Turystyka rowerowa coraz częściej jest formą aktywnego spędzania wolnego czasu podczas urlopu. Na Szlak Polskich Latarni Morskich… wybrali się biegacze Runners Team Jabłonna – Satek i Mariusz wraz ze swoimi żonami Anią i Beatą. Poniżej cześć pierwsza. W sumie Runnersi przejechali ponad 500km w dniach 10-17 czerwca.
Gdy minie wiele lat bardziej będziemy żałować tego czego nie zrobiliśmy, niż tego co zrobiliśmy.
Więc odwiążmy liny, opuśćmy bezpieczną przystań. Złapmy w żagle wiatr przygody. Podróżujmy i odkrywajmy. Wszak istnieje coś takiego jak zarażenie podróżą i jest to rodzaj choroby w gruncie rzeczy nieuleczalnej. Prezentujemy wam zapis trasy którą pokonaliśmy w dniach 10 17. 06 2017r. W trasę wyruszyliśmy w czwórkę: Beata, Ania, Satek, Mariusz. Na przeciwległych biegunach Stubbenfelde (Niemcy) – Hel (Polska).
Czy pamiętacie naszą wyprawę rowerową z zeszłego roku? Podlaski Szlak Bociani. Było słonecznie, ciekawie i miło, ale mało. Więc postanowiliśmy znów ruszyć ku przygodzie, tym razem padło na Pomorze.
9 czerwca 2017 (piątek)
Wyjazd z Legionowa do Warszawy Wschodniej gdzie czeka nas przesiadka – kierunek Szczecin. Niby proste, ale… Zaczęło się niespokojnie! Klucz do garażu Mariusza w Jabłonnie, ze spakowanymi rowerami zatrzasnął się… w garażu wraz z rowerami (taka bestia). Najbliższe klucze otwierające ten „skarbiec” przebywały aktualnie w Warszawie. Pierwszy na Górczewskiej, drugi na Wiśniowej). Szybka akcja Beaty zapobiegła katastrofie. Uwolnione rowery zdążyły na pociąg, a my wraz z nimi.
Podróż do Szczecina najlepiej zapomnieć. Polskie Koleje są całkowicie nie przygotowane na tego typu klienta. Ze Szczecina jeszcze kursik do Świnoujścia, tu prom na Uznam i po 21.00 meldujemy się na kwaterze. 10 godzin w trasie, ale się udało. Prysznic, kolacja i spać. Najgorszy dzień wyprawy za nami. Nocleg 50zł od osoby przy ul. Warszawskiej 24 u pani Marysi.
10 czerwca 2017 (sobota)
Dzień zaczynamy od kawy i lekkiego śniadanka (oczywiście stało się to w następnych dniach tradycji), więc siedzimy sobie w Świnoujściu i zjadamy kanapki z miodem z Czarnolasu. Jaka ta Polska mała. Jako, że reprezentujemy grupę biegową Runners Team Jabłonna oraz jesteśmy koordynatorami parkrun Jabłonna, postanowiliśmy pobiec w innej lokalizacji. Godzina 8:30 i meldujemy się na parkrun Świnoujście (TUTAJ czytaj o biegu), który organizowany jest w Parku Zdrojowym. Miłe przywitanie, rozgrzewka, świetny bieg, trochę pogawędki i w drogę. Trzeba przyznać, że koordynatorzy oraz wolontariusze tego parkruna to świetna ekipa. Zgranie i oddanie inicjatywie, brawo. Tego dnia postawiliśmy na rozgrzewkę – kierunek Niemcy.
Ahlbeck, Bansin, Uckeritz itd. Trzeba przyznać, że nasi zachodni sąsiedzi są świetnie przygotowani pod kątem turystyki rowerowej, pieszej czy campingowej. Tu trzeba przyjechać na kilka dni – padło postanowienie i na pewno to zrobimy. Drogi kręte i strome, ale widoki wspaniałe. Pogoda również dopisała, ale polskie żarcie jednak lepsze. Pierwszy dzień, pierwsza guma, trafiło na rower Ani. Uwinęliśmy się raz dwa i w drogę powrotną, by zdążyć na wieczornego grilla. Dzień pełen wrażeń i idziemy spać, bo jutro ruszamy na wschód. Dziś pokonaliśmy 59 kilometrów.
11 czerwca 2017 (niedziela)
Startujemy 9:30. Kierunek Fort Gerhard i pierwsza latarnia morska w Świnoujściu. Jej wysokość to 64,8 metra, a rok budowy 1857. Dalej kierujemy się na Międzyzdroje, a trasa prowadzi nas drogami leśnymi. Cisza szum morza, ptaszki śpiewają (po to tu przybyliśmy). Osiągamy Międzyzdroje, a tu jak na odpuście głośno i tłoczno, kilka fotek i uciekamy, to nie nasze klimaty. Obieramy kierunek Wisełka i latarnia morska Kikut, której wysokość wynosi 18,2 metra, a rok budowy to 1962 rok.
Nie jest ona wysoka ale zbudowana na wysokim klifie. Przed nami kierunek Międzywodzie, cały czas podążamy Wolińskim Parkiem Narodowym, jest pięknie i słonecznie. Powoli wydostajemy się z wyspy. Mijamy Międzywodzie, a szlak zmienił się w bardziej uczęszczany przez samochody. Obieramy kierunek Pobierowo i leśnymi duktami docieramy na miejsce. Tu planujemy nocleg i odpoczynek zwieńczony kąpielą w morzu, z której skorzystali Mariusz i Satek. Trzeba przyznać, że woda ciepła jak w lipcu. Nocleg – 50zł od osoby przy ul. Warszawskiej 10 u pani Marysi. Dziś pokonaliśmy 70 kilometrów.
12 czerwca 2017 (poniedziałek)
Poranny jogging, wszyscy zapisani, wyszedł tylko Satek. Startujemy około 10:00. Kierunek Pustkowo i Bałtycki Krzyż Nadziei (replika Krzyża Na Giewoncie, tylko trochę niżej). Następnie Trzęsacz i odwiedzamy ścianę kościoła gotyckiego, który niegdyś stał 2 kilometry od morza a teraz sami zobaczcie na naszych zdjęciach, niezły numer. Startujemy dalej, przed nami Rewal i latarnia morska Niechorze, a jej wysokość 45 metrów, a rok jej budowy 1866. Dziś planujemy dojechać do Kołobrzegu drogi mamy różne, ścieżki leśne, płyty betonowe, asfalt. Bywają momenty, że z lewej widzimy morze, a z prawej jezioro (jedziemy szlakiem rowerowym Ku Słońcu), a takie sceny będziemy jeszcze widywać na naszej trasie, pięknie. Przed nami latarnia morska Kołobrzeg. Wysokość latarni to 26 metrów, a rok budowy 1945. Z Kołobrzegu jednak ruszamy dalej, przebijamy się drewnianymi kładkami wśród Solnych Bagien, należących do Ekoparku Wschodniego, w którym występuje wiele gatunków ptaków. Jest uroczo, ludziska są zauroczeni tymi widokami. Dojeżdżamy do miejscowości Sianożęty, na dziś wystarczy. Nocleg – 35 zł od osoby przy ul. Ludnej 5 u pani Marysi. Dziś pokonaliśmy 65 kilometrów.
13 czerwca 2017 (wtorek)
Tradycyjnie śniadanko i start przed 10:00. Kierunek Ustronie Morskie i dalej Latarnia morska Gąski, której wysokość 49,8 metra, a rok budowy 1878. Następnie kierujemy się na Mielno, a tam małe śniadanko w miejscu przyjaznym rowerzystom, czyli w Grodzisku Słowiańskim. Po nim lecimy dalej, z lewej morze z prawej jezioro Jamno, przed nami wieś Łazy i tu dylemat. Czy odbijamy w prawo wraz ze szlakiem R-10, który omija szeroko jezioro Bukowo, czy jedziemy prosto i ryzykujemy jazdę niepewnym szlakiem między morzem, a jeziorem do miejscowości Dąbki 10 kilometrów krócej. Pojechaliśmy prosto… Szlak niestety się skończył więc my po piaskach, krzakach, trochę po wydmach. Dalej w zaparte, nic nam nie straszne, brniemy do przodu, dobrze, że wiatr chociaż w plecy. Po około 4 kilometrach ranmagedonu docieramy do uroczej miejscowości Dąbkowice. Tu odpoczynek, czyszczenie sprzętu po ciężkiej przeprawie (Ania z Beatą mają moc) i ruszamy dalej. Przed nami Dąbki oraz latarnia morska Darłowo, której wysokość 22 metry, a rok budowy 1927. Tego dnia dotarliśmy do miejscowości Wicie i tu zaplanowaliśmy nocleg. Nocleg 50zł od osoby przy ul. Ku Morzu 3 u… pani Marysi. Dziś pokonaliśmy 74 kilometry.
C.D.N.