19 maja podczas konferencji prasowej pomysł starosty, aby szpital powstał na działce przy Sowińskiego 4, uzyskał poparcie Wojewody Mazowieckiego.
Miałby on początkowo posiadać dwa oddziały – internę i chirurgię z pododdziałem chirurgi urazowej. Ze złamaniem lub szyciem rany u dziecka, nie trzeba by było już jechać do Warszawy. Poparcie Jan Grabiec uzyskał również od przedstawicieli wszystkich gmin z powiatu. Wtedy Starosta mówił – Najprawdopodobniej mamy półtora roku na wybudowanie i wyposażenie szpitala. Minęły od tego czasu ponad 3 miesiące, czyli ponad 1/6 tego czasu. O tym, czy są jakieś postępy z rozmowami z NFZ i o szansach na taką placówkę medyczną w powiecie – w naszym wywiadzie. Ze Starostą Janem Grabcem rozmawiała Agnieszka Mosakowska.
Co ze szpitalem, czy od momentu zorganizowania konferencji prasowej na temat działań zmierzających do utworzenia wspomnianej placówki w Legionowie w maju bieżącego roku zostały podjęte jakieś działania w tym kierunku?
Tak, cały czas działamy. Spotykamy się z przedstawicielami Narodowego Funduszu Zdrowia. Istnieje jednak w ostatnim czasie pewne utrudnienie. Od maja zmienili się tam dwukrotnie dyrektorzy i zastępcy dyrektorów do spraw medycznych. Umawiamy się teraz z nowym dyrektorem Mazowieckiego NFZ – bez zgody NFZ szpital nie wystartuje. Wystąpiliśmy też na przełomie maja i czerwca do gmin o rozważenie objęcia udziału w tym przedsięwzięciu. Legionowo zaprosiło nas na komisję. Najbliższa komisja zdrowia ma dotyczyć omówienia tego tematu.
Gminy chcą wziąć udział w budowie szpitala?
Legionowo deklaruje, że tak. Pozostałe gminy się zastanawiają. Myślę, że jak zacznie to przybierać realniejsze kształty, chęć włączenia się będzie większa. Nie chcemy naciskać. Jesteśmy na etapie rozmów z wójtami, oni muszą omówić swoje plany z Radami Gmin. Na razie dwie gminy rozważają realne wejście w ten projekt.
Na pewno nie jest tak, że chcemy na gminy przerzucić ciężar finansowania budowy. Z góry wiemy, że pieniądze, jakie mogą wysupłać samorządy, nie wystarczą na budowę i wyposażenie szpitala z prawdziwego zdarzenia. Mamy pomysł, aby pozyskać te pieniądze z rynku, poza środkami publicznymi. Natomiast dobrze by było, aby podmioty publiczne, jakimi są gminy, były reprezentowane w tego rodzaju przedsięwzięciu. Bardziej chodzi nam o realny udział w zarządzaniu szpitalem, niż o wyciągnięcie ręki po pieniądze z gmin. Gminy nie mają takich kwot, żeby „zrzucić się” na budowę.
Jeśli chodzi o rozmowy, to oprócz kuluarowych rozważań było coś oficjalnego?
Wysyłaliśmy oficjalne pisma od dyrekcji NFZ, również do gmin. Zbieramy również doświadczenia innych szpitali. Nawiązaliśmy współpracę z dyrekcją szpitala w Pułtusku i omawialiśmy doświadczenia jednego z największych w Polsce szpitala powiatowego – prowadzonego przez powiat poznański szpitala w Puszczykowie.
W maju na spotkaniu prasowym mówił Pan, że powiat ma 1,5 roku na zbudowanie szpitala. Już minęło kilka miesięcy i nie widać spektakularnych postępów. Myśli Pan, że 1.5 roku jest realnym okresem, podczas którego może pojawić się szpital?
Tak, myślę, że jest to realne. W służbie zdrowia jednak do końca nic nie wiadomo…
Widzę jednak, że sam Pan w to wątpi.
Służba zdrowia to taka dziedzina, która jest najmniej przewidywalna. Jeszcze rok temu mówiło się, jak przewidywała ustawa, że w tym roku jesienią odbędą się konkursy na świadczenia szpitalne na następne pięć lat. Od pół roku wiadomo, że konkursy się nie odbędą, że umowy będą aneksowane na kolejny rok. Jest wysoce prawdopodobne, że w przyszłym roku, znów wydarzy się to samo. Ten moment, który utrudniałby nam „wyrwanie” kontraktu to byłoby, gdy już zostałyby ogłoszone konkursy, a my dopiero byśmy startowalibyśmy ze szpitalem. Bez potwierdzenia przez NFZ , że rzeczywiście szpital jest potrzebny, nie będziemy jednak mogli skutecznie działać.
Jeszcze nie ma takiego potwierdzenia?
Na dziś takiego potwierdzenia nie ma. Przedstawiciele NFZ twierdzą, że jest za dużo szpitali na Mazowszu i trzeba je likwidować, a nie tworzyć nowe.
Zmienił się zarząd w NFZ, czy widzi Pan w tym szansę zmiany podejścia do tej kwestii?
Ja bym powiedział tak – przez trzy lata było bardzo trudno, na początku tego roku przekonaliśmy dyrekcję NFZ do rozważenia nowego szpitala – kwestią do uzgodnienia był zakres kontraktu – liczba oddziałów. Miało miejsce wstępne potwierdzenie i pozytywna opinia wyrażona przez Wojewodę. Poza zmianą zarządu ważny jest fakt, że kilkanaście dni temu weszła w życie zmiana ustawy, która mówi o tym, że NFZ będzie kontraktował świadczenia na podstawie planu zabezpieczenia opieki zdrowotnej opracowanego właśnie przez wojewodę. W związku z tym będzie on miał więcej do powiedzenia niż dotychczas. A skoro mamy już pozytywną opinię o potrzebie stworzenia szpitala w Legionowie, to liczymy na to, że zostaniemy wpisani do planu opieki zdrowotnej. Na tej NFZ będzie kontraktował usługi szpitalne. Ta sytuacja daje nam dobrą podstawę do dalszego działania, choć nigdy nie ma pewności…
Z tego wynika, że plany dotyczące szpitala w Legionowie są dość „mgliste”.
Jak w przypadku każdego szpitalu w Polsce. Przepisy wyglądają tak, że NFZ ogłasza konkurs i każdy się może zgłosić. My możemy wybudować szpital, po czym ogłoszą konkurs i ktoś inny ten konkurs wygra. W obecnym polskim systemie prawnym nikt nie ma pewności – również istniejące szpitale.
Czy dodatkowe oddziały w szpitalu w Wieliszewie, to pewnego rodzaju zabezpieczenie przed tym, gdyby szpitala rejonowego w Legionowie nie było?
To jest jedna z możliwości.
Jeśli powstanie szpital w Legionowie, to dodatkowe oddziały w Wieliszewie i tak powstaną?
Nie sądzę. Wiem, że szpital rozbudowuje onkologię i stara się o kardiologię, ale to nie jest szpital rejonowy. My chcielibyśmy, aby była całodobowa izba przyjęć, gdzie będą mogły przyjeżdżać karetki z osobami, które mają urazy wewnętrzne, lub chirurgiczne. Na wąskospecjalistycznej kardiologi się tego nie załatwi. Podobnie jest z okulistyką w Mediq-u. Szpital w Wieliszewie twierdzi, że mogliby uruchomić chirurgię i internę, bo to jest nasz postulat. Wyszli do nas z propozycją – zróbcie szpital u nas, rozwiniemy też kardiologię. Kardiologia? -Świetnie,rozwijacie, poprzemy; ale to nie jest szpital powiatowy. Wtedy zapytali – na czym wam zależy? Wymieniliśmy wspomniane oddziały, na co oni odpowiedzieli, że je zbudują. Jednak bez zapewnienia ze strony NFZ o finansowaniu, są to tylko puste obietnice. Zwyczajne „gruszki na wierzbie”. Powiedzą, że zbudują te oddziały, nie będzie kontraktu, otworzą kardiologię, a ludzie nas wyśmieją. Powiedzą – co to za szpital powiatowy, gdzie nie można przyprowadzić dziecka z rozciętym palcem, gdzie odsyła się je do Warszawy?
Sprawa szpitala jest jednak tak ważna, że nie ma dla nas znaczenia, jaką metodą to osiągniemy, ważne żeby powstał. Sytuacja niestety wygląda tak, że Narodowy Fundusz Zdrowia jeszcze bardziej nie chce słyszeć o kardiologi w Wieliszewie niż o szpitalu rejonowym w powiecie legionowskim. Uważają, że jest za dużo klinik kardiologicznych w Warszawie i wokół Warszawy, które „wyciągają” pieniądze z NFZ.
Jeśli szpital powstanie Białołęka będzie się u nas leczyć?
Tak. ”Jeśli” to nie jest dobre słowo. Sądzę, że nasz szpital powstanie. Jest to bardziej kwestia czasu, niż tego czy powstanie w ogóle. System, który nie może dać nam na piśmie – tak, za 1,5 roku, jak będziecie gotowi ogłosimy dla was konkurs – sprawia, że musimy bazować na obietnicy, że potrzeby zdrowotne mieszkańców powiatu legionowskiego będą uwzględnione. Pamiętajmy o tym, że Szpital w Piasecznie powstał w sześć miesięcy.
To był pierwszy szpital w Piasecznie?
Funkcjonował tam w starym budynku, 20-łóżkowy malutki szpitalik MSW, który upadał. Powiat piaseczyński jest sporo większy od legionowskiego. Zawarł on umowę dzierżawy z prywatną firmą, która się zobowiązała, że wybuduje szpital. My też mamy taki plan. Zamierzamy pójść trochę dalej, bo oni zrobili szpital bez udziału powiatu. My chcemy, aby samorządy miały jednak pewną kontrolę nad tą placówką. Oni wystartowali w momencie, gdy w NFZ-cie z roku na rok było coraz więcej pieniędzy. Niestety od 3 lat jest ich mniej i sytuacja jest trudniejsza. Gdybyśmy wystartowali 6-7 lat wcześniej byłoby niewątpliwie łatwiej.
Nikt nie był wtedy jednak gotowy do podjęcia decyzji, by podjąć współpracę z podmiotami prywatnymi. W tamtym czasie większość decydentów uważała, że trzeba budować za pieniądze publiczne. Wtedy też, płaciliśmy 2-3 mln Janosikowego. Prognoza finansowa na wiele lat do przodu w tamtym momencie mówiła, że być może w przyszłości będziemy mogli uzbierać na szpital 30-40 mln. Gdyby jeszcze miasto coś „dosypało”, to szpital udałoby się wybudować. Sytuacja jednak szybko uległa zmianie – od kilku lat płacimy 8 mln janosikowego i stało się oczywistym, że za pieniądze publiczne nie da się wybudować szpitala w ciągu najbliższych lat . Dlatego od trzech lat jesteśmy zdeterminowani zrobić to wspólnie z partnerem prywatnym. Rada Powiatu poparła ten pomysł jednomyślnie. Niestety czasy są kryzysowe.
Tym partnerem prywatnym może zostać szpital w Wieliszewie?
Może. Rozstrzygnąć o tym ma konkurs. Jeśli szpital w Wieliszewie mówi – chcemy zorganizować wam szpital, to my potwierdzamy, że zapraszamy do udziału w konkursie. Wszystko zależy od tego, jakie da gwarancje, że utrzyma te oddziały szpitala rejonowego bez względu na sytuację z NFZ-em, że nie będzie przerzucał kosztów na samorządy. Jest wiele szpitali w Polsce zadłużonych na dziesiątki milionów – to nie jest dobre ani dla pacjentów, ani dla pracowników, ani dla samorządu. Dlatego chcemy od początku określić zdrowe zasady.
Dziękuję za rozmowę