Policjanci z Komendy Stołecznej Policji (KSP) w Warszawie, oddając ponad 40 strzałów do nastolatków siedzących w białym citroenie C4, pomylonym z poszukiwaną skradzioną białą toyotą, zdaniem prokuratury nie przekroczyli swych uprawnień służbowych.
Umorzone na początku czerwca br. śledztwo w tej sprawie na skutek zażalenia rodzin nastolatków wznowiono na początku lipca br. Póki co żaden z funkcjonariuszy policji nie usłyszał żadnych zarzutów.
Pomylili marki aut?
Wracamy do sprawy 20-letniego Cezarego S., którego policja oskarżyła o paserstwo oraz o napaść na 4 funkcjonariuszy z warszawskiej KSP. (WIĘCEJ TUTAJ) Jak twierdzi nastolatek, 22 września 2014r. policjanci przez pomyłkę ostrzelali jego białego citroena C4 myląc go z poszukiwaną toyotą, którą mieli odzyskać z paserskiej dziupli przy ulicy Płochocińskiej w gminie Nieporęt. Po zdarzeniu, wówczas jeszcze 19-letni, uczeń technikum informatycznego został przez śledczych oskarżony o próbę rozjechania policjantów, którzy, aby udaremnić jego ucieczkę, wymierzyli w jego auto…aż 47 strzałów. Tak przynajmniej wynikało z policyjnego raportu, do którego przed prokuraturą dotarła także badająca tę sprawę m. in. redaktor Joanna Skibniewska z tygodnika „Nie”.
Ukrył się we własnym domu
Chłopak mimo ciężkiego ostrzału uciekł z miejsca zdarzenia, ale został zatrzymany kilka kilometrów dalej, we własnym domu w Stanisławowie. Razem z Cezarym S., w białym citroenie pożyczonym od ojca, jechały jeszcze o rok młodsze od niego licealistki, 18-letnie bliźniaczki Angelika i Olga B. Trójka nieporęckich maturzystów prawdopodobnie pomylona przez policjantów ze złodziejami, tylko cudem uszła z życiem z policyjnej akcji.
Chciał przejechać policjantów?
W wyniku reporterskich interwencji m. in. Elżbiety Jaworowicz z emitowanej na antenie telewizyjnej jedynki „Sprawy dla reportera”, śledztwu miał się dokładnie przyjrzeć prokurator generalny. Postępowanie podzielono na 2 odrębne wątki. Pierwszy z nich dotyczył Cezarego S., wobec którego warszawska prokuratura 31 marca br. skierowała akt oskarżenia do sądu. Do tej pory niekarany chłopak usłyszał zarzut czynnej napaści na 4 policjantów ze specjalnej grupy ds. Zwalczania Przestępczości Samochodowej „Tokio” w KSP. Po 7 miesiącach śledztwa okazało się, że oprócz początkowo 2 funkcjonariuszy z tej specjalistycznej komórki w KSP, jeszcze 2 innych czuje się przez nastolatka poszkodowanych. Za czyny, o które Cezary S. jest podejrzewany, grozi mu obecnie kara od 1 do nawet 10 lat więzienia.
Wznowiono umorzone śledztwo
Drugim wyodrębnionym w tej sprawie wątkiem był ten dotyczący nieprawidłowości w działaniu policjantów z „Tokio”. Śledczy umarzając go 8 czerwca br. nie dopatrzyli się bowiem żadnych znamion czynów zabronionych w prowadzonych działaniach operacyjnych. Na skutek zażalenia wniesionego przez rodziny ostrzelanych nastolatków, śledztwo w kierunku nadużycia przez funkcjonariuszy policji uprawnień służbowych wznowiono na początku lipca br. – Postępowanie nadal się toczy. Nikt nie ma postawionych zarzutów – poinformowała pod koniec lipca br. Renata Mazur, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
„Kaci z policji”
Kompromitujące stołeczną policję szczegóły ich akcji rozbicia nielegalnej dziupli, a także stylu ich pracy jako pierwsza ujawniła wspomniana redaktor Joanna Skibniewska. – Policjanci dotkliwie bili zatrzymanych, zakładali im worek na głowę i wpuszczali gaz, szczuli psami, tylko po to, by na siłę zrobić wynik. Tym razem, o mało nie zabili trójki nastolatków – wytknęła funkcjonariuszom z Zespołu ds. Zwalczania Przestępczości Samochodowej w KSP w Warszawie w artykule pt. „Świst chybionych pocisków” 17 października 2014r. opublikowanym w tygodniku „Nie”(nr 40/2014r.) Następnie w studiu telewizyjnym „Sprawy dla reportera” Elżbiety Jaworowicz 8 stycznia br. ujawniła jeszcze szereg innych uchybień dotychczas popełnionych przez śledczych w tej sprawie. Mówiła o braku wiedzy, co do liczby oddanych strzałów, niezabezpieczeniu 7 łusek pocisków, odnalezionych w miejscu zdarzenia dopiero w trakcie kręcenia reportażu, przestrzelonych notatkach ujawnionych w studiu telewizyjnym przez jedną z sióstr B., czy też jej kilkukrotne domaganie się przesłuchania własnej osoby w tej sprawie. Dziennikarce udało się też dotrzeć do 14 osób, które niemal w identyczny sposób opowiedziały jej o policyjnych praktykach stosowanych w tej komórce organizacyjnej w KSP.
„Tokio” pod medialnym obstrzałem ?
– Policjanci oddali 47 strzałów w samochód, w którym znajdowały się osoby, które nie deklarowały żadnych wrogich zamiarów. Nie wiadomo było, czy dysponują one bronią palną. To było jak pewna forma egzekucji. (…) Na szczęście żaden z tych strzałów nie okazał się skuteczny, co zresztą poddaje w wątpliwość kompetencje tych funkcjonariuszy – tak mecenas Piotr Kaszewiak 8 stycznia br. na telewizyjnej antenie w studiu „Sprawy dla reportera” Elżbiety Jaworowicz komentował działania śledczych. – Wszystkie śledztwa prowadzone przez Zespół ds. Zwalczania Przestępczości Samochodowej z KSP w Warszawie powinny być nadzorowane. Tam są składane fałszywe zeznania, preparowane są dowody. Proszę, aby wreszcie zaczęto to sprawdzać – na ten odważny apel redaktor Joanny Skibniewskiej zareagowała obecna w tym dniu w studiu Lidia Staroń z Sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, obiecując zarazem zainterweniowanie w tej konkretnej sprawie u samego prokuratora generalnego.
Grubymi nićmi szyte…
Po raz drugi Elżbieta Jaworowicz powróciła do sprawy Cezarego S. w czerwcu br., tuż po tym jak prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie nadużycia uprawnień służbowych przez policjantów z KSP. Zdaniem fachowców goszczących w studiu „Sprawy dla reportera” m. in. Lidii Staroń oraz Janusza Wojciechowskiego, byłego prezesa Sądu Najwyższego (SN), wątek ten umorzono zdecydowanie zbyt wcześnie, głównie z uwagi na rażąco niepoprawnie zabezpieczony materiał dowodowy w tej sprawie. Goście ci ponownie publicznie zobowiązali się do kolejnej już interwencji w tej sprawie u prokuratora generalnego. – Wygląda to na sprawę grubymi nićmi szytą ze strony policji – tak komentował kulisy umorzonego śledztwa Janusz Wojciechowski, były prezes SN w „Sprawie dla reportera”, nagrywanej 20 czerwca br., a wyemitowanej w ostatni czwartek (30 lipca) na antenie telewizyjnej jedynki.
2 wersje zdarzeń. Kto mówi prawdę?
Podejrzany o czynną napaść na policjantów na służbie 19-letni Cezary S. był przekonany, że napadli go bandyci. – Zakapturzeni mężczyźni zaczęli biec w ich stronę. Nigdy nie widział z bliska pistoletu, ale szybko zrozumiał, że faceci w kapturach mają broń. Za chwilę miał się o tym przekonać, bo biegnący zaczęli strzelać w ich kierunku Kule świstały jak na wojennym filmie. Jedne przelatywały nad ich głowami, inne wbijały się w karoserię auta – pisała w „Nie” Joanna Skibniewska opierając się na relacji 19-latka. Tymczasem, z oficjalnych wyjaśnień policji wynika całkiem coś odwrotnego. – Po chwili na teren posesji wjechał citroen. Od tego momentu wydarzenia potoczyły się błyskawicznie. Gdy policjanci zbliżali się do auta, aby skontrolować kierowcę i pojazd, ten gwałtownie ruszył. Siedzący za kierownicą mężczyzna, pomimo tego że policjanci mieli kamizelki z widocznymi napisami „POLICJA” oraz głośno informowali kim są, usiłował za wszelką cenę uciec z miejsca. Potrącił dwóch funkcjonariuszy. Na miejscu udzielono im pomocy i wezwano karetkę pogotowia. Policjanci oddali strzały ostrzegawcze w kierunku auta, jednak pojazd z impetem wyjechał na ulicę. Policjanci ruszyli w pościg – m. in. tak 24 września 2014r. na stronie internetowej warszawskiej KSP opisano jeden z pierwszych sukcesów policjantów z „Tokio”, polegający na rozbiciu gangu samochodowego zajmującego się kradzieżami i paserstwem aut głównie japońskich marek.
Paserzy i złodzieje samochodowi
Zatrzymanie 22 września 2014r. 19-letniego Cezarego S. jest poniekąd wątkiem pobocznym w śledztwie głównym, prowadzonym przeciwko 2 członkom rozbitego wówczas podwarszawskiego gangu samochodowego. Zarzut kradzieży 3 japońskich aut, w tym białej toyoty, śledczy postawili 24-letniemu Grzegorzowi R., zaś ich ukrycia 32-letniej Adriannie B. Ich zdaniem 19-letni Cezary S. napadł na policję przy ulicy Płochocińskiej 193A, zaś dziupla paserów zlikwidowana została w garażu, mieszczącym się w pobliżu, pod adresem przy ulicy Płochocińskiej 193C. W ramach wątku głównego w powyższym śledztwie prokuratura skierowała ostatnio odrębny akt oskarżenia do sądu przeciwko Grzegorzowi R. i Adriannie B. Już wkrótce przed sądem odpowiedzą oni za kradzież z włamaniem i paserstwo dwóch samochodów.
Opracowano na podstawie 2 reportaży Elżbiety Jaworowicz, wyemitowanych 8 stycznia i 30 lipca br. na antenie TVP1 w „Sprawie dla reportera” oraz publikacji w tygodniku „Nie” pt. „Świst chybionych pocisków” (nr 40/2014r.) i „Kaci z policji” (nr 7/2014r.) autorstwa Joanny Skibniewskiej.