Mieszkańcy powiatu legionowskiego nadal tylko w 10 punktach awizacyjnych Polskiej Grupy Pocztowej (PGP) mogą odbierać przesyłki z sądów i prokuratur. Rośnie wśród nich niezadowolenie i niepokój.
Nikt im bowiem nie wyjaśnił zasad funkcjonowania nowego systemu. Fala krytyki nie ustaje również w całym kraju. Pracę nowego doręczyciela chcą już kontrolować m. in. Najwyższa Izba Kontroli (NIK), Urząd Komunikacji Elektronicznej (UKE) oraz Naczelna Rada Adwokacka (NRA).
Czytelników „Gazety Powiatowej” w połowie stycznia br. informowaliśmy, że przesyłki z sądów i prokuratur dostarcza obecnie nowy operator PGP. Podaliśmy też wtedy adresy wraz z godzinami otwarcia 10 punktów awizacyjnych PGP, działających w powiecie na dzień 14 stycznia br. Pomimo zapewnień PGP o stopniowym wydłużaniu tej listy, w ciągu 3 tygodni ,tj. do 3 lutego br., placówek tych niestety w powiecie nie przybyło – przynajmniej według wyszukiwarki www.pgpsa.pl, gdzie lista punktów operatorskich PGP miała być na bieżąco aktualizowana.
Strach na zapas
Mieszkańcy powiatu, zwłaszcza ci z gmin wiejskich, pomimo że do końca nie wiedzą, czego dotyczą ostatnie zmiany w przesyłkach, na zapas boją się o swoje listy z sądów i z góry zakładają ich niedostarczenie. Zamiast do PGP, dzwonią do redakcji „Gazety Powiatowej”, prosząc o szczegółowe objaśnienia działającego obecnie systemu. Niektórzy mają nawet do redakcji pretensje… myśląc, że to ona jest pomysłodawcą nowych punktów awizacyjnych, zlokalizowanych w tak dziwnych miejscach.
Pierwsza kontrola
Podobny popłoch zresztą panuje w całym kraju. Już w tym tygodniu, na prośbę szefa resortu sprawiedliwości Marka Biernackiego, UKE rozpocznie sprawdzanie, jak PGP radzi sobie z doręczaniem korespondencji w całej Polsce. Jeśli podczas miesięcznej kontroli urząd ujawni jakieś nieprawidłowości, może on na nowego doręczyciela nałożyć karę finansową, a nawet wykreślić go z rejestru przedsiębiorców pocztowych.
Bałagan w całym kraju
Nowemu systemowi dostarczania przesyłek sądowo-prokuratorskich sprzeciwia się również NRA. Adwokaci i prokuratorzy w całym kraju skarżą się na rzadkie wizyty kurierów PGP. Z powodu niedoręczonych wezwań, sądy coraz częściej odwołują rozprawy. Sygnalizują również znaczny spadek liczby tzw. zwrotek. Problemów głównie natury formalnej jest jednak więcej – na przesyłkach często brakuje daty doręczenia, podpisu, a nawet wskazania osoby odbierającej. Według ostatnich informacji „Gazety Wyborczej”, ze 105 tys. nakazów płatniczych wysłanych w styczniu br. z e-sądu, do adresatów doszło jedynie 153. Wobec powyższego, tysiące adresatów nie wie o ciążących na nich zobowiązaniach finansowych, a o konieczności ich spłaty może dowiedzieć się dopiero od komornika. Nakazy płatnicze z e-sądu bowiem, jeśli zostaną 2-krotnie nieodebrane, uznawane są podobnie jak inne przesyłki sądowe za poprawnie doręczone.
NIK skontroluje na koniec roku
Tymczasem NIK zapowiedziała kontrolę pracy PGP pod koniec br. Chce sprawdzić m. in. jak wygląda dostarczanie przesyłek w dużych miastach, miasteczkach i wsiach, w porównaniu z latami poprzednimi oraz dowiedzieć się, jak daleko mają do punktów odbioru adresaci tej korespondencji i ile przesyłek nie dostarczono z tego powodu.
Poczta Polska przegrała zgodnie z prawem
O tym, że dotychczasowa monopolistka, czyli Poczta Polska odwołała się od rozstrzygnięcia przetargu na swoją niekorzyść do Krajowej Izby Odwoławczej w Krakowie pisaliśmy ostatnio. Obecnie wiadomo już, iż KIO oddaliła jej odwołanie, uznając, że przetarg na obsługę korespondencji sądów i prokuratur został prawidłowo przeprowadzony i rozstrzygnięty.
„PiS” chce, aby CBA zajęło się zbadaniem przetargu
Tymczasem na pomoc „Poczcie Polskiej” ruszył klub parlamentarny „PiS”, który w połowie stycznia br. poprosił Centralne Biuro Antykorupcyjne (CBA) o kontrolę przetargu, zaś od rządu zażądał szczegółowych informacji z nim związanych. Posłowie PiS-u zapowiedzieli nawet własny projekt zmian krajowych przepisów, które miałyby umożliwiać jedynie „Poczcie Polskiej” doręczanie tego typu przesyłek.