnie jednak córka, która jest uzdolniona sportowo. Ciąga mnie po wszystkich zawodach, gdzie tylko może. Jak tylko czas na to pozwala, to jeździmy. Pomyślałem skoro ona może, to dlaczego nie ja. Myślę, że to jest również pozytywny przykład dla niej.
Mimo że ostatecznie to nie wójt zainspirował Pana do biegania, to zdziwię się jeśli zaskoczy mnie Pan udzielając odpowiedzi na kolejne pytanie. Kogo widzi pan na stanowisku wójta w kolejnej kadencji?
Zadała mi Pani za proste pytanie (śmiejemy się). Dopóki obecny wójt Paweł Kownacki ma chęci do pracy, to ja nie widzę innej możliwości. Mam dla niego wielki szacunek za otwartość i wyjście do ludzi. Mało chyba jest gminnych włodarzy, którzy spędzaliby tyle czasu w terenie. Każde zebranie, każda wiejska uroczystość, każda impreza gminna – wójt stara się wszędzie być, wszędzie pokazać, wszędzie z ludźmi rozmawiać. Standard, jaki on narzucił swoim zachowaniem, trudno będzie jego następcy utrzymać. Staramy się sobie narzucać rzeczy realne do zrealizowania. Potem je realizujemy, nie oszukujemy. Myślę, że to bardzo ważne we współpracy na linii wójt – radni. Nie ma wykrętów. Myślę, że to wielki plus dla wójta, że nie próbuje igrać z radnymi. Jest bardzo uczciwy w tej współpracy.
Czy na stanowisku przewodniczącego również nie widzi pan zmian w przyszłej kadencji?
Nie widzę w gronie obecnych radnych osoby, która potrafiłaby tak dobrze zintegrować radnych i potrafić z nimi tak rozmawiać, jak Marcin Fabisiak. Pomimo tego że radni opozycyjni mogą mu różne rzeczy zarzucać, on stara się z nimi rozmawiać, nie obraża się na nich, nie dyskredytuje…
Propozycja pana przewodniczącego dla pana Zezonia odnośnie uczestnictwa w Komisji Statutowej świadczy o tym. Powiem szczerze, nie wszyscy uważali, że jest to właściwe. Został członkiem i zamierzamy to uszanować. Nie będziemy jego pomysłów odrzucać. Będziemy rozmawiać.
Dziękuję za rozmowę