Legionowo. Targ do przebudowy? Kupcy boją się o miejsca pracy

targ_02

fot. Targowisko w Legionowie (fot. GP/ms)

 

Kupcy zarabiający na życie w blaszanych pawilonach handlowych na placu targowym w sąsiedztwie myjni samochodowej boją się o swoją przyszłość. Wiadomość, że targ prawdopodobnie zostanie zrewitalizowany, zbytnio ich nie ucieszyła.

Legionowscy włodarze wykonali właśnie pierwszy krok zbliżający miasto do gruntownego remontu targowiska miejskiego. Było nim złożenie wniosku o unijne dofinansowanie realizacji pierwszego etapu tej inwestycji, tj. rewitalizację liczącego blisko 3 tys. m² placu targowego położonego w sąsiedztwie myjni samochodowej. Do „wzięcia” jest aż milion złotych. – Wniosek o dofinansowanie tego przedsięwzięcia dopiero co został złożony – potwierdza Tamara Mytkowska, rzeczniczka prasowa legionowskiego magistratu. Opracowany już projekt ucywilizowania placu targowego zakłada jego utwardzenie kostką betonową, nowoczesne oświetlenie, zadaszenie i przyłączenie go do wodociągu miejskiego. Na tak zmodernizowanym bazarze mają powstać stanowiska handlowe liczące po 5 m² lub 10 m², kilkanaście betonowych lad, ławki, kosze gabionowe będące podporą dla pnączy, podest pełniący funkcję sceny, stojaki rowerowe, stacja naprawy rowerów, a także miejskie poidełko. Unowocześniony targ oświetlą lampy solarne z ładowarkami telefonicznymi i wi-fi, zaś wzdłuż niego głównie od strony ulicy Piotra Wysockiego powstaną dodatkowe miejsca parkingowe. Zamiast obecnych miejsc do parkowania równoległego w przyszłości mają tam powstać miejsca do parkowania prostopadłego.

Kupcy boją się, że stracą pracę

Na placu, który jako pierwszy ma przejść remont, działa obecnie kilka blaszanych pawilonów handlowych, w których można dorobić klucze, naprawić buty lub kupić odzież, czy też obuwie. Kupcy zarabiający na życie w tych budkach, boją się, że przez tę rewitalizację oni sami stracą swoją pracę. Z ich perspektywy wizja rewitalizacji targowiska miejskiego nie napawa ich optymizmem. Powodem są oczywiście pobudki ekonomiczne.

 

 

Na straganie w dzień targowy takie toczą się rozmowy…

Ludzie mówią, że na miejscu tych naszych blaszaków powstanie parking – zdradza pan dorabiający klucze. – Słyszałam, że przeniosą nas wraz z naszymi pawilonami na ten środkowy plac targowy – dodaje pani odnawiająca meble. – Będzie to dla nas duży wydatek. Rozebranie pawilonu i przeniesienie go w inne miejsce. Przechowanie na ten czas dużej ilości towaru i pozbawienie się na ten czas możliwości zarobkowania narazi nas na ogromne koszty – wyjaśnia pan handlujący odzieżą i akcesoriami militarnymi. – W ogóle mi się to nie uśmiecha – denerwuje się działający pod tym adresem szewc. Podkreślić w tym miejscu wypada, że żaden z cytowanych sklepikarzy jeszcze nie dostał, ani od administratora targowiska miejskiego, czyli spółki „KZB”, ani też od władz miasta żadnej oficjalnej informacji odnoszącej się do ich niejakiego „wywłaszczenia”. Pawilony, w których na co dzień zarobkują, są ich własnością, zaś od miasta dzierżawią oni jedynie grunty, na których one stoją. Umowy dzierżawy tych gruntów są zaś tak skonstruowane, że dość łatwo i szybko władze mogą im je wypowiedzieć, nie płacąc przy tym żadnych kar finansowych. – O rewitalizacji tego placu targowego oraz o budowie nowego parkingu wzdłuż ulicy Piotra Wysockiego dowiedzieliśmy się z gazety – mówią kupcy. W kilku pawilonach mieszczących się na tym pierwszym placu targowym nie zastaliśmy nikogo. Sklepy były zamknięte, zaś ich witryny były zasłonięte. Natomiast w oknie jednego z nich wisiała kartka informująca o zamiarze jego sprzedaży, czy też chęci wydzierżawienia go.

Konkrety będą, jak będzie kasa

Legionowscy włodarze jeszcze nie wiedzą, w jakim konkretnym terminie dojdzie do rewitalizacji targowego placu. Kiedy już oficjalnie będzie wiadomo, że pieniądze z unijnego dofinansowania znajdą się w zasięgu ich rąk, wtedy też zapewne rozpoczną negocjacje ze sklepikarzami zarabiającymi na tym targowisku. Wtedy też zapewne zapadną pierwsze wiążące decyzje, co do ich dalszej handlowej przyszłości w tym miejscu.