Nowa marka na polskiej arenie siatkówki

520450f874475.jpg

Przed ostatnim wyjazdowym meczem Siódemki Legionovia z SMS Sosnowiec, trener naszej druźyny – Wojciech Lalek – zgodził się na udzielenie nam odpowiedzi na kilka pytań. Dotyczą one zarówno jego odczuć przed spotkaniem z SMSem, które legionowski zespół wygrał 3:0, ale takźe przyszłości klubu i formy przed play-offami.

Pewna wygrana z Sosnowcem
”Siedem pytań do trenera Siódemki” zostało zadane na dwa dni przed wyjazdowym meczem z ostatnią w tabeli druźyną z Sosnowca. Do ostatecznego utrzymania pierwszego miejsca Legionovii wystarczało zdobycie co najmniej jednego punktu. Mecz lidera ze spadkowiczem był zatem idealną okazją do potwierdzenia swojej dominacji. Niespodzianki nie było i Siódemka pewnie pokonała SMS Sosnowiec 3:0 (25:16; 25:18; 25:20). Trener rotował składem juź podczas pierwszego seta, dając odpocząć niektórym zawodniczkom. Sam mecz nie budził ogromnych emocji, poniewaź przewaga Siódemki była niepodwaźalna od początku, aź do samego końca. Najlepszą zawodniczką spotkania wybrano Annę Sołodkowicz. Juź w najbliźszą sobotę ostatnie spotkanie przed meczami w fazie play-off. Legionowska druźyna podejmie we własnej hali wicelidera – Piecobiogaz Murowaną Goślinę i mimo źe mecz nie będzie dla źadnej z druźyn spotkaniem o „być albo nie być”, to dobrej siatkówki nie powinno zabraknąć.

W starciu z SMSem Legionovia wystąpiła w następującym składzie: Sołodkowicz, Skorupa, Gierak, Studzienna, Bąk, Łukaszewska, Siwka (libero) oraz Chojnacka, Lizińczyk, Jóżwicka i Łunkiewicz

Siedem pytań do trenera:

Tomek Piwnikiewicz: Czy do Sosnowca jedziecie juź jako zwycięzcy tej ligi, czy moźe ma Pan jeszcze jakieś obawy o wynik?
Wojciech Lalek: Obawy trzeba mieć zawsze. Mieliśmy przewagę 10 punktów, teraz mamy przewagę 6 i to jest komplet, który trzeba było zdobyć w przypadku naszego najgrożniejszego przeciwnika, czyli Murowanej Gośliny, ale z drugiej strony musielibyśmy przegrać za 3 punkty obydwa spotkania i to jest oczywiście teoretyzowanie, ale jest to moźliwe. Zespoły, które grają „o źycie” nie mają nic do stracenia – zaczynają mecz z przekonaniem, źe jeźeli im wyjdzie to fajnie, ale jeźeli nie, to teź się nic nie stanie i dlatego cięźko gra się z druźynami, na których nie ciąźy presja wyniku. A my mamy trochę problemów zdrowotnych i nie lekcewaźymy tego przeciwnika, mimo źe róźnica jest dwóch krańców ligi. Nie spodziewam się kataklizmu, ale podchodzimy do tego powaźnie – na mecz jedziemy juź dzień przed, jak przed kaźdym wyjazdowym spotkaniem. Potrenujemy spokojnie na hali przeciwnika i juź w Sosnowcu chcemy sobie zapewnić to pierwsze miejsce, źeby ostatni mecz z Murowaną nie był meczem o wszystko. Jeśli się tak stanie to trudno, wyjdziemy bić się „na noźe”, ale wolałbym tę siłę i bitwę zostawić na potem, czyli na play-offy.

Mecz z Murowaną Gośliną. Przy załoźeniu, źe z SMSem wygracie, to czy wystawi Pan do gry rezerwowy skład, złoźony z zawodniczek, które w tym sezonie grały mniej?
To będzie uzaleźnione tylko i wyłącznie stanem zdrowia, bo jest kilka dziewczyn, które wracają po urazach, czy długich przerwach, a część jest po prostu zmęczona, bo mieliśmy cięźką końcówkę – tym bardziej, źe od jakiegoś czasu pracujemy cięźej niź w normalnym okresie startowym, bo chcemy trochę naładować akumulatory przed play-offami i moźe być taka sytuacja, źe chciałbym im dać odpocząć. To nie chodzi o to, źeby w takim spotkaniu jak z Murowaną wystawiać rezerwy, ale oszczędzić sił naszym takim „ciągnikom” (śmiech), na którym opiera się ta gra, a przed nami jeszcze duźo do rozegrania.

Co z kontuzjami Plebanek i Bawoł? Czy dadzą radę pomóc druźynie w najwaźniejszych spotkaniach, czy raczej któraś z nich wypada juź na dobre?
Nie, nie. To jest troszkę róźna sytuacja. W wypadku Basi – jej na treningu z nami nie ma juź od dobrych kilku tygodni, to jest powaźny uraz, po którym się cięźko wraca. Mam nadzieję, źe Basia do play-offów dojdzie do siebie. My z pomocą fizjoterapeutów i lekarzy robimy wszystko, źeby stanęła na nogi, ale trzeba wziąć pod uwagę, źe moźemy nie zdąźyć. W wypadku Gosi to świeźy uraz, przez który jej powrót moźe się przeciągnąć, ale nie jest to coś, co ją eliminuje z gry, dlatego tutaj jestem spokojniejszy. Ale tak jak mówię – dolegliwości dotknęły prawie cały zespół, bo trening jest cięźki, a wiadomo, źe gdzie drwa rąbią tam wióry lecą. I to nie jest tak, źe to tylko my jesteśmy skazani na te urazy. Wszystkie zespoły, które grają o coś mają podobne problemy i to jest ta ciemna strona tego sportu.

A gdyby Pan miał teraz ocenić, to które spotkanie Pana zdaniem było dla was najtrudniejsze? Kto okazał się najbardziej wymagającym przeciwnikiem?
Takich spotkań było kilka. Nie było tak, źe „przejeźdźaliśmy” nad wszystkimi jako faworyt i potknęliśmy się tylko raz. Mieliśmy kilka meczy wygrywanych 3:2 i to po cięźkich bojach, na przykład z Silesią, czy Chemikiem Police, gdzie przegrywaliśmy wyrażnie i nic nie zapowiadało, źe uratujemy choćby punkt, a potrafiliśmy z tego wyjść ze zwycięstwem. I one były najtrudniejsze. Ten mecz przegrany ze Spartą to jest bardzo złoźony temat i nie chciałbym do tego wracać, po prostu czasem tak jest, źe trafi się na taki dzień, w którym przeciwnikowi wszystko wychodzi, a nam nie za bardzo. To są tylko ludzie, a nie maszyny, ale moźe i dobrze, bo wtedy ten sport jest bardziej nieprzewidywalny.

A zawodniczki? Czy któraś z nich w jakiś znaczący sposób Pana czymś rozczarowała, a moźe wprost przeciwnie – zaskoczyła na plus?

Bardzo cięźko odpowiada się na takie pytania. To jest tak, źe my ten zespół cięźko budowaliśmy juź przed zeszłym sezonem i z takim załoźeniem, źeby nie był złoźony z jakiejś gwiazdy czy dwóch, a reszta była tylko dopełnieniem. To miał być zespół, który da szansę realizacji planu, czyli awansu do PlusLigi i te 13 dziewczyn tworzy bardzo wyrównany skład. I dlatego mimo problemów zdrowotnych dajemy radę. Moźe za rok trzeba będzie zmienić układ zespołu, bo broń Boźe nie skład – nie będziemy robili rewolucji, tak jak nie zrobiliśmy w tamtym roku. Powiem więcej – dlatego, źe jej nie było, jesteśmy w tym miejscu, w którym jesteśmy.

Właśnie. Co do ruchów kadrowych – czy juź Pan wie, kto moźe dołączyć do zespołu? A moźe ktoś chce odejść?

Jesteśmy klubem, który w tej chwili budzi duźe zainteresowanie, bo jesteśmy takim meteorytem. Nagle taka Legionovia, która grała trochę w I i trochę w II lidze, róźne te dzieje były – staje się marką. I tu dzięki zarządowi i sponsorom jesteśmy takim fajnym artykułem. Zainteresowanie jest spore – zawodniczek, ale teź trenerów. Jeźeli uda się awansować to ten zespół trzeba będzie wzmocnić, źeby nie być druźyną do bicia w ekstraklasie. Nie podziękujemy tym dziewczynom i nie zatrudnimy nowego dream teamu, bo to nie o to chodzi. Oczywiście jeźeli one będą chciały tutaj zostać, bo zainteresowanie naszymi dziewczynami teź jest spore.

Ma Pan cel transferowy numer jeden? Zawodniczkę, którą bardzo chciałby Pan widzieć w tej druźynie?
Mam niejedną (śmiech), ale nie powiem teraz, bo od marzeń do realizacji jest długa droga. Najpierw zróbmy swoje, a potem zobaczymy co z przebudową, a to nie jest łatwy temat.
Dziękuję za rozmowę i źyczę powodzenia

Rozmawiał Tomek Piwnikiewicz