Najchętniej bym o tej całej sprawie zapomniał i nigdy do niej nie wracał. Jednak do zabrania głosu zmusił mnie tendencyjny, pozbawiony obiektywizmu w wielu kwestiach artykuł w „To i owo” z ubiegłego tygodnia.
W artykule pt. „Jak pozbyć się Zezonia” autorstwa Wojciecha Dobrowolskiego, pomimo tego że obecnym na sesji podejmującej uchwałę o wygaszeniu mandatu radnego był obecny red. Maciej Lerman, przedstawiono wiele tendencyjnych i nieprawdziwych stwierdzeń. Trudno teraz dociec, dlaczego sam p. Lerman nie napisał tego artykułu, tylko zlecił koledze, który nie był bezpośrednio zapoznany ze sprawą. Mogę się tylko domyślać, że p. Lerman, jako członek stowarzyszenia Etyka i Prawo kierowanego przez Edwina Zezonia oraz mój dobry znajomy, wolał zrobić unik.
Co do samego artykułu jest on w mojej ocenie bardzo stronniczy i nierzetelny, tak jakby był pisany na zamówienie jednej ze stron. Już na samym wstępie w tytule akapitu pisze się „Wniosek jak donos”, pomimo że był on skierowany do Przewodniczącego Rady Gminy przez dziennik UG Wieliszew jako oficjalny wniosek z wyczerpującym merytorycznym uzasadnieniem opartym na faktach, a nie na domysłach. Do niego załączone było pięć oświadczeń najbliższych sąsiadów posesji p. Zezonia w Michałowie-Reginowie przy ul. Głównej 12 b oraz moje dotyczące całego zagadnienia. Nie jest również prawdą, że rada gminy i komisja rewizyjna nie zweryfikowały informacji o miejscu zameldowania w Michałowie-Reginowie miejscu zamieszkania w miejscowości Izbica (ul. Łososiowa) gm. Serock. Przez ponad miesiąc od otrzymania wniosku rada gminy sprawdzała wiarygodność zawartych w nim informacji, a ujawnienie sprawy w ostatniej chwili było celowe, zapobiegające przed mataczeniem i stwarzaniem pozorów zamieszkania przez radnego. Chodziło tu o uchwycenie stanu faktycznego zameldowania i zamieszkania.
Niezapoznanie się z uzasadnieniami we wniosku i podejmowaną uchwałą przez autora artykułu (lub działanie celowe), wprowadza czytelnika w błąd, który dotyczy rodziny i stanu majątkowego radnego Zezonia. Kłamliwie podano, że ja we wniosku odnosiłem się do majątku członków jego rodziny. Natomiast zamieszczone dane adresowe i majątkowe tylko samego zainteresowanego podałem zgodnie z posiadaną wiedzą i jego oświadczeniem majątkowym złożonym w gminie i nic poza tym.
Autor artykułu w akapitach „Mieszka i płaci podatki” i „Najważniejsza uchwała”, też bardzo tendencyjnie pomija ważne szczegóły wypowiedzi p. Zezonia i moje, co bardzo zniekształca i wprowadza w błąd czytelnika. Radny Edwin Zezoń po otrzymaniu głosu rozpoczął przemowę pod moim adresem od powiedzenia „Kto nie z Mieciem tego zmieciem”, następnie przedstawił mnie jako byłego członka partii PZPR, że byłem jego „kumplem”, że odgrywam się na nim za to, że nie kandydowałem na drugą kadencję na funkcję sołtysa, bo się bałem, że zostanę wyrzucony, że zrezygnowałem z członkostwa w Kółku Rolniczym, bo też się bałem wyrzucenia. Ponadto odniósł się do sąsiadów, którzy podpisali oświadczenie, że nie mieszka w Michałowie, twierdząc, że są z nim skłóceni o drogę dojazdową do jego posesji i założyli mu sprawę sądową, którą przegrali.
Stwierdził również, że w miejscowości Izbica żyje z konkubiną w jej domu, a obok znajduje się dom jego siostry, u której też przebywa, potwierdzając tym samym swoje centrum życiowe i rodzinne. Twierdził również, że w miejscu zameldowania w Michałowie-Reginowie też mieszka, bo ma, tu w domu matki, meble, komputery, narzędzia, książki, ubrania, zarejestrowaną działalność gospodarczą i samochód oraz że przygotowuje budowę swojego domu.
Ja po otrzymaniu głosu, nie chcąc wchodzić w szeroką polemikę, poprosiłem p. przewodniczącego, żeby w odpowiedzi przeczytał moje oświadczenie dołączone do wniosku, które zamieszczam również w tym artykule.
Natomiast, tak jak obiecałem na sesji, odniosę się do stawianych zarzutów pod moim adresem przez P. Zezonia w szczegółach na łamach mediów. Tak więc po kolei rozpoczynając od sławnego powiedzenia o zmiataniu, to mistrzem od tego jest p. Edwin Zezoń z bardzo aktywną pomocnicą obecną sołtys p. Janiną Przybył, z którą tworzą wspaniały „duet” do zmiatania niepokornych ludzi z różnych funkcji społecznych. Mają już duży dorobek w postaci rozsadzania Kółka Rolniczego w M-R, gdzie zmieciono trzech prezesów i cały zarząd w jednej kadencji i nie mogą się doczekać jej rychłego końca, bo już chcieli „sieknąć” następnego czwartego.
Z ręki radnego w poprzedniej kadencji Rady Gminy na pół roku przed końcem kadencji zorganizowana przez niego koalicja odwołała z funkcji przewodniczącego Radynaszego sąsiada z Łajsk p. Jana Sołtysa, a w kilka miesięcy później ta sama koalicja wygasiła mandat radnego Małeckiego, również z Łajsk. W ten sposób nasz przebojowy radny „zaskarbił” sobie „przyjaźń” u najbliższych sąsiadów. Ciarki mi przechodzą po plecach, co by było, gdybym ja nie wykazywał refleksu wyczuwając zagrożenie i nie rezygnował wcześniej z różnych funkcji i członkostw, chroniąc się w ten sposób przed nieuchronnym zmieceniem przez ten duet.
Ustosunkowując się do następnych zarzutów, już bardziej serio odpowiem że; owszem członkiem szeregowym ówczesnej partii byłem na tej samej zasadzie, co prawie połowa społeczeństwa, świadomie zapewniając sobie możliwość trochę lepszego awansu zawodowego i społecznego. Kiedy w 1981 roku założyłem w Michałowie-R. Koło Terenowe NSZZ RI „Solidarność”, władze partii poprosiły mnie i moją żonę o wybór opcji politycznej, na co bez wahania oboje złożyliśmy legitymacje sekretarzowi gminnemu na biurku. Konsekwencją takiego zachowania mogło być (w stanie wojennym) internowanie. Ale co może o tym wiedzieć człowiek o ćwierć wieku młodszy, któremu ja nie wypominam jego przynależności do Młodzieżówki Socjalistycznej, z ramienia której był radnym młodzieżowym przy Dzielnicowej Radzie Narodowej na warszawskim Żoliborzu.
Następne stwierdzenie radnego, że byłem jego „kumplem” też jest mocno naciągnięte, chociażby ze względu na dużą różnicę wieku, lecz nie tylko. Bardziej odpowiednim określeniem byłoby współdziałający, ponieważ w czasie naszej secesji do 2008 roku realizowaliśmy wspólny cel. Niestety w późniejszym czasie dalsze wspólne cele zaczęły się rozbiegać, ponieważ mój „kumpel” zapragnął wysokiej władzy, do której dąży dotychczas nie przebierając w środkach, niszcząc wszelką potencjalną konkurencję.
Co do „wyrzucania” to; z kandydowania na funkcję sołtysa Michałowa na następną kadencję zrezygnowałem z wielu względów, takich jak; mój podeszły wiek, nieblokowanie funkcji ludziom młodszym i uspokojenie atmosfery społecznej w sołectwie, którą mocno już podgrzewał wspomniany duet. Moja rezygnacja z członka Kółka Rolniczego nie była odosobniona, ponieważ wraz ze mną wystąpiło jeszcze 9-ciu członków K-R uprawnionych do członkostwa – współzałożycieli i nie w obawie, że ekipa i duet Zezonia będzie ich wyrzucał tylko dlatego, że ta organizacja, którą sam współtworzyłem, na skutek działań duetu, przestała pełnić funkcję społeczną, do której została powołana w naszym sołectwie.
Dodam jeszcze do tego, o czym zapomniał p. Zezoń powiedzieć, że w 2010 roku, w chwilę po wyborze, zrezygnowałem z funkcji prezesa Kółka Rolniczego ze względu na niemożność znowelizowania statutu tej organizacji na skutek blokowania proponowanych zmian przez p. Zezonia i jego grupę. Nie ujawnił również, że złożyłem rezygnację wraz z trzema innymi członkami z członkostwa w stowarzyszeniu Etyka i Prawo, pomimo że byliśmy współzałożycielami tej organizacji. Wszystko to stało się na skutek nieetycznych zachowań w/w duetu podczas wyborów i kuriozalnego odwołania Zarządu K-R w dn.20 marca 2012 r.,. Wtedy, na skutek wprowadzenia utajnionego projektu uchwały do porządku zebrania autorstwa p. J. Przybył, nie podając czego dotyczy i wcześniej przygotowując elektorat na zasadzie hucpy, zrobili całkowity przewrót i poważnie skłócili nie tylko członków K-R, lecz podzielili dużą część naszego społeczeństwa.
Oskarżanie swoich sąsiadów podpisujących oświadczenie o złą wolę w stosunku do niego jest też kłamstwem, bo to nie oni jemu założyli sprawę o zasiedzenie drogi, lecz odwrotnie. Państwo Widortowie sprzedając tę działkę matce p. Zezonia,udostępnili drogę do wspólnego użytkowania dla wszystkich. Zachodzi tu pytanie; czy wszyscy sąsiedzi są źli, a on tylko jest bez skazy?
W sprawie gdzie radny jest zameldowany i gdzie zamieszkuje, powtórzę definicję prawną, którą zamieściłem w złożonym wniosku o wygaszenie mandatu radnego, na której oparte są wszystkie wyroki NSA, jest to;
Przebywanie w znaczeniu fizycznym w określonej miejscowości (corpus) i zamiar stałego w niej pobytu (animus), ponieważ tylko ich łączne występowanie stanowi o miejscu zamieszkania w danej miejscowości.
Należy wyjaśnić, co to jest przebywanie w znaczeniu fizycznym. Jest to miejsce (nie koniecznie własność), do którego wraca się po pracy do osób bliskich, zjada się posiłki, robi się toaletę, ubiera, spędza wolny czas, śpi, garażuje samochody itp. Po prostu żyje się na co dzień. Natomiast posiadanie własności, zameldowanie, firma , praca czy zamiar budowy domu, nie są definicją zamieszkania.
Oczywiście nie sposób w jednym artykule pomieścić całej historii problemu, który trwa wiele lat, postanowiłem więc odnieść się tylko do najistotniejszych faktów w sposób syntetyczny.