Piknik rodzinny dla uczniów i rodziców szkoły podstawowej w Chotomowie (16.05) został zorganizowany już po raz szósty. Lokalizacja przy CEKS była premierowa. Nie zawiedli rodzice, pogoda i dobry humor.
Choć piknik rozpoczął się o godzinie 10:30, zaangażowani rodzice już ok godz. 8:00 rozkładali namioty i przygotowywali stoiska. Każda klasa organizowała swój własny kram, który miał nie tylko służyć dobrej zabawie, ale również zarobić pieniądze. Wszystkie uzyskane środki zostały przekazane na rzecz szkoły.
Atrakcje
Jak co roku odbywały się licytacje tajemniczych paczek, które były przygotowywane przez poszczególne klasy. Ceny umiejętnie podbijała dyrektor szkoły Grażyna Sprawka. Żandarmeria Wojskowa uczyła małych adeptów strzelania do celu, a kucyk pracowicie przewoził najmłodsze dzieci. Dmuchaniec uginał się pod radosnymi podskokami i nikogo nie zniechęcała prawie godzinna kolejka. Nauczyciele przygotowali zabawne przedstawienie o królewnie śnieżce i 7 krasnoludkach promujące zdrowe żywienie. Publiczność była zachwycona. Ponadto miały miejsce również rywalizacje sportowe: piłkarskie i wyścig rowerowy.
Stoiska
Były stoiska, które sprawdzają się od lat np. salon piękności. Od lat małe elegantki korzystają z jego usług, wracając z ozdobionymi paznokciami i pasemkami we włosach. Innym kramikiem cieszącym się niezmienną popularnością był ten, na którym serwowano różnobarwne drinki – oczywiście bezalkoholowe. Nieodzownym elementem był akcent kulinarny przedsięwzięcia, a co za tym idzie pyszne domowe naleśniki i ciasta. W tym roku nowością było stoisko w stylu eko ze świeżo wyciskanymi sokami i kolorowymi sałatkami. Rodzice w spartańskich warunkach przygotowywali niektóre smakołyki – wszystko dla swoich pociech. Nowością było również przedsięwzięcie „Stara szafa”.
Krwiodawcy
Pierwszy raz na pikniku w Chotomowie zawitał duet „wampirów” Tadeusz i Robert Kowalewscy. Ich klub Honorowych Dawców Krwi – Legion przyciągnął po raz kolejny ludzi dobrej woli. 29 dawców oddało ponad 13 litrów krwi. Zgłosiło się prawie 50 osób, ale ze względów technicznych Ambulans musiał odjechać punktualnie. O poczęstunek dla krwiodawców zadbało Like sushi & work oraz Pizzernia Biesiadowo Legionowo. Surge Polonia zaoferowała natomiast koszulki. Wśród dawców, byli również tacy, którzy oddawali krew po raz pierwszy. Kiedy zapytaliśmy jednego z nich, dlaczego się zdecydował, odpowiedział – „zawsze chciałem to zrobić, ale wcześniej nie było okazji”. Dla wszystkich zainteresowanych – kolejna „okazja” 23 maja pod Maksimem w Legionowie.
Loża VIP-ów
Na pikniku był obecny również wójt Jarosław Chodorski i to nie w charakterze publiczności, ani też włodarza gminy Jabłonna. Z uwagi na to, że jego dzieci są uczniami szkoły w Chotomowie, brał czynny udział w przedsięwzięciu. Kramik z watą cukrową przyciągał wielu zainteresowanych już w poprzednim roku. Tym razem cieszył się równie dużą popularnością. Choć wójt przeprowadzał szkolenia z kręcenia waty, ostatecznie okazało się, że jest niezastąpiony. Oryginalny pomysł na pozyskanie funduszy dla szkoły miał również Igor Krajnow – były radny powiatowy. Przejażdżka wózkiem zamocowanym do jego roweru kosztowała 5 zł. Częstotliwości kursów mógłby mu pozazdrościć każdy autobus ZTM.
Dla dzieci
Nie ma jeszcze informacji dotyczących zebranych środków. Jedna z organizatorek Aneta Mrozek mówi, że informacje na ten temat będą prawdopodobnie kompletne dopiero pod koniec tygodnia. Wiadomo jednak, jaki jest cel „powszechnego ruszenia rodziców”. Część stolików, przy których dzieci jedzą obiady na korytarzu, zostanie odgrodzona „czymś w rodzaju altany z kwiatami”. Na ten cel ma być przeznaczone niecałe 2 tys. zł. Przede wszystkim jednak mają zostać zakupione urządzenia rekreacyjne, dzięki którym dzieci będą mogły ciekawie spędzić czas podczas przerw np. grając w piłkarzyki. Wiadomo, że w ubiegłym roku udało się za sprawą pikniku zebrać ok. 11 tys. zł. Przewiduje się, że tym razem nie będzie gorzej.
Piknik Rodzinny w Chotomowie to prawdziwy ewenement. Zaangażowanie i pomysłowość rodziców i nauczycieli są wręcz niespotykane. – Było bardzo dużo ludzi. Nie spodziewałam się, że będzie ich tak wielu. Wszystko się udało, mimo dużych problemów z prądem, jakie mieliśmy na początku, i z miejscem. Wszystko szło pod górkę i trzy dni przed nic nie zapowiadało takiego rezultatu, jaki został osiągnięty. (…) Udało się, było super, było fajnie! – mówi Aneta Mrozek