Okupująca do tej pory przedostatnie miejsce w ligowej tabeli Siódemka Legionovia, wywalczyła w miniony weekend swoje pierwsze punkty w Orlen Lidze. Legionowianki pokonały we własnej hali Pałac Bydgoszcz 3:0 (25:18, 25:21, 25:20), co pozwoliło im awansować w ekstraklasowej hierarchii na siódme miejsce.
Trzy mecze, zero punktów i jedynie dwa wygrane sety – tak prezentował się dorobek Siódemki przed ostatnią kolejką Orlen Ligi. O ile w pierwszych dwóch spotkaniach podopieczne trenera Wojciecha Lalka prezentowały całkiem niezłą grę i gubiły się dopiero pod koniec meczu, o tyle w ostatnim starciu z Muszynianką Muszyna nie pokazały absolutnie nic, co potwierdzałoby ich ligowe aspiracje i gładko przegrały z liderem rozgrywek 25:12; 25:11 i 25:19. Tymczasem zespół Pałacu Bydgoszcz w obecnym sezonie zdołał wygrać zaledwie raz – podopieczne trenera Rafała Gąsiora wywalczyły jak dotąd jedyne 3 punkty z Impelem Wrocław, także przegrywając swoje pozostałe spotkania.
Złe przyjęcie dobija Pałac
Zmotywowana Siódemka dobrze weszła w spotkanie. Mimo, że legionowianki nie zabłysnęły jakaś szczególną formą, zaczęły wyraźnie uciekać rywalkom – na pierwszą przerwę techniczną, po asie serwisowym Anny Sołodkowicz, zespoły schodziły przy stanie 8:4 dla Siódemki. Drużyna z Bydgoszczy miała niezwykłe problemy z przyjęciem zagrywki Legionovii, gospodynie właściwie przy każdej piłce odrzucały Pałacanki od siatki, utrudniając im poprawne rozegranie akcji. Po kilku minutach tablica z wynikiem nieubłagalnie pokazywała bezradność przyjezdnych – wynik 16:8, bardzo niedokładnie przyjęcie, wiele autowych ataków i proste błędy własne, tak w skrócie można opisać to, co działo się po stronie siatkarek Pałacu. Jednak pozory mogą mylić, Siódemka wcale nie pokazywała genialnej gry. Pierwszy set spotkania poziomem znacznie odbiegał od tego, czego można się było spodziewać po dwóch początkowych starciach gospodyń z Atomem Trefl i PTPS-em Piła. Mimo, że w grze miejscowych także wiele było niedokładności i problemów z przyjęciem, to jednak drużyna Pałacu po pierwszej części schodziła z parkietu, jako ekipa pokonanych.
Męczące widowisko
Drugi set zaczął się od minimalnego prowadzenia gości, legionowianki przejęły od przyjezdnych styl gry…niedokładnie przyjmowały, autowo atakowały, a w dodatku kompletnie nie nadążały z ustawianiem bloku. Pierwszą przewagę zawodniczki z Legionowa wypracowały po bezpośrednim punkcie z zagrywki, który zdobyła Małgorzata Skorupa. Chwilę później gospodynie schodziły na przerwę prowadząc 8:6. I podobnie jak w pierwszym secie, tak i teraz podopieczne trenera Lalka zaczęły mozolnie powiększać swoją przewagę. Na drugiej przerwie technicznej Siódemka prowadziła 4 punktami, jednak widowisko do najlepszych nie należało, mało było koronkowych akcji i długich wymian, wiele za to niecelnych ataków i serwisów. Właściwie w 90% akcji Kinga Bąk rozgrywała piłkę z linii 3 metra albo czyniła to sposobem dolnym – legionowianki nie potrafiły ułatwić życia swojej rozgrywającej i bezustannie słabo przyjmowały zagrywki gości. To powodowało, że jakiekolwiek zaskoczenie rywala nie było możliwe. Niemożliwe było także gubienie bloku, gdyby on w ogóle funkcjonował w drużynie przyjezdnych. Mimo że gospodynie większość ataków kończyły kiwką lub też plasowanym uderzeniem, stanowiło to niezwykłe zdziwienie dla słabo grającego bloku Pałacu. Ostatecznie druga partia skończyła się wynikiem 25:20.
Mocna końcówka
Trzecia partia była najbardziej zaciętym starciem tego dnia. Na początku 5 punktowe prowadzenie objęła Siódemka, potem nagle w secie zaczął prowadzić Pałac, doprowadzając do stanu 7:10. Gdy Legionovia dogoniła rywala, gra obu drużyn toczyła się już punkt za punkt. Siódemka zaczęła uciekać rywalkom po drugiej przerwie technicznej, głównie dzięki całej serii punktów zdobytej przez Ilonę Gierak. Ostatecznie mecz zakończyła mocnym uderzeniem z lewego skrzydła Anna Sołodkowicz. Co ciekawe, najlepszą zawodniczką meczu wybrana została Kinga Bąk, choć dwie jej koleżanki – Sołodkowicz i Gierak – chyba bardziej zasługiwały na to wyróżnienie. Po meczu kapitan Siódemki stwierdziła –Najważniejsze, że pierwszy raz udało się nam zrealizować taktykę, którą miałyśmy założoną przed meczem. Udało nam się odrzucić przeciwnika od siatki. Najsilniejszą bronią Pałacu jest środek i udało się nam go wyeliminować i łatwiej blokować grę skrzydłami. Wojciech Lalek, szkoleniowiec Siódemki cieszył się z pierwszej wygranej – Ważne są pierwsze punkty zdobyte przez nas. Tym bardziej są one cenne, że po trzech przegranych meczach, gdybyśmy dzisiaj nie dali rady, to ciężko byłoby zespół podtrzymać psychicznie i dać wiarę w to, że możemy wygrać w lidze. Tym bardziej, że od początku słyszymy, że jesteśmy za słabi na tę ligę. Myślę, że taki mecz zadaje temu kłam i powoduje to, że moim dziewczynom będzie łatwiej grać następne mecze. Nie jest tak, że będziemy wygrywali teraz mecz za meczem, bo tak na pewno nie będzie, ale jest na czym oprzeć tą nadzieję i wiarę.
Tomek Piwnikiewicz