Dotacja jest zachętą, a nie głównym środkiem utrzymania

521c8f7e29e68.jpg

Start poszczególnych rozgrywek sportowych, to z pewnością spore wyzwanie dla zarządów wszystkich klubów. Rozmowa Tomka Piwnikiewicza z Piotrem Zadrożnym, w której wiceprezydent miasta odpowiada między innymi na pytania związane z poszczególnymi drużynami, a także kwestią finansowania zespołów.

 

 

Posiadanie dwóch klubów w najwyższej klasie rozgrywkowej oraz jednego na dość wysokim szczeblu, jest z punktu widzenia budżetu miasta powodem do radości, czy raczej sporym utrudnieniem i problemem?

Na pewno cieszyłbym się bardziej, gdyby tegoroczny awans dwóch naszych drużyn miał miejsce 2-3 lata temu, kiedy pieniędzy było więcej, bo nam byłoby łatwiej wspierać kluby. Niestety dziś musimy mówić o pewnych ograniczeniach. Pierwotna propozycja poziomów dotacji dla tych drużyn nie uwzględniała awansów, ale po negocjacjach piłkarska Legionovia i KPR otrzymały dodatkowo po 200 tys. zł na zbliżającą się rundę jesienną .To były trudne rozmowy, a Prezydent wyraźnie dodał, że nie gwarantuje takich pieniędzy na wiosnę. Kluby odpowiedziały, że będą szukać sponsorów, którzy udzielą im wsparcia w przyszłym roku kalendarzowym – wtedy udział miasta będzie mógł być zmniejszony. Chcielibyśmy, żeby wkład ze środków publicznych wahał się w granicach 40% kosztów funkcjonowania każdej z drużyn. Dziś w piłce ręcznej i nożnej jest on znacząco wyższy.

KPR i Siódemka od nowego sezonu będą grały na tych samych poziomach rozgrywek, więc automatycznie dotacje, które otrzymają na 2014 rok powinny być podobne. Czy istnieje w Legionowie hierarchia klubów? Czy jest tak, że siatkarki są dla miasta ważniejsze, niż reszta zespołów?

Na pewno zespół siatkarski istnieje dłużej, bo dobrych kilkadziesiąt lat i mozolnie wspinał się do sukcesu. Nie staramy się jednak różnicować, chcemy dać każdemu szansę, stąd wynikła decyzja o tym, żeby kluby: KPR i piłkarska Legionovia otrzymały wzmocnienie finansowe wynikające z awansów. Ważnym czynnikiem przy wsparciu dla zespołów jest proporcja dotacji w stosunku do środków własnych – jeśli widzimy, że klub ma mocne podstawy finansowe, a nasze wsparcie to ledwie 40% kosztów, to znaczy, że ten klub ma potencjał. Natomiast jeśli klub przychodzi do nas i mówi: „dajcie nam na wszystko”, to też nasze podejście jest racjonalne i mówimy, że chyba nie o to chodzi. Tak nie powinno być. Dotacja ma być zachętą, a nie głównym środkiem utrzymania, miasto nie powinno prowadzić klubów, bo te zawsze stwierdzą, że dostają za mało, że im nie wystarcza na wiele spraw.

W tym roku piłkarze otrzymali licencję na grę w II lidze z adnotacją „pod nadzorem infrastrukturalnym”. Jeśli utrzymają się w lidze, konieczne będzie spełnienie jednego z wymogów, jakim jest zadaszenie 250 miejsc. Czy miasto jest przygotowane na taką sytuację? Czy trzeba będzie szukać innego stadionu do rozgrywania spotkań?

W tej chwili nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Patrząc na sytuację polskich samorządów, na to że nakłada się na nas nowe obowiązki, a dochody nie rosną, to trudno jest ocenić tę zdolność. Mamy gotowy projekt takiego zadaszenia, bo oczekiwania środowiska piłkarskiego są nam znane od dawna. Natomiast realizacja zadaszenia to koszt około 2 mln zł. W tym roku takich pieniędzy nie mamy – będziemy się z uwagą przyglądać temu, jak radzi sobie Legionovia, bo musimy wiedzieć, czy utrzymają się w lidze i czy jest sens inwestowania – nie wykluczam, że staniemy przed zadaniem wykonania zadaszenia. Być może trzeba będzie zmienić projekt, żeby obniżyć koszty, wykonać z innych materiałów lub zmniejszyć rozmiar.

Nie da się ukryć, że na mecze siatkarek regularnie przychodzi komplet widzów, co oczywiście cieszy. Co Pana zdaniem wpływa na fakt, że pozostałe spotkania, piłkarzy i szczypiornistów, cieszą się mniejszą popularnością? Czy milej jest popatrzeć na urodziwe kobiety, niż obejrzeć widowisko?

Myślę, że względy estetyczne też są jednym z punktów (śmiech). Zacząłbym jednak od historii – tego kibica się przygotowywało od dobrych kilku lat, jeszcze podczas rozgrywek w hali liceum. Są pomysły na to, jak kibica przyciągnąć – jest klub kibica, rozdaje się prezenty, nagrody od sponsorów. Ale oczywiście zależy to też od wyników i drużyn, które przyjeżdżają. Myślę, że na meczach KPR-u z Vive Kielce, czy innymi zespołami z czołówki, też przyjdą tłumy – nie tylko z Legionowa, ale też z powiatu i ze stolicy. Piłkarzom nożnym będzie najtrudniej, a my przy rozdzielaniu dotacji patrzymy na to, jaka część mieszkańców korzysta z tych imprez.

Czyli jeśli na piłkarzy i KPR w przyszłym sezonie będzie przychodziło mało kibiców, to dostaną mniej pieniędzy?

Powstaje pytanie, czy tylko dla osiągania wyników sportowych warto wykładać takie środki finansowe. Naszym celem jest danie mieszkańcom pewnej rozrywki, ale też poczucia dumy, że mamy zespół i jest komu kibicować. Jeśli nie ma chętnych, to nie jest to dobra oferta i właściwy kierunek.

Po zawirowaniach związanych z likwidacją MOSiR-u rodzi się coraz więcej pytań. Jak Pan ocenia te kilka lat działalności tej komórki i w zasadzie dlaczego została ona rozwiązana? Wypalił się pomysł?

Moja ocena była i jest różna, w zależności od tego, na co spojrzymy. To, co na pewno szwankowało, to była współpraca dyrektora Gutkowskiego z klubami sportowymi. Wielokrotnie składano na niego skargi i miał on problem, żeby nawiązać dobre relacje. Jeśli chodzi o inne elementy, to byłem zadowolony: imprezy były dobrze zorganizowane, a na obiektach panował porządek. Nie było jednak dbałości o pilnowanie dokumentów. Na pewno miało na to wpływ zatrudnianie kilku księgowych w ciągu trzech lat. Nie było wątpliwości, że skoro dyrektor zdecydował się na złożenie wypowiedzenia, to zostało ono przyjęte. Sama likwidacja niestety zbiegła się z tym w czasie i nie uda nam się udowodnić, że nie ma nic wspólnego z przeprowadzoną kontrolą. MOSiR był stworzony do zarządzania obiektami miasta i robił to dobrze. W związku z tym, że zdecydowano się powołać KZB w formie spółki, to jego zadania pokryły się z zadaniami MOSiR-u i podjęto decyzję o jego rozwiązaniu. KZB nie może jednak zarządzać obiektami, do których budowy użyto środków UE – dlatego podzieliliśmy dotychczasowy Wydział Edukacji i Sportu i utworzyliśmy nowy wydział (Arena Legionowo) w urzędzie, zajmujący się halą i szeroko rozumianą działalnością sportową.

Likwidacja MOSiR-u spowodowała też kłopot w dostępie do informacji na temat wydarzeń sportowych odbywających się w mieście. Czy zatem przez wakacje możemy liczyć na jakieś spektakularne widowiska, jakimi były np. mecze reprezentacji siatkarzy?

Jeśli chodzi o stronę internetową MOSiR-u, to za jakiś czas zmieni ona nazwę na „Arena Legionowo”, ale to wymaga jeszcze dopracowania. W wakacje nie planujemy natomiast jakichś znaczących imprez siatkarskich, ale pod koniec sierpnia odbędzie się otwarty trening reprezentacji Polski koszykarzy, a także jej mecz z jedną z drużyn Tauron Basket Ligi.

Dziękuję za rozmowę.

Tomek Piwnikiewicz