Zasłabnięcia to dość częste przypadki, również w środkach transportu publicznego. Brak reakcji na takie zdarzenia pozwala przypuszczać, jak niska jest społeczna świadomość oraz że znieczulica jest o zgrozo zbyt powszechnym zjawiskiem.
– Znowu wyszłam na ćpuna. Zemdlałam w autobusie od tego zasranego ogrzewania i nikt mi nie pomógł. Kocham mentalność Polaków – napisała do redakcji „Gazety Powiatowej” nastoletnia legionowianka, która w miniony piątek (26 lutego) w godzinach porannych podróżowała autobusem linii 723. Dziewczyna od dłuższego czasu zmaga się z tzw. omdleniami wazowagalnymi, a jej choroba przez medyków zwana bywa zespołem neurokardiogennym, w przebiegu którego na skutek pionizacji dochodzi do odruchowego zwolnienia rytmu serca lub spadku ciśnienia, a w konsekwencji do przypadkowych omdleń. W zeszłym tygodniu nastolatce znów przydarzyło się omdlenie, tym razem w autobusie linii 723. Dziewczyna leżała na podłodze w błocie i nikt do niej nie podszedł, nie mówiąc nawet o udzieleniu, czy też wezwaniu pierwszej pomocy medycznej. – Po pewnym czasie się ocknęłam, bo tak z reguły jest w tej chorobie. Byłam brudna, więc musiałam wysiąść i wsiąść w autobus powrotny i wrócić do domu. Nikt nie zareagował. Poprzednim razem podeszła do mnie tylko jedna i na dodatek starsza osoba – dziwi się młoda legionowianka.
Bo wyglądała inaczej?
Przypadek anonimowej pasażerki miejskiego autobusu czarno na białym pokazuje, że znieczulica i obojętność na losowe zdarzenia, mogące przecież dotknąć każdego z nas wcale jednak nie odeszły do przysłowiowego lamusa. Młoda ekstrawagandzko ubierająca się i dość oryginalnie wyglądająca dziewczyna mdleje w autobusie i nikt, a zwłaszcza kierowca, nie spieszy jej na pomoc. Dlaczego? Pewnie dlatego że osoba ta właśnie wygląda inaczej i wyróżnia się z tłumu, co niestety u większości pasażerów może budzić skojarzenia, jednoznacznie identyfikujące ją z narkomanką lub pijaczką. W sytuacjach zauważenia zagrożenia zdrowia lub życia, przechodzący przecież specjalistyczne szkolenia, kierowcy autobusów mają bowiem obowiązek zatrzymania pojazdów i udzielenia pierwszej pomocy medycznej. Jednak jak się okazuje, zaangażowania i troskliwości w stosunku do osoby potrzebującej wsparcia nie da się przecież zagwarantować zapisami administracyjnymi.
Pasażerowie wstydźcie się!
Obojętność ludzka to straszna cecha, wyrażająca się w tak prozaicznych sytuacjach, jak ta, którą powyżej opisaliśmy. Na nieszczęście dla nas wszystkich, ta paskudna ludzka przypadłość może skończyć się omijaniem szerokim krokiem umierającego. Nie każdy, kto leży na przystanku, czy też chodniku jest alkoholikiem, czy też ćpunem. A nawet gdyby okazało się, że którąś z tych osób jednak jest, to i tak mamy obowiązek zatrzymać się i przynajmniej upewnić się, że nie potrzebuje on pomocy medyków.