Legionowianina portret z książką

Z-ksiazka-mi-do-twarzy-DW

17 stycznia w Galerii Sztuki Ratusz w Legionowie przy ul. Piłsudskiego 41 odbędzie się wernisaż wystawy fotograficznej „Z książką mi do twarzy”. Rozmawiamy z autorkami projektu Renatą Sowińską i Dorotą Milerowicz.

Kto wpadł na pomysł realizacji takiego projektu? Skąd ten pomysł, jaka idea Wam przyświecała? Co ten projekt ma pokazać?

Renata Sowińska: Wystawa „Z książką mi do twarzy” jest pokłosiem akcji fotograficznej zrealizowanej przez Grupę Fotograficzną „Migawki” podczas dwóch edycji „Strefy wymiany książek”, które odbywały się w czerwcu i wrześniu ubiegłego roku w legionowskim ratuszu. „Strefa…” to był pomysł, który wykluł się w Dyskusyjnym Klubie Książki „Ścieżki”, działającym w legionowskim MOK-u. Polegał on na zaoferowaniu mieszkańcom Legionowa i okolic możliwości wymienienia się książkami. Podobne akcje odbywają się w całej Polsce. Uznaliśmy, że dobrze byłoby coś podobnego zorganizować u nas. Idea była prosta: każdy mógł wymienić do 10 tytułów w dobrym stanie (książka za książkę). A było z czego wybierać, bo udało nam się pozyskać ponad 400 egzemplarzy książek z różnych dziedzin, od wielu podmiotów: prywatnych oraz instytucjonalnych, lokalnych i ogólnopolskich. Akcja wymiany książek była okazją do spotkania, rozmowy, nawiązywania nowych kontaktów. Była przedsięwzięciem animacyjnym, aktywizującym legionowską społeczność. Pomyślałam, że warto byłoby to wydarzenie uatrakcyjnić, stąd pomysł na akcję fotograficzną. Udało nam się nawiązać współpracę z grupą bardzo fajnych fotografów, których efekty pracy będziemy mogli właśnie oglądać.

Dorota Milerowicz: Pomysł portretów z książką przyniósł na spotkanie „Migawek” Mariusz Mazewski, nasz grupowy kolega. Postanowiliśmy spróbować, chociaż było to duże wyzwanie. Na co dzień zajmujemy się przede wszystkim fotografią przyrodniczą.

To wydarzenie to bardziej promocja książki, czytania, literatury, czy fotografowania fotografii, czy może coś zupełnie innego?

R.S.: Akcja fotograficzna bez wątpienia promowała książkę jako taką i czytanie w ogóle, ale też pewien styl życia, bo nadal istnieje grupa ludzi, która bez książek i przyjemności wynikającej z czytania nie wyobrażają sobie funkcjonowania. Wprawdzie statystyki dotyczące czytelnictwa są zatrważające, jednak zainteresowanie naszą akcją wymiany i towarzyszącą jej akcją fotograficzną przekroczyło nasze wyobrażenia. Przestrzeń, którą mieliśmy do dyspozycji dawała ciekawe możliwości. Trzeba także podkreślić, że fotografowie podchodzili do rzeczy w sposób bardzo profesjonalny. Nie chodziło wyłącznie o utrwalenie wizerunku uczestników, ale o to, aby zrobić dobre oraz interesujące zdjęcia i żeby każdy mógł się poczuć jak na prawdziwej sesji fotograficznej. Myślę też, że obie strony (i fotografujący, i fotografowani) miały przy tej okazji sporo frajdy, dobrze się bawiły, co zauważą – mam nadzieję – osoby oglądające wystawę.

D.M.: Książka i fotografia funkcjonują w podobnym obszarze emocjonalnym. Mogą być pamiątkami, przywoływać wspomnienia, poprawiać nastrój lub budzić refleksje. Lubimy je przeglądać i zastanawiać się co autorzy chcieli przekazać… Dobre zdjęcia, podobnie jak dobre książki, na długo zostają w pamięci i chętnie się do nich wraca.

Jak realizowano zdjęcia? Czy coś podczas fotografowania sprawiało problemy? Np. światło?

D.M.: Przygotowaliśmy mini studio fotograficzne obok stoiska z książkami. Używaliśmy lamp błyskowych i rozpraszaczy światła. Dopóki była możliwość fotografowaliśmy w świetle zastanym. Wrześniowa edycja była nieco trudniejsza do zrealizowania. Przez większość czasu musieliśmy fotografować przy świetle lamp błyskowych. A to dziedzina, której dopiero się uczymy.

Atrium Ratusza z dużymi oknami i jasnymi podłogami to bardzo dobra przestrzeń studyjna i myślę, że udało nam się ją ciekawie wykorzystać.

Jak namawialiście ludzi? Jak reagowali na Wasze propozycje? Bo przecież nie byli to modele, ale zwykli mieszkańcy Legionowa.

D.M.: Na początku było trudno. Ludzie, co prawda, chętnie z nami rozmawiali, ale nie chcieli być fotografowani. Bali się, na przykład, że ich wizerunek może zostać wykorzystany niewłaściwie. Musieliśmy pozyskać zaufanie. Bardzo pomogli nam pierwsi odważni. Okazało się, że pozowanie na wielkiej kanapie może być zabawne. Można zrobić śmieszną minę, odegrać jakąś scenkę, opowiedzieć dowcip. A w takich warunkach obiektyw przestaje być straszny. Pod koniec akcji do zdjęć ustawiła się kolejka. Część sportretowanych osób namówiliśmy, wiele przyszło i poprosiło o wykonanie fotografii. Naprawdę nielicznych nie udało nam się przekonać.

Ile wykonano zdjęć? A ile zostanie pokazanych?

D.M.: Na wystawie pokażemy 42 zdjęcia z… nie podam liczby. Fotografowanie aparatem cyfrowym nie stwarza barier ilości.

Pojawiły się już może pomysły innego wykorzystania tych fotografii? Album?

R.S.: Kwestia jest otwarta… Gdyby się tylko udało zdobyć fundusze na ten cel… Rzecz warta namysłu…

Czy będzie kontynuacja tego projektu, może są pomysły na dalszą współpracę?

R.S.: Mam nadzieję, że będziemy jeszcze współpracować w przyszłości… W planach są kolejne edycje „Strefy wymiany książek”, ale jeszcze nie jest znany termin. Na pewno jest zapotrzebowanie na takie akcje, więc chcielibyśmy je kontynuować. Jak tylko będą znane konkrety, będziemy się ogłaszać, bo powodzenie przedsięwzięcia jest zależne od obecności ludzi. A wskazana perspektywa albumu wyznacza nowe horyzonty…

Dziękuję za rozmowę

Renata Sowińska – pomysłodawczyni, założycielka i moderator Dyskusyjnego Klubu Książki „Ścieżki”

Dorota Milerowicz – założycielka i twórczy opiekun Grupy Fotograficznej „Migawki”