Przy ul. Sikorskiego straź poźarna wciąź dogasza wczorajszy poźar. Działania straźaków potrwają jeszcze kilka godzin.
– Aktualnie na miejscu pracują cztery wozy gaśnicze, tj. 20 straźaków, którzy wciąź dogaszają i polewają zgliszcza. Aby ugasić niektóre zarzewia niezbędne jest dokonanie rozbiórki elementów spalonej hali – mówi Leszek Smuniewski, rzecznik Komendanta PSP w Legionowie. Niezwykle trudne okazuje się ugaszenie tej części hali, w której składowanych było kilkadziesiąt ton świec Caritas. – Parafina roztopiła się, elementy hali nią nasiąknęły i palą się teraz jak świeczka – mówi rzecznik. Pytany o moźliwość dalszego ulatniania się toksycznych gazów stwierdził, źe pomiary wykonywane od wczoraj od 22.00 wskazują, źe takiego zagroźenia juź nie ma.
W godzinach popołudniowych zebrał się sztab antykryzysowy, który obradował ws. podjęcia kolejnych działań na pogorzelisku. Juź trwają badania SANEPID-u i Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska pod kątem przesiąknięcia do ziemi szkodliwych substancji i skaźenia ujęć wody pitnej.
Komendant Powiatowy Policji zgłosił konieczność zabezpieczenia terenu hal zaraz po ich dogaszeniu. – Wtedy na miejscu pojawią się policjanci i biegli wraz z prokuratorem – mówi mł. asp. Dorota Sitarska, rzecznik KPP w Legionowie. Wówczas teź prawdopodobnie poznamy dokładne przyczyny wybuchu poźaru.
Ze wstępnych informacji wynika, źe wybuch miał ścisły związek z prowadzonymi na terenie magazynu procesami technologicznymi. Z nieoficjalnych żródeł wynika, źe do wybuchu doszło przy przelewaniu łatwopalnego materiału odzyskanego ze składowanych w hali surowców. Wtedy z jednej z maszyn miały posypać się iskry, które doprowadziły do poźaru. Potem ogień rozprzestrzenił się w błyskawicznym tempie.
Przypomnijmy, źe firma, która prowadziła odzyskiwanie materiałów na terenie hali, działała bez wymaganych decyzji administracyjnych w zakresie gospodarowania tego rodzaju odpadami.
/red/