W pierwszym spotkaniu obu drużyn 20 października triumfowała warszawska drużyna. W stolicy lepsze okazały się podopieczne Janusza Patriaka. Przyszedł czas na rewanż. Co wydarzyło się w hali przy Zegrzyńskiej 3?
W pierwszym spotkaniu MOS wygrał 3:1 (25:15, 25:17, 19:25, 25:22). Okiem statystyka warszawianki wtedy zdobyły 94 punkty, tracąc 79. Rewanż w Legionowie ułożył się po myśli podopiecznych trenera Dawida Michora. Tym razem one triumfowały 3:1.
Gorący doping
Kibice obu ekip gorąco zagrzewali swoje pupilki przez ponad półtorej godziny pojedynku. Tyle bowiem trwał mecz na Piaskach. Pod względem kibicowskim lepiej prezentowali się goście, którzy swoimi bębnami zagłuszali doping gospodarzy. Jednak to LTS zaczął lepiej spotkanie z MOS-em. Prowadził już 10:2 w pierwszym secie, by pozwolić siatkarkom z Warszawy na wyrównanie stanu pojedynku. Od tego momentu wynik spotkania często oscylował w granicach remisu. W ostatniej fazie spotkania „Michorki” złapały wiatr w żagle, siedziała im zagrywka, dzięki czemu wygrały inauguracyjnego seta 25:20. W drugim również lepiej rozegrały końcówkę, by zwyciężyć 25:19. Zanosiło się na szybkie 3:0. W tym momencie w drużynie LTS-u przyszło rozprężenie. Warszawianki odskoczyły na bezpieczną przewagę i nie pozwoliły legionowiankom na odrobienie strat. Pewnie zwyciężyły trzecią odsłonę pojedynku i wygrały seta 25:16.
Nie były dłużne i panowały w czwartym secie
Legionowianki podrażnione wysoką przegraną postanowiły zrewanżować się swoim rywalkom w secie numer cztery. Udało im się to bardzo dobrze, bo wygrały go 25:17, jak i całe spotkanie 3:1. Tylko w małych punktach w dwumeczu lepsze warszawianki, które zanotowały na swoim koncie 175 punktów, przy 170 legionowianek.
LTS Legionovia Legionowo – MOS Wola Warszawa 3:1 (25:20, 25:19, 16:25, 25:17)
LTS Legionovia Legionowo: Ciejka, Wałek, Rojecka, Piłatowicz, Parzydło, Warpechowska, Woźniak, Sikora, Dąbrowska, Rogalska, Kaczmarczyk (l), Mituniewicz (l).
