Może tylko stać lub leżeć. Historia pana Arka z Łajsk, któremu ZUS nie chce przyznać renty

Arkadiusz-Kowalski-Jaworowicz_07_wynik

Mimo że 38-letni Arkadiusz Kowalski z Łajsk jest kaleką od urodzenia, Zakład Ubezpieczeń Społecznych (ZUS) każe mu pracować. Po 10 latach procesu sądowego, również sąd prawomocnie odmówił mu prawa do renty z tytułu niezdolności do pracy. Sprawą zajęły się media.

Telewizja interweniowała przy Kościelnej w Łajskach

W poniedziałek (27 maja br.), przy ulicy Kościelnej w Łajskach w gminie Wieliszew interweniowała Elżbieta Jaworowicz z ekipy Sprawy dla reportera. Dziennikarze telewizyjnej jedynki spotkali się z 38-letnim niepełnosprawnym Arkadiuszem Kowalskim, który po 10 latach batalii sądowej z ZUS-em, pod koniec kwietnia br. ją niestety przegrał. Zarówno ZUS, jak i sądy kolejnych instancji stwierdziły, że 38-latek, który od urodzenia jest kaleką, powinien pracować, zaś jego przed laty orzeczone przez instytucje państwa kalectwo nie jest wystarczającą przesłanką do przyznania mu prawa do renty z tytułu niezdolności do pracy. Reportaż, w którym Arkadiusz Kowalski opowiada swoją historię, w najbliższych dniach pokazany zostanie na antenie telewizyjnej jedynki.

 

 

Może tylko stać lub leżeć. ZUS każe mu pracować!

38-letni Arkadiusz Kowalski został dotknięty niepełnosprawnością podczas porodu. Wówczas bowiem doszło u niego do zwichnięcia stawu biodrowego. Po operacji usiłującej naprawić tę dysfunkcję, u operowanego dziecka rozwinęła się sepsa gronkowcowa, której konsekwencją były kolejne poważne deformacje jego stawów, które zaowocowały skróceniem jednej jego nogi. Zniekształcenia te wraz z upływem czasu powodowały następne postępujące schorzenia w obrębie jego kręgosłupa i narządu ruchu, takie jak na przykład skolioza, czy też stopy końsko-szpotawe. Mimo zaawansowanej niepełnosprawności, Arkadiusz Kowalski postanowił założyć własną rodzinę, a żeby ją utrzymać, poszedł do pracy. Niejednokroć była to praca, która wymagała od niego intensywnego chodzenia i dźwigania ciężarów. Czynności te jeszcze bardziej pogłębiły jego ułomności i nasiliły związane z nimi dolegliwości bólowe. – Pacjent może obecnie tylko stać lub leżeć – to tylko jedna z wielu opinii lekarskich, wydanych przez m. in. medyków zajmujących się Arkadiuszem Kowalskim.

Sąd przyznał rację ZUS-owi

W 2009r. Arkadiusz Kowalski wystąpił do ZUS-u o rentę z tytułu niezdolności do pracy, zaś ten jej odmówił z uwagi na niepełnosprawność powstałą już w dzieciństwie i pracę zarobkową podjętą w czasie jej trwania. 38-latek odwołał się od tej decyzji do sądu. Proces w tej sprawie trwał aż 10 lat, zaś na okoliczność jej dokładnego zbadania powołano aż 15 biegłych sądowych. Jedne sądy przyznawały racje Arkadiuszowi Kowalskiemu, drugie zaś ZUS-owi. Sąd Apelacyjny (SA) w Warszawie, który w 2018r. stwierdził, że w Polsce nie ma, ani ośrodków medycznych, ani fachowców mogących zgodnie z obecnie obowiązującą wiedzą medyczną ocenić stan zdrowia Arkadiusza Kowalskiego, pod koniec kwietnia br. podzielił stanowisko ZUS-u, czyli odmówił mu prawa do renty z tytułu niezdolności do pracy. Wyrok jest prawomocny, choć nie ma jeszcze jego uzasadnienia. Jedyną prawną drogą do podważenia tego stanowiska jest obecnie już tylko kasacja do Sądu Najwyższego (SN).

Mam rodzinę i boję się wózka inwalidzkiego

Przez te wszystkie lata, podczas których prawnicy usiłowali ustalić, czy stan zdrowia Arkadiusza Kowalskiego pozwala mu na podjęcie pracy zawodowej, ten pracował, żeby mieć pieniądze na utrzymanie swojej rodziny i na swoje rehabilitację i leczenie. – Przez 38 lat mojego życia nie dostałem żadnej propozycji wyleczenia mojego kalectwa. Posiadam kilkanaście opinii lekarzy specjalistów, iż nie nadaję się do pracy. Pragnę przy tym podkreślić, że nasze państwo za pomocą aparatu zwanym ZUS-em i komisją wojskową w orzeczeniach z 1996 i 1998r. stwierdziło – żadna praca, druga grupa na stałe, pomoc osób drugich w pełnieniu ról społecznych – mówi Arkadiusz Kowalski z wieliszewskich Łajsk. Jeden z biegłych sądowych, który na zlecenie sądu opiniował stan zdrowia 38-latka stwierdził, że pomimo, że jest on „niewątpliwie bardzo ciężko chorą osobą z dużym zaburzeniem funkcji ruchu”, to nie ma żadnych przesłanek do orzeczenia o pogorszeniu się jego stanu zdrowia. – Brak świadczeń z ZUS-u zmuszał i wciąż mnie zmusza do podejmowania pracy zarobkowej. Praca przez tyle lat spowodowała zniszczenie mojego organizmu i uniemożliwiła systematyczną rehabilitację. Z roku na rok gorzej chodzę, nie mogę usiąść, ciągle mnie boli kręgosłup, zaś przez ból nadużywam środków przeciwbólowych. Nie wiem, co mam robić? Moja rehabilitacja wiąże się z nieobecnością w pracy. Boję się, że zostanę z tej pracy zwolniony, a praca zapewnia mi pieniądze na życie mojej rodziny. Z drugiej strony rehabilitacja jest mi niezbędna do opóźnienia korzystania z balkonika, albo wózka inwalidzkiego – dodaje zasmucony Arkadiusz Kowalski.

Czy interwencja będzie skuteczna?

O przewlekłej batalii sądowej, podczas której ZUS uzdrowił 38-letniego Arkadiusza Kowalskiego z wieliszewskich Łajsk oraz o innych słabościach państwa polskiego, które uniemożliwiły mu skuteczną rehabilitację jego niepełnosprawności, opowie Elżbieta Jaworowicz w jednej z najbliższych czwartkowych Spraw dla Reportera. Reportaż pokazany zostanie na antenie telewizyjnej jedynki. Niewykluczone, że skomentują go eksperci, którzy w sprawie mieszkańca powiatu legionowskiego podejmą odpowiednią interwencję u odpowiednich organów państwowych.

Etykiety
,

Podziel się tą informacją ze znajomymi

Facebook
Google+

komentarze: 11

  1. W ZUSie jest więcej uzdrowień jak w Lourdes czy w Częstochowie. To w tej instytucji powinni chorzy zostawiać kule, laski, wózki inwalidzkie i nosze z których po komisji samodzielnie wracają do domu.A w uzdrowionych rękach trzymają fujarki i grają ku chwale orzecznika.

  2. Przecież miał zatrudnienie na monitoringu a tam jego kalectwo nie jest przeszkodą. Kalectwo przeszkadza mu we wszystkim ale nie w jeździe na rowerze. Ci co go znają to wiedzą co o tym sądzić.

    • Rozbawiło mnie to hi hi hi
      Widać internauta ,,TO JA,, nie ma bladego pojęcia że ten o którym się wypowiedział już 5 minut po napisaniu tego durnego komentarza wiedział kim jest gdzie mieszka itdi hi hi hi
      Oczywiście ,,TO JA,, nie ma też pojęcia co nasz Szajbus-Aras robił w latach 1996-2004 ha ha ha

  3. Pragnę odnieść się do komentarza internauty „TO JA”:

    Kalectwo – potwierdzam, przeszkadza we wszystkim

    Praca – dla osoby niepełnosprawnej jest ogromnym trudem, którego zdrowy nie doświadcza i nie może pojąć

    Rower – najtańsza i jedna z lepszych form rehabilitacji stawów biodrowych, pod warunkiem jazdy bez oporów, przerzutki konieczne

    Pokój i dobro!

  4. Chciałbym żebyś ty tak pochodził o kuli jak on do pracy na ten monitoring żebyś sobie rowerkiem pośmigał. On ma zniszczoną obrecz barkowa i biodrowa i to się pogłębia wraz z tak intensywnym ruchem,o kręgosłupie mówię nie o bajkach. Powinien mieć rehabilitację a nie pracować. Jak on nie jest kaleka i jemu się nie należy renta to ja nie wiem kto jest kaleka i komu się należy renta.

  5. Do „TO JA”:
    Przeczytaj jeszcze raz artykuł, tylko tym razem ze zrozumieniem. Chciałbyś być na jego miejscu?
    Co ma do tego zatrudnienie na monitoringu? Właśnie wg tego co mówi to nawet mu szkodzi, bo ma problemy z siedzeniem.
    Ponadto przecież człowiek mówi, że stan jego zdrowia cały czas się pogarsza i boi się, że przez pobyt na rehabilitacjach tą pracę straci.

  6. To ja, tak znam.

    Proszę spróbować przejechać 1 kilometr na rowerze pedałując tylko jedną nogą. Ciekawe, czy wtedy byłby Pan tak mocny w gębie. Arkowi należy się to jak psu kość. Może lepiej żeby się poddał, nie pracował nigdzie i żebrał przed dworcem jak cygan? Albo wsadzić go do wózka i wozić jak kadłubka? Państwo przyznaje rentę na złe samopoczucie, trzeba mieć tylko odpowiednie znajomości, a człowiekowi z niesprawną ręką i nogą od urodzenia odmawia przez tyle lat. To powinno być już dawno nagłośnione.

  7. Do szanownego „TO JA”.
    To, że człowiek sam znalazł i podjął pracę zarobkową świadczy o jego ambicji, przedsiębiorczości, uporze a przede wszystkim o jego zwykłej, ludzkiej uczciwości i honorze. Syn Arkadiusza ma wspaniały wzorzec do naśladowania. Oczywiście mógł sobie siedzieć spokojniutko w domciu, brać rentę i cieszyć się, że żyje. Nie przeszkadzałby wówczas nikomu. Znam Arka. Niejednokrotnie widziałem go jadącego rowerem i z przykrością muszę sprostować sformułowanie „Kalectwo przeszkadza mu we wszystkim ale nie w jeździe na rowerze”, w jeździe na rowerze kalectwo również mu przeszkadza! Wystarczy spojrzeć w jaki sposób on jedzie. Co do pracy „na monitoringu”, sugeruję posiedzieć a w zasadzie „powisieć” na krześle kilka godzin i sprawdzić jak po takiej dniówce, czy nocce czuje się kręgosłup. Trzymam kciuki za Arka i jego batalię z cudotwórcą ZUS-em.

  8. Jest niewiarygodne, że Pan Arek nie ma renty z takim stopniem niepełnosprawności. Nikomu o zdrowych zmysłach nie przyszło by do głowy, ze takiego świadczenia z ZUS NIE MA. Taką sytuację mogli wymyślić tylko konowały z demencją starczą. Kogo ZUS zatrudnia w komisjach lekarskich, kogo??????? Litości.

  9. Można prosić o jakiś adres lub numer konta

    • Nadal Pani chce pomóc Panu Arkowi ?

Dodaj komentarz