Złote trzy minuty. Ratownicy na Jeziorze Zegrzyńskim

520451f1e9fb3.jpg

Codziennie w gotowości, by dbać o bezpieczeństwo, ratować zdrowie i źycie innych na Jeziorze Zegrzyńskim. Od 1999 roku działają jako samodzielna jednostka. Z ich inicjatywy w 2002 roku działalność rozpoczęła pierwsza w Polsce „Pływająca Karetka Pogotowia Ratunkowego” – łódż ratunkowa wyposaźona zgodnie ze standardami karetki reanimacyjnej. 29 czerwca obchodziliśmy Dzień Ratownika, a rok 2012 to okrągła, pięćdziesiąta rocznica działania Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Polsce. Rozmawiamy z Prezesem Legionowskiego WOPR – Krzysztofem Jaworskim.

Jakie działania profilaktyczno-edukacyjne prowadzi Legionowskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe?
– Przed wakacjami udało nam się zrealizować kilka spotkań edukacyjnych dla dzieci i młodzieźy. W bazie WOPR-u w Zegrzu gościły dzieci ze Szkół Podstawowych z Jadwisina, Józefowa, Olszewnicy i wychowankowie Niepublicznego Przedszkola Sióstr Misjonarek Św. Rodziny w Legionowie. Dla tych uczniów przygotowaliśmy pogadanki w sali wykładowej i zajęcia z ratownikami w terenie. Mówiliśmy o zasadach bezpieczeństwa i zachowania nad wodą, prezentowaliśmy sprzęt ratowniczy. Przy współpracy z Komisariatem Rzecznym zorganizowaliśmy teź pokazy ratownictwa i zajęcia edukacyjno-prewencyjne z dziećmi w Aquaparku w Nieporęcie.

To działania profilaktyczne skierowane do dzieci. A czy WOPR prowadzi jakieś działania tego typu dedykowane dorosłym? Czy prewencja w przypadku osób dorosłych jest w ogóle moźliwa?

– W tym zakresie mamy niestety bardzo ograniczone moźliwości. Za ogromne działanie prewencyjne w stosunku do młodzieźy starszej i osób dorosłych uwaźam prowadzenie przez nas kursów, które kończą się nadaniem stopnia młodszego ratownika. Ludzie, którzy przychodzą do nas i kończą ten kurs, uczą się samoratownictwa, wiedzą, jak pomóc sobie i innym. Kurs obejmuje m.in. podstawy udzielania pierwszej pomocy. Odbywa się w trybie stacjonarnym w naszej bazie w Zegrzu. Zajęcia trwają 14 dni, 6 – 8 godzin dziennie. Kurs kosztuje 450 zł. Grupy liczą około dziesięciu osób.

Ilu obecnie ratowników zatrudnia WOPR? Ilu jest wolontariuszy? Czy ich liczba jest wystarczająca podczas sezonu?
– Sezon plaźowy rozpoczął się niedawno. Specyfiką tego akwenu jest to, źe sezon źaglowy rozpoczyna się duźo wcześniej – na początku maja. W tej chwili w pełnej gotowości mamy 15 zawodowych ratowników, przy tej liczbie dodatkowo około 10 – 15 wolontariuszy dziennie. Liczba ta jest wystarczająca. W ciągu tygodnia mamy dwie załogi interwencyjne, wzmacniamy je podczas weekendów. Podam przykład – w trakcie tygodnia na Dzikiej Plaźy pracuje 4 ratowników, w soboty i niedziele – ośmiu.

Kto moźe zostać wolontariuszem WOPR? Jakie trzeba spełniać warunki?
– Wolontariuszem moźe zostać kaźdy, kto skończył 16 lat i ukończył kurs podstawowy na młodszego ratownika. Aby zostać ratownikiem wodnym, trzeba mieć skończone 18 lat, ukończyć kurs ratownictwa i kurs kwalifikowanej pierwszej pomocy. Nasi ratownicy przechodzą dwu – trzy letnią praktykę, jako wolontariusze – pomocnicy. Dopiero wtedy, gdy juź poznamy tę osobę, nabieramy do niej zaufania, poznajemy jego odporność psychiczną – zatrudniamy ją. To muszą być ludzie naprawdę dobrze przez nas sprawdzeni.

Jak wygląda współpraca z gminami, na terenie których są kąpieliska? Czy WOPR otrzymuje jakieś dodatkowe wsparcie?
– Z gminą Nieporęt mamy kontrakt na zabezpieczenie plaźy przez czterech ratowników. Jeźeli chodzi o Wieliszew – mamy kontrakt na dwóch ratowników. Przykro mi to mówić, ale poza tym innego wsparcia – ani pod postacią wolontariuszy ani finansowego – nie ma. W gminie Serock mamy dwóch ratowników, do tej pory dzierźawiliśmy za symboliczną opłatę teren pod bazę ratowniczą. Wymówiono nam umowę na to lokum i od jesieni tego roku baza WOPR w Serocku będzie zlikwidowana. Jedyne wsparcie finansowe, jakie otrzymujemy to fundusze od starosty. Nigdy nie został obojętny w stosunku do naszych próśb i potrzeb.

Skoro nie będzie stacjonującej łodzi na miejscu ani grupy, która zawiadomiona mogła natychmiastowo reagować z bazy w Serocku, jak wydłuźy się czas reakcji ratowników?
– Z bazy w Zegrzu do Serocka – sześć minut od momentu wypłynięcia. Do tego dochodzi czas na dobiegnięcie ratownika do łódki, wcześniej zawiadomienie o zdarzeniu – to wydłuźa się do około dziesięciu minut.

Ile ratownik ma czasu na uratowanie źycia tonącemu człowiekowi?
– Od momentu, gdy topiący zanurzy głowę pod wodę i juź się z niej nie wynurza w celu nabrania powietrza – niecałe trzy do pięciu minut. Po pięciu minutach następują nieodwracalne zmiany w mózgu z powodu niedotlenienia. Ratownicy mają „złote trzy minuty” – musimy być bardzo blisko, musimy być na miejscu, źeby móc udzielić pomocy. Bardzo duźo zaleźy od świadków tonięcia i tego, jak precyzyjnie określają nam miejsce, gdzie mamy szukać.

Jakie są potrzeby Legionowskiego WOPR na obecną chwilę? Co naleźałoby zakupić, usprawnić, unowocześnić?

– To, co udało nam się zorganizować i przygotować na lato – juź funkcjonuje. W tej chwili tak naprawdę myślimy juź w kierunku zimy – ciepłe ubrania, remont poduszkowca. Naszą największą bolączką jest brak portu. To są ogromne pieniądze. Brak nam porządnego pomostu, który nie bałby się fal i wiatru. Mamy stary prom z Kanału Źerańskiego, który jest tak przerdzewiały, źe juź dawno by utonął, gdyby nie był wypełniony styropianem. Nowy port, przy którym nasze łódki byłyby bezpieczne, to wydatek rzędu 200 000 – 250 000 tysięcy. Nas na to nie stać, ale nie siedzimy z załoźonymi rękami. Prowadzimy rozmowy z firmą, która jest zainteresowana sponsorowaniem nas i dłuźszą współpracą.

Jakie są inne problemy WOPR-u?
– Na przestrzeni lat chęć młodych ludzi do wolontariatu bardzo się zmieniła. Dzisiaj młodzi ludzie nastawieni są na co innego, niź kilkanaście lat temu. Chcą zarabiać pieniądze i to jest zrozumiałe w dzisiejszych czasach, ale my nie zawsze moźemy im za tę pracę płacić, choć bardzo chcielibyśmy. Naszym marzeniem jest znalezienie moźliwości finansowania wydatków osobowych przez sponsorów, czy gminy – stworzenie trzonu grupy zawodowych ratowników. Grupy sześciu osób, która przez cały rok dbałaby o obiekt, sprzęt, stałość łączności i bezpieczeństwo na akwenie.

/rozmawiała Katarzyna Śmierciak/