Nieporęt. Oddali 47 strzałów do nastolatków… w obronie własnej?

citroen-strzaly

fot. zrzut ekranu z programu TVP

Policja wymierzyła 47 strzałów w samochód kierowany przez 19-letniego Cezarego S ze Stanisławowa Pierwszego . Ich zdaniem chłopak próbował ich rozjechać. Temat poruszono w programie telewizyjnym „Sprawa dla reportera”. Prawdopodobnie zdarzeniem zajmie się Prokurator Generalny.

Pomylili marki aut?

19-letni Cezary S. usłyszał zarzut czynnej napaści na specjalizujących się w zwalczaniu przestępczości samochodowej policjantów z warszawskiej KSP. Wobec nigdy wcześniej niekaranego ucznia technikum informatycznego zastosowano dozór policyjny, zaś za czyny, o które jest podejrzewany grozi mu obecnie kara od 1 do nawet 10 lat więzienia. Według Prokuratury Rejonowej Warszawa-Praga Północ (PRWPP) 22 września 2014r. podczas akcji odzyskiwania białej toyoty z paserskiej dziupli samochodowej przy ulicy Płochocińskiej, na granicy stolicy z gminą Nieporęt, nastolatek białym citroenem C4 usiłował rozjechać 2 funkcjonariuszy z tzw. grupy „Tokio”. Aby udaremnić ucieczkę napastnika, w jego auto wymierzyli wówczas… aż 47 strzałów. Tak przynajmniej wynika z policyjnego raportu, do którego przed prokuraturą dotarła także badająca tę sprawę, m. in. redaktor Joanna Skibniewska z tygodnika „Nie”.

Ukrył się we własnym domu

Jak się okazało, schwytany kilka kilometrów dalej we własnym domu w Stanisławowie Pierwszym 19-letni Cezary S. nie był sam w ostrzelanym przez policję aucie. Razem z nim, w białym citroenie pożyczonym od ojca, jechały jeszcze o rok młodsze od niego licealistki, 18-letnie bliźniaczki Angelika i Olga B. Trójka nieporęckich maturzystów prawdopodobnie pomylona przez policjantów ze złodziejami z ich zeszłorocznego obstrzału wyszła z życiem niemalże „boskim cudem”.

„Tokio” pod obstrzałem prokuratorów?

Interwencję u Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta w tej sprawie zapowiedziała Lidia Staroń z Sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka tuż po tym, jak 8 stycznia w studiu „Sprawy dla reportera” telewizyjnej „jedynki” obejrzała reportaż Elżbiety Jaworowicz, zrealizowany w miejscu strzelaniny pod koniec 2014r. O rychłej prokuratorskiej kontroli wewnętrznego postępowania policyjnego, wyjaśniającego zasadność użycia broni palnej wobec 19-letniego Cezarego S. podejrzanego o czynną napaść na 2 policjantów, poinformowała również obecna wówczas w studiu prokurator Renata Mazur, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga (POWP).

„Kaci z policji”

Kompromitujące stołeczną policję szczegóły ich zeszłorocznej akcji rozbicia nielegalnej dziupli, a także stylu ich pracy jako pierwsza ujawniła wspomniana redaktor Joanna Skibniewska. – Policjanci dotkliwie bili zatrzymanych, zakładali im worek na głowę i wpuszczali gaz, szczuli psami, tylko po to, by na siłę zrobić wynik. Tym razem o mało nie zabili trójki nastolatków – wytknęła funkcjonariuszom z Zespołu ds. Zwalczania Przestępczości Samochodowej w KSP w Warszawie w artykule pt. „Świst chybionych pocisków” 17 października 2014r., opublikowanym w tygodniku „Nie”(nr 40/2014r.). Następnie w studiu telewizyjnym „Sprawy dla reportera” Elżbiety Jaworowicz 8 stycznia br. ujawniła jeszcze szereg innych uchybień dotychczas popełnionych przez śledczych w tej sprawie. Wśród nich, jako grające pierwsze skrzypce uznała patologie takie jak, m. in. brak wiedzy co do liczby oddanych strzałów, niezabezpieczenie 7 łusek pocisków, odnalezionych w miejscu zdarzenia dopiero w trakcie kręcenia reportażu, przestrzelonych notatek ujawnionych w studiu telewizyjnym przez jedną z sióstr B., czy też jej kilkukrotne domaganie się przesłuchania własnej osoby w tej sprawie. Dziennikarce udało się też dotrzeć do 14 osób, które niemal w identyczny sposób opowiedziały jej o policyjnych praktykach stosowanych w tej konkretnej komórce organizacyjnej w KSP. Opisała ona je także w tygodniku „Nie” (nr 7/2014), tyle że w jednej ze swoich wcześniejszych publikacji pt. „Kaci z policji”.

Prokurator Generalny przyjdzie z odsieczą?

Policjanci oddali 47 strzałów w samochód, w którym znajdowały się osoby, które nie deklarowały żadnych wrogich zamiarów. Nie wiadomo było, czy dysponują one bronią palną. To było jak pewna forma egzekucji. (…) Na szczęście, żaden z tych strzałów nie okazał się skuteczny… co zresztą poddaje w wątpliwość kompetencje tych funkcjonariuszy – tak mecenas Piotr Kaszewiak 8 stycznia br. w studiu „Sprawy dla reportera” komentował działania śledczych. – Wszystkie śledztwa prowadzone przez Zespół ds. Zwalczania Przestępczości Samochodowej z KSP w Warszawie powinny być nadzorowane. Tam są składane fałszywe zeznania… preparowane są dowody. Proszę, aby wreszcie zaczęto to sprawdzać – na ten odważny apel redaktor Joanny Skibniewskiej zareagowała obecna w tym dniu w studiu Lidia Staroń z Sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, obiecując zarazem zainterweniowanie w tej konkretnej sprawie u samego Prokuratora Generalnego.

2 wersje zdarzeń. Kto mówi prawdę?

Podejrzany o czynną napaść na policjantów na służbie, 19-letni Cezary S., był przekonany, że napadli go bandyci. – Zakapturzeni mężczyźni zaczęli biec w ich stronę. Nigdy nie widział z bliska pistoletu, ale szybko zrozumiał, że faceci w kapturach mają broń. Za chwilę miał się o tym przekonać, bo biegnący zaczęli strzelać w ich kierunku Kule świstały jak na wojennym filmie. Jedne przelatywały nad ich głowami, inne wbijały się w karoserię auta – pisała w „Nie” Joanna Skibniewska opierając się na relacji 19-latka. Tymczasem z oficjalnych wyjaśnień policji wynika całkiem coś odwrotnego. – Po chwili na teren posesji wjechał citroen. Od tego momentu wydarzenia potoczyły się błyskawicznie. Gdy policjanci zbliżali się do auta, aby skontrolować kierowcę i pojazd, ten gwałtownie ruszył. Siedzący za kierownicą mężczyzna, pomimo tego że policjanci mieli kamizelki z widocznymi napisami „POLICJA” oraz głośno informowali kim są, usiłował za wszelką cenę uciec z miejsca. Potrącił dwóch funkcjonariuszy. Na miejscu udzielono im pomocy i wezwano karetkę pogotowia. Policjanci oddali strzały ostrzegawcze w kierunku auta, jednak pojazd z impetem wyjechał na ulicę. Policjanci ruszyli w pościg – m. in. tak 24 września 2014r. na stronie internetowej warszawskiej KSP opisano jeden z pierwszych sukcesów policjantów z „Tokio”, polegający na rozbiciu gangu samochodowego zajmującego się kradzieżami i paserstwem aut głównie japońskich marek.

Pierwsze uderzenie „Tokio” i sukces

Zatrzymanie 22 września 2014r. 19-letniego Cezarego S. jest poniekąd wątkiem pobocznym w śledztwie głównym, prowadzonym przeciwko 2 członkom rozbitego wówczas podwarszawskiego gangu samochodowego. Zarzut kradzieży 3 japońskich aut, w tym białej toyoty, śledczy postawili 24-letniemu Grzegorzowi R., zaś ich ukrycia 32-letniej Adriannie B. Ich zdaniem 19-letni Cezary S. napadł na policję przy ulicy Płochocińskiej 193 A, zaś dziupla paserów zlikwidowana została w garażu mieszczącym się w pobliżu, pod adresem przy ulicy Płochocińskiej 193 C.

Opracowano na podstawie reportażu Elżbiety Jaworowicz, wyemitowanego 8 stycznia br. na antenie TVP1 w „Sprawie dla reportera”, na podstawie publikacji w tygodniku „Nie” pt. „Świst chybionych pocisków” (nr 40/2014r.) i „Kaci z policji” (nr 7/2014r.) autorstwa Joanny Skibniewskiej oraz materiałów Komendy Stołecznej Policji.