Mariusz podbił Rzym. Ukończył Marathon di Roma!

MARIUSZ WRONOWSKI

Mariusz Wronowski na trasie maratonu w Rzymie (fot. Emiliano Namau Caveliere)

Mariusz Wronowski, mieszkaniec Legionowa, ukończył 22. edycję maratonu w Wiecznym Mieście. Marzenie Mariusza, chorego na stwardnienie rozsiane, ziściło się. Na nowym wózku pokonał ciężką trasę maratonu w 3:29:16!

Rzymski maraton to przepiękna trasa wśród starożytnych zabytków, ale też trudna technicznie ze względu na brukowane ulice. Dodatkową atrakcją między 17 a 18km jest fakt, że przebiega się obok Placu Świętego Piotra w Watykanie. Jak sam start zrelacjonował nam sam zainteresowany:

Jeszcze w październiku nie wierzyłem, że będę mógł wziąć udział w tak wielkim wydarzeniu jak Maraton di Roma. Nowy wózek, kilka miesięcy przygotowań, sprawiło że tam byłem i stało się to dla mnie historią, wspomnieniem i niezapomnianymi chwilami. W dniu startu pobudka o piątej rano. A już o siódmej trzeba było  wpisać się na listę startową. Potem już oczekiwanie na sam start. Coraz więcej startujących, wspaniała biegowa atmosfera. Poranek troszkę chłodny i wilgotny. Na starcie 16 uczestników na rowerach dla niepełnosprawnych i 5 osób na wózkach aktywnych. Startujemy o 8.35. Po 10 minutach za nami ruszyła elita, a za nią wszyscy uczestnicy maratonu. Najlepsi dogonili mnie po 20 minutach mojej jazdy. Sam bieg był ciężki, bo na sporej części trasy bruk, a wiadomo, co to oznacza dla poruszających się na wózkach. Na trasie dużo Polaków, oczywiście Włochów, dopingowało biegnących. Dopingowała także moja znajoma, mieszkająca we Włoszech, Edyta Bobrowska, która starała się być w kilku miejscach na trasie. Sympatyczną Polkę poznałem w zeszłym roku na expo przed Maratonem Warszawskim, gdzie była przedstawicielką Marathon di Roma. Ostatnie kilometry to już bardzo mocne zmęczenie oraz kryzys. Temperatura gwałtownie wzrosła do prawie 30 stopni Celsjusza. Prawie stanąłem w miejscu na wyjeździe z tunelu. Do mety było jeszcze ponad 2km. Jeszcze tylko kilka zakrętów i mogłem się cieszyć, że udało mi się spełnić swoje marzenie. Meta – koniec! Euforia i niedowierzanie…

Mariusz zajął w swojej kategorii 1 miejsce! Ogromne brawa! Prócz samego startu Mariusz miał możliwość zwiedzenia Rzymu i wszystkich atrakcji turystycznych stolicy Włoch:

W Rzymie na wózku zrobiłem ponad 120km, zwiedzając okoliczne atrakcje turystyczne. Byłem też w Watykanie na mszy świętej, modląc się przy grobie Jana Pawła II, naszego wspaniałego papieża. To był wspaniały wyjazd, którego nie zapomnę.

Mariuszowi można tylko pogratulować samozaparcia i dążenia do wyznaczonego celu. Cieszymy się ogromnie, że realizuje swoja pasję, jaką jest bieganie. Życzymy kolejnych udanych startów w maratonach i nie tylko. A przede wszystkim jak najwięcej zdrowia!