Nasza Historia: Pierwszy samolot w Jabłonnie

samolot 3-2

Blériot-XI „La Manche” z silnikiem Anzani. Identyczny samolot latał nad Jabłonną w 1910 r. (Bibliothèque nationale de France, Collection Jules Beau. Photographie sportive, T. 35. Années 1908, 1909 et 1910).

We wrześniu 1909 r. Warszawa po raz pierwszy zobaczyła samolot, a już w kwietniu 1910 r. pierwszy aeroplan został sprowadzony do Jabłonny. Na Zaciszu powstał dla niego hangar i pas startowy.

 

Właścicielem Zacisza był wówczas bankier i przedsiębiorca Bronisław Goldfeder. Finansista ten miał udziały w Mareckiej Kolejce Dojazdowej oraz w Fabryce Produktów Chemicznych „Praga”. Sponsorował powstanie Filharmonii Warszawskiej, był członkiem zarządu Gminy Żydowskiej oraz konsulem honorowym Japonii w Warszawie. Żoną jego była Jeanne Citroën, siostra André Citroëna, słynnego konstruktora samochodów. Siostra Bronisława Stefania wyszła za mąż za Jerzego Skarbka h. Abdank i była matką Krystyny Skarbek, agentki tajnych służb brytyjskich w latach II wojny światowej.

W styczniu 1910 r. Bronisław Goldfeder i Wacław Gajewski założyli spółkę lotniczą i zakupili
w Paryżu dwa samoloty. Jednym z nich był jednopłatowy Blériot-XI „La Manche” z silnikiem Anzani o mocy 18 kW (25 KM), który sprowadzono do Jabłonny. Drugi to prawdopodobnie dwupłatowy Voisin. Brak jednak informacji o jego dostarczeniu do Polski. Jako pilotów zatrudniono mechanika Stanisława Supniewskiego i utytułowanego motocyklistę Leonarda Piotrowskiego. W marcu 1910 r. obaj przechodzili szkolenie lotnicze w Mourmelon-le-Grand we Francji. Supniewski uczył się pilotażu Voisina, a Piotrowski Blériota.

Piotrowski powrócił do Warszawy już 6 kwietnia. Młody pilot był bardzo pewny swoich umiejętności i aspirował do zdobywania najwyższych laurów. W ciągu dwóch tygodni miał przystąpić do treningów na Zaciszu, gdzie Goldfeder zaimprowizował w starej szopie hangar lotniczy i wytyczył pas startowy.

Pierwszą okazją do sprawdzenia umiejętności Piotrowskiego i Supniewskiego był Tydzień Awiacyjny zorganizowany w Warszawie na przełomie czerwca i lipca 1910 r. Podczas zawodów Piotrowski kilka razy bez powodzenia próbował wzbić się w powietrze. Najdłuższy jego lot trwał 7 sekund. Po zawodach załamany niepowodzeniem zrezygnował z kariery pilota.

[rekama2]

Znacznie lepiej poradził sobie Stanisław Supniewski, pomimo, że jedna z prób zakończyła się roztrzaskaniem skrzydła Bleriota. Ostatecznie jednak okrążył Pole Mokotowskie w czasie 2 min. i 40 s. Zachwycona tym przelotem prasa warszawska okrzyknęła Supniewskiego pierwszym polskim lotnikiem.

Po zakończeniu imprezy samolot powrócił do Jabłonny i tutaj został oddany do dyspozycji Supniewskiego. Jego loty treningowe i pokazy odbywały się zazwyczaj o 19.00 przyciągając jako widzów letników.

31 lipca 1910 r. Sypniewski dokonał dwóch wzlotów trwających 3 min. 20 s. i 4 min. 28 s. Wzbił się przy hangarze, poleciał w kierunku Jabłonny, przeleciał nad parkiem, zatoczył doskonały łuk i wrócił z powrotem, lądując lekko i swobodnie przed samą szopą.

Na pokaz 6 sierpnia Goldfeder przywiózł z Warszawy pięcioma samochodami dziennikarzy i sympatyków lotnictwa, m.in. prezesa Koła Awiatorów Piotra Strzeszewskiego. Supniewski dokonał udanego wzlotu pomimo silnie wiejącego wiatru. Następnego dnia przeprowadził kolejne dwa udane starty.

25 sierpnia samolot został przetoczony z hangaru w pobliże szosy zegrzyńskiej i wystartował w kierunku na Nowy Dwór. Supniewski okrążył park Zacisze, skierował się nad Jabłonnę lecąc nad torem treningowym koni wyścigowych, zawrócił, minął Zacisze i poleciał na północ. Tutaj pilot poczuł, iż motor już nie działa, jak należy, wylądował więc na łące, ale po chwili wzleciał po raz drugi i powrócił na pole ponad szopę. Przy pierwszym lądowaniu aparat zaczepił o stóg siana, zgiął nieco oś i zabrał sporą garść siana. Drugie podejście do lądowania odbyło się już bez problemów.

 

 

Kolejny udany wzlot miał miejsce 28 sierpnia. Samolot poleciał w kierunku Buchnika, okrążył park i powrócił do Zacisza lecąc wzdłuż szosy.

31 sierpnia odbył się pokaz dla członków Koła Awiacyjnego. Wśród gości znalazł się pionier polskiego lotnictwa Czesław Tański. Tego dnia Supniewski (…) poszybował wprost z hangaru w kierunku szosy serockiej, następnie zawrócił, kierując się na las, leciał ponad drzewami, wykonał swobodnie zakręt, skierował się do Jabłonny, dotarł do traktu warszawskiego i zatoczywszy ósemkę przeleciał z powrotem do hangaru, wykonując sztukę lotniczą lądowania z zatrzymanym motorem.

Planowano również przelot nad Wisłą w kierunku Warszawy. Wzlot ten mieli ubezpieczać z łodzi członkowie Towarzystwa Wioślarskiego. Jednak ze względu na złe warunki pogodowe pomysłu tego nie zrealizowano. Loty Supniewskiego nad Jabłonną wyprzedzały o rok pierwszy przelot nad Warszawą dokonany przez Scipio del Campo 13 sierpnia 1911 r. Pomimo sukcesu Goldfeder wycofał się z pomysłu stworzenia firmy lotniczej. Przyczyniło się do tego prawdopodobnie powstanie w maju 1910 r. Warszawskiego Towarzystwa Lotniczego „Awiata”, które zgromadziło główne osobistości rodzącego się lotnictwa. Swoje miejsce znalazł tutaj również Supniewski jako członek zarządu Towarzystwa.

Rafał Degiel

Ważniejsze źródła:
K. Kuligowska, Jabłonna Augusta, Jabłonna 2018,
„Gazeta Sportowa” 1910, „Sport” 1910, „Kurjer Warszawski” 1910, „Nowa Gazeta” 1910,
J. K. Konieczny, Pionierskie poczynania Polaków, cz. 1-3, „Skrzydlata Polska”, 1981, nr 22-24