Nie zabiłem!

52045c7b12d74.jpg

Były komendant policji Mariusz W. twierdzi, że nie zabił Dariusza S. i nie wie kto mógłby to zrobić.

14 listopada, podczas 2 rozprawy w procesie 43-letniego Mariusza W., byłego emerytowanego funkcjonariusza policji, oskarżonego m.in. o zabójstwo 52-letniego Dariusza S., biznesmena spod Ciechanowa, miała być przesłuchana w obecności biegłego psychologa Jolanta Sz., żona zabitego, występująca zarazem w charakterze oskarżyciela posiłkowego przed stołecznym sądem. Biegły bez żadnego wyjaśnienia nie stawił się w sądzie. Wobec czego, prokurator i obrońca oskarżonego – odstąpiły od jej przesłuchania, a sędzia Piotr Janiszewski przerwał rozprawę i wyznaczył termin kolejnej na 12 grudnia.

Oskarżony wciąż milczy
Od 12 października trwa przed Sądem Okręgowym Warszawa-Praga proces w sprawie makabrycznego mordu w okolicach Kałuszyna. Byłemu komendantowi KP z warszawskiej Białołęki prokuratura zarzuca m.in., że 11 lutego 2011r., działając umyślnie, zabił z policyjnej broni Dariusza S., strzelając do niego co najmniej 4 razy – 2 razy w głowę i 2 razy w plecy – a następnie podpalił zwłoki w celu zatarcia śladów. Trzeci zarzut stawiany przez prokuraturę oskarżonemu Mariuszowi W., to nakłanianie do składania fałszywych zeznań. Były policjant od początku śledztwa nie przyznaje się do zabójstwa i na dotychczasowych 2 rozprawach, skorzystał z prawa odmowy odpowiedzi na pytania i składania wyjaśnień. Przyznał się jedynie do sfałszowania protokołu zdania broni służbowej oraz do nakłaniania swojego kolegi 41-letniego Piotra M. do składania fałszywych zeznań, do których to faktów z kolei nie przyznawał się podczas przesłuchań w legionowskiej prokuraturze.

Okłamał prokurator, bo nie miał dostępu do akt?
Sędzia Piotr Janiszewski prowadzący pierwszą rozprawę, przerwał ją, gdyż pojawiły się wątpliwości w zakresie ujawnienia treści protokołu przesłuchania oskarżonego z dnia 25 marca 2011r. Obrońca byłego komendanta chciała utajnienia tej części protokołu, która była wynikiem jego odpowiedzi na pytanie prokuratora, które jej zdaniem nie powinno w ogóle paść. Bowiem prokurator pytała oskarżonego Mariusza W. o zeznania, które wcześniej składał jako świadek w tej sprawie. Na rozprawie w dniu 14 listopada, sąd zdecydował o utajnieniu tego konkretnego fragmentu protokołu i odczytywał pozostałe jego treści. Mariusz W. nie potwierdził swoich zeznań z 25 marca 2011r., dotyczących m.in. godziny powrotu do domu w dniu zabójstwa i kontaktu w tym dniu ze swoim kolegą Piotrem M. Tym samym przyznał się, że namawiał Piotra M. do składania fałszywych zeznań. Również sam Piotr M. potwierdził – w oddzielnej sprawie – utrudnianie postępowania i składanie fałszywych zeznań w sprawie brutalnego mordu w okolicach Kałuszyna. Były policjant dopiero w sądzie ujawnił, że kazał oficerowi dyżurnemu KP na Białołęce sfałszować protokół zdania broni służbowej przez swojego podwładnego, który miał nierozważnie zostawić ją w gabinecie Mariusza W., a z której zdaniem prokuratury zginął Dariusz S. Rozbieżności pomiędzy swoimi zeznaniami w prokuraturze i w sądzie, oskarżony argumentował tym, że przez 10 miesięcy nie miał dostępu do akt w swojej sprawie i dopiero przed sądem może złożyć stosowne wyjaśnienia. Zarzucił również legionowskiej prokuraturze rejonowej ferowanie wyroku bez rzetelnej analizy. Zauważył, że zarzut zabójstwa w prokuratorskim akcie oskarżenia skonstruowany jest w sposób nierozważny – bowiem prokuratura wskazuje, że do Dariusza S. oddano 4 strzały, a w dalszym uzasadnieniu i w ekspertyzach biegłego mowa jest o 5 strzałach. Zapytał, jak w związku z tym, można traktować całe postępowanie prokuratorskie przeprowadzone w tej sprawie?

Nieobecność biegłego psychologa przedłuży proces?
Podczas ostatniej rozprawy, sąd miał przesłuchać również małżonkę oskarżonego 40-letnią Teresę W. Skorzystała ona jednak ze swojego uprawnienia i odmówiła złożenia wyjaśnień. W związku z niestawieniem się biegłego psychologa, zrezygnowano z przesłuchania Jolanty Sz., żony zamordowanego i przerwano rozprawę. Ma ona być przesłuchana na kolejnej rozprawie – 12 grudnia. Ze względu na obszerność materiału i wielość pytań do świadka, najprawdopodobniej tylko Jolantę Sz. uda się przesłuchać w następnym terminie.

Tylko poszlaki
Proces w sprawie morderstwa Dariusza S. ma charakter poszlakowy. Nie ma  bezpośrednich świadków zabójstwa i nie wiadomo, gdzie dokładnie doszło do zbrodni. Najważniejszymi poszlakami w sprawie są m.in. fragmenty ściółki z miejsca znalezienia zwłok na butach Mariusza W. oraz broń policyjna P-64, pochodząca z KP Białołęka, z której oddano mordercze strzały. Pistolet P-64 należał do podwładnego Mariusza W., który twierdzi, że oskarżony kazał mu oddać broń i bez wyjaśnienia opuścił z nią białołęcki komisariat policji w dniu morderstwa. Następnie tego samego dnia wieczorem, innemu pracownikowi kazał sfałszować wpis dotyczący godziny jej zwrotu. Dodatkowo broń, z której zabito Dariusza S., miała uszkodzoną pilnikiem lufę, w celu uniemożliwienia dopasowania do niej łusek. Także na polecenie Mariusza W. broń wyczyszczono, gdyż twierdził on, że część pistoletów starego typu P-64 ma niebawem zostać wycofana z użytku. Jako motywy zbrodni, prokuratura wskazuje problemy finansowe Mariusza W., który faktycznie zajmował się firmą swojej żony, która podnajmowała dwa lokale usługowe w Legionowie, od żony zabitego. Podczas miesięcznej obserwacji psychiatrycznej w areszcie śledczym, biegli orzekli, że Mariusz W. jest poczytalny. Jeśli sąd uzna, że ciąg poszlak wskazuje, iż to oskarżony zabił Dariusza S., byłemu policjantowi grozi nawet dożywocie.

ms