Karkonosze Trail to kolejna impreza na przepięknych karkonoskich szlakach. Wrześniowy, jesienny termin imprezy to loteria pogodowa. Mogło być ciepło i słonecznie, mógł też padać deszcz i wiać silny wiatr na Grzbiecie Karkonoszy. Sprawdziło się to drugie.
Do Szklarskiej Poręby mieliśmy jechać w osiem osób. Ostatecznie na bieg w Karkonosze pojechały cztery osoby – Agnieszka Kościelska, Patryk Kościelski, Tomasz Miernicki i moja osoba. Niestety pojechałem jako statysta. Kontuzja kolana, która pogłębiła się w ostatnim tygodniu, nie pozwoliła mi wystartować w uwielbionych przez mnie górach.
„Pierwsze śliwki robaczywki”
Organizatorzy nie stanęli na wysokości zadania. Trasy nie były idealnie oznakowane, a punkty żywieniowe nie były dostatecznie zorganizowane w produkty, które serwuje się na takich biegach. Wielu zawodników pomyliło trasę, czy to w biegu na dystansie 48km czy 20km. Cena pakietu nie była adekwatna do podobnego biegu na tym terenie, czyli Maratonu Karkonoskiego, który odbywa się w lipcu. Miejmy nadzieję, że za rok nastąpi zdecydowana poprawa, bo bieg na tak pięknym terenie wymaga porządnej organizacji.
Agnieszka Kościelska – Ministerstwo Głupich Kroków Legionowo – To był mój debiut w biegu górskim i to od razu na dystansie prawie półmaratońskim. (Trasa liczyła 20km, Agnieszka przebiegła prawie 22km). Chciałam spróbować swoich sił w tego typu biegu. Trasa okazała się bardziej wymagająca niż się spodziewałam. Bardzo trudne były podejścia, szczególnie od Wodospadu Kamieńczyka do miejsca w okolicy schroniska na Szrenicy. Chciałam nadrabiać czas na zbiegach, ale te kamieniste i mokre tereny nie pozwalały mi rozwinąć dużej prędkości. Na Grzbiecie Karkonoszy od Szrenicy do zbiegu przed Śnieżnymi Kotłami biegliśmy w stratusie i altostratusie, więc piękno tych miejsc ciężko było dojrzeć. Planowałam zmieścić się w limicie czterech godzin, jednak w pewnym momencie pomyliłam trasę ze względu na słabe oznakowanie i nadrobiłam prawie 2km. W końcówce dałam z siebie wszystko i uzyskałam czas 3:49:55. Dodam tylko, że bardziej był to bieg na orientację ze względu na ubogie oznakowanie trasy.
Tomasz Miernicki – Grupa Biegowa CHTMO – Po starcie w Runek Run (17km) w Krynicy podczas Festiwalu Biegowego myślałem, że tam była ciężka trasa. Ale bardzo się myliłem. Karkonoski Trail na dystansie 20km zaskoczył mnie swoją trudnością, nie tyle podejścia, które znałem z wakacyjnego wyjazdu do Szklarskiej Poręby, co bieg granią, które wydawał się o wiele łatwiejszy. Niestety tak nie było, bo ten odcinek nie wyglądał groźnie podczas sierpniowych wędrówek z plecakiem. Dzisiaj nieźle dał w kość ze względu na warunki atmosferyczne. Widoczność była bardzo ograniczona, do tego wiał bardzo nieprzyjemny wiatr i wydawało się, że biegniemy w minusowych temperaturach. Założyłem sobie, że trasę przebiegnę w 2,5 godziny, co okazało się niestety zbyt wygórowanym wyzwaniem. Ukończyłem rywalizację w czasie 2:58:59. Dało mi to 2 miejsce w kategorii wiekowej.
Patryk Kościelski – Ministerstwo Głupich Kroków Legionowo – Pierwszy bieg ultra w górach na dystansie 48km. Zakładałem, że uda mi się ukończyć rywalizację w okolicach 5 godzin. Do 9km w okolicach Śnieżnych Kotłów biegłem w pierwszej dziesiątce i nic nie zapowiadało późniejszych zdarzeń. Złe oznakowanie trasy spowodowało, że wbiegłem na trasę biegu w Czechach. Próbowałem telefonicznie dowiedzieć się, jak mam wrócić na właściwą trasę, ale organizatorka nie potrafiła wskazać właściwego szlaku. Razem z kolegą, poznanym na trasie, Tomaszem Pawłowskim, pokonywaliśmy kolejne kilometry, starając się ukończyć ten bieg, szukając trasy, która nie była właściwie oznaczona. Do tej pory najdłuższym dystansem po płaskim terenie dla mnie był dystans maratonu. W górach przebiegłem Rzeźniczka, 28-kilometrowy bieg, gdzie zająłem 9 miejsce. Dziś przebiegłem blisko 78km w czasie 9 godzin. Oczywiście nie zmieściłem się w limicie, ale dystans jaki przebiegłem, dał mi ogromną satysfakcję.