6 marca, podczas kolejnej rozprawy w procesie 43-letniego Mariusza W., byłego komendanta z warszawskiej Białołęki, oskarżonego m.in. o zabójstwo, udało się przesłuchać przyjaciela oskarżonego Piotra M. oraz Janusza K., który w 2011r. miał być zainteresowany wieloletnim najmem legionowskich lokali, należących do zabitego i jego żony.
43-letni Piotr M. był przyjacielem oskarżonego. Pracowali razem w policji przez wiele lat. Utrzymywali także kontakty towarzyskie. Ich rodzice posiadają obok siebie działki rekreacyjne w powiecie legionowskim, znajdujące się nieopodal lasów kałuszyńskich, w których znaleziono zwłoki zamordowanego Dariusza S. Piotr M od kilku lat, nie pracuje w policji, jest taksówkarzem. W sprawie przeciwko Mariuszowi W. składał fałszywe zeznania. Na początku stycznia w oddzielnym postępowaniu, sąd ukarał go, a Piotr M. nie odwołał się od wyroku.
Przyjacielska przysługa
6 marca, przed stołecznym sądem, Piotr M. zeznał, że w lutym 2011r. pożyczał pieniądze Mariuszowi W. i że czasami obydwaj robili sobie tego typu przysługi, bowiem zawsze te pieniądze sobie zwracali. Jak zapewniał podczas rozprawy, wówczas nie wiedział nic o kłopotach finansowych oskarżonego. Wiedział natomiast, że wspólnie z żoną wynajmują lokale użytkowe w Legionowie. Samych wynajmujących, czyli zabitego Dariusza S., ani jego małżonki nie znał. Według zeznań Piotra M., w lutym 2011r., oskarżony poprosił go o spotkanie. Mieli się spotkać na warszawskim Bródnie w okolicach ul. Łabiszyńskiej. Wówczas Mariusz W., zapytał go, co robił w piątek 11 lutego 2011r. Piotr M. powiedział, że był z synem na treningu. Wówczas oskarżony miał poprosić Piotra M., żeby w razie pytań ze strony policji, powiedział, że w tym dniu ok. godz. 18.00 spotkali się w Legionowie a potem Piotr M. zawiózł go swoją taksówką pod białołęcki KP. Prośbę o takie zeznania tłumaczył tym, że był prawdopodobnie ostatnią osobą, która widziała Dariusza S., przed jego zgłoszonym zaginięciem, a że sam był po dwóch piwach, pojechał na KP Białołęka autobusem. Chciał być zupełnie „czysty” w prowadzonych poszukiwaniach, bowiem liczył na awans w strukturach policji. Piotr M. zgodził się na to, ze względu na wieloletnią przyjaźń z Mariuszem W. Jako były policjant wiedział też, że zamieszanie Mariusza W. w sprawę zaginięcia jakiejś osoby, może zaprzepaścić jego szanse zawodowego awansu, liczył także że Dariusz S. wkrótce się odnajdzie.
Przestraszył się i powiedział prawdę
W marcu 2011r. na przesłuchanie do stołecznej KP do Wydziału do walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw wezwano Piotra M. Chwilę wcześniej spotkał się on z oskarżonym, na warszawskim Bródnie. Obiecał mu wówczas, że zezna, tak jak wcześniej ustalili. Poprosił go również, żeby postarał się jego z tej sprawy jakoś „wymiksować”. Podczas przesłuchania, policjanci szczegółowo pytali go o znajomość z Mariuszem W. Piotr M. jeszcze wtedy nie wiedział, czego dotyczy sprawa i zeznał tak jak wcześniej poprosił go oskarżony. Po przesłuchaniu ponownie spotkał się z Mariuszem W. Wtedy miał go dopytywać, czy na pewno nie jest zamieszany w tę sprawę, a Mariusz W. miał zapewnić go o swojej niewinności. Jednakże podczas tych dwóch spotkań, Mariusz W., według Piotra M. miał być mocno zdenerwowany, co samego Piotra M. mocno zaniepokoiło. Dopiero trzy dni później, kiedy ponownie wezwano Piotra M. do Wydziału do walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw celem kolejnego przesłuchania, dowiedział się, że sprawa dotyczy morderstwa, o które on w sposób pośredni jest podejrzewany. Wówczas zdecydował się powiedzieć prawdę, że w dniu morderstwa nie widział Mariusza W., tylko zajmował się swoim synem. O tym przesłuchaniu nie informował Mariusza W, później spotkał się z nim pod koniec marca 2011r., znów na warszawskim Bródnie, celem odbioru pożyczonych pieniędzy. Mariusz W. miał być wówczas mocno roztrzęsiony i miał powiedzieć, że w sprawie zaginięcia Dariusza S. złożył już w legionowskiej prokuraturze zeznania, że Piotr M. podwoził go na KP Białołęka w dniu 11 lutego 2011r.
Mieli działki obok siebie
Piotr M. zeznał, że jego rodzice oraz rodzice Mariusza W. posiadają działki rekreacyjne położone w bliskim sąsiedztwie. Zeznał też, że Mariusz W. nie miał kluczy do działki jego rodziców, bo nikt z bliskich mu osób nie przypomina sobie, aby te klucze oskarżonemu dawał. Wspomniał także, że oskarżony mówił mu, że słyszał, że na tamtejszych działkach są jakieś włamania. Miał również poprosić wieliszewską policję o zwrócenie większej uwagi na te tereny. Pod wpływem sugestii Mariusza W., Piotr M. pojechał tam w dniach 14-16 lutego 2011r. sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. W domku należącym do jego rodziców, miały być pozrywane firanki. W sprawie morderstwa Dariusza S., na działce należącej do rodziców Piotra M. dwukrotnie były prowadzone czynności. Pierwsze miały miejsce w marcu 2011r., zaś drugie w lipcu 2011r. Podczas pierwszych oględzin, znaleziono w domku siekierę, ale nie zabezpieczono jej, jako dowód w sprawie. Zrobiono to dopiero, podczas tych drugich oględzin.
Tajemniczy Janusz K. zeznaje
6 marca, w sprawie morderstwa Dariusza S., stołeczny sąd przesłuchał również 40-letniego Janusza K. Mężczyzna, według wyjaśnień świadków, w tej sprawie miał być osobą, która przyjechała do Polski z zagranicy, a pochodziła z okolic Skrzeszewa. Janusz K. miał być zainteresowany wieloletnim wynajmem nieruchomości, należących do zabitego i jego żony. To właśnie na spotkanie z tym biznesmenem wybierał się Dariusz S. w dniu, w którym go zamordowano. Nikt tej osoby ze świadków zeznających w tej sprawie nie widział. Znali ją tylko ze „słyszenia”. Jak się później okazało, wskazywany Janusz K., to 40-letni bezrobotny, mieszkający w Wieliszewie. Zeznał, że nie zna ani oskarżonego i jego żony, ani zabitego i jego małżonki. Wyjaśnił również, że w 2011r. pracował jako szlifierz w stolarni w Nowym Dworze Mazowieckim i w tamtym czasie mieszkał w Skrzeszewie. Nigdy również nie był zagranicą, ani nikt z jego bliskich nie zamieszkuje za granicą. Przed sądem tłumaczył też, że nie ma żadnej działki w okolicach Skrzeszewa i nigdy nie był zainteresowany wynajmem lokali w Legionowie. Gdy bywał w Legionowie, to zakupy robił na targu i nigdy nie chodził do tamtejszych sklepów odzieżowych. Przyznał również, że w sprawie morderstwa Dariusza S. był zatrzymany przez policję, jako osoba podejrzana.
Wniosek o przedłużenie aresztu
Sąd Okręgowy Warszawa-Praga, na ostatniej rozprawie w dniu 6 marca, wystąpił o przedłużenie aresztu tymczasowego dla Mariusza W. do 30 czerwca 2013r.
ms