Wszystko wskazuje, że problem Kanału Bródnowskiego jest nierozwiązywalny, chociaż każdy wie, co należy zrobić. Tymczasem wody w piwnicach mieszkańców przybywa, z zawilgoconych ścian odpada tynk, a w budynkach rozwija się grzyb.
O podjęcie działań interwencyjnych w sprawie Kanału Bródnowskiego po raz kolejny upominał się radny Edwin Zezoń. Jak twierdził, tylko podczas ostatniej sesji Rady Gminy dostał trzy telefony od mieszkańców właśnie w tej sprawie.
To nie jest zadanie dla straży
Radny domaga się, by w sprawie działania podjęła straż pożarna. Zdaniem Edwina Zezonia, to właśnie druhowie z OSP w sytuacji kryzysowej powinni pomóc mieszkańcom. Innego zdania jest radny Łukasz Miętek reprezentujący środowisko OSP. – Nie takie zadania są w gestii strażaków. To są ochotnicze straże pożarne, a nie zawodowe, nikt nie ma z tego tytułu pensji. To nie jest firma, którą się wynajmuje – mówił Łukasz Miętek. Radny Zezoń był jednak przekonany, że to właśnie strażacy ochotnicy powinni pomóc mieszkańcom w sytuacji, kiedy właściwe służby nie dają sobie rady z utrzymaniem drożności kanału, a woda zagraża dobytkowi. – Ochotnicze Straże Pożarne mają służyć przede wszystkim ludziom, i ratowaniu, i ochronie ich majątku, ich dobytku w sytuacjach kryzysowych, a tutaj mamy taką sytuację kryzysową. Dzwonią ludzie, którzy mają metr wody w piwnicach i ja proszę o działanie kryzysowe. Po to jesteście, a nie do gaszenia papierosów. Chcemy od służb, które są finansowane z budżetu, zwykłej pomocy w sytuacjach kryzysowych – mówił Edwin Zezoń.
Kto odpowiedzialny?
Wójt po raz kolejny zadeklarował pomoc, jednak prosił o zdrowy rozsądek. Paweł Kownacki zasugerował, że niektórzy mieszkańcy też mogą mieć udział w zmniejszeniu przepustowości kanału. – Nie chciałbym, żebyście państwo na nas przerzucali odpowiedzialność za wodę w piwnicach, bo robimy wszystko, co możemy. Kanał jest w większości udrożniony, ale w sytuacji takiej, że mieszkaniec Poddębia zagrodził kratą cały kanał, to pokazuje, że wszyscy zwracają się o pomoc, a sami mieszkańcy sobie szkodzą. Gdybyśmy przeszli wzdłuż kanału, zobaczylibyśmy, jak wiele osób przysłużyło się temu, że Kanał Bródnowski wygląda tak a nie inaczej. Oczywiście nie przerzucamy na mieszkańców odpowiedzialności, chociaż też w paru miejscach powinni się uderzyć w pierś – powiedział Paweł Kownacki.
A woda stoi
Wychodzi więc na to, że winnych niedrożności kanału jest tylu, ile punktów widzenia. Nikt jednak skutecznie nie potrafi rozwiązać problemu. Przypomnijmy, że jest nim nie tylko wysoki poziom wody w kanale, ale i tej stojącej w piwnicach oraz przesiąknięte wilgocią ściany. O takiej sytuacji we własnym domu mówiła radna Janina Przybył, która obawia się tego, co może się stać, kiedy pojawią się ujemne temperatury.