Bieganie. Paweł Witkowski z Łajsk Wicemistrzem Polski Masters w biegu na 3000 metrów

Pawel-Witkowski

Paweł Witkowski, biegacz z Wieliszew Heron Team, w sobotę, 23 lutego, startował w 28. Halowych Mistrzostwach Polski Masters w Toruniu. Jak sam przyznał, nie jechał tam po pietruszkę, ale po wyniki. Wrócił z życiówkami i srebrnym medalem. Publikujemy jego relację z zawodów.
Na 28. Halowe Mistrzostwa Polski Masters do Torunia pojechałem przygotowany na poprawienie swoich rekordów życiowych. Ponieważ nie spodziewałem się cudów, a na hali biegać lubię, zdecydowałem się na dwa starty w ciągu dnia: 800 i 3000 metrów, które dzieliła blisko pięciogodzinna przerwa. Spodziewałem się poprawy swoich wyników na obu dystansach, ale na medale nie liczyłem. Start na 800 metrów był pierwszy, o 12:25, i wypadł w bardzo mocnej stawce, w której, mimo że poprawiłem rekord życiowy o ponad 2 sekundy, to i tak zająłem dopiero 8. miejsce na 11 w kategorii M35.

Klasyfikacja

Warto w tym miejscu dodać, że do startu w Mistrzostwach Masters dopuszczeni są zawodnicy, którzy ukończyli 35 lat i klasyfikacja odbywa się w kategoriach co 5 lat, czyli dla mężczyzn M35, M40, M45, itd, analogicznie dla kobiet. Część konkurencji jest łączonych w kategoriach, jeżeli liczba zawodników zgłoszonych na to pozwala, ale i tak wyniki są oddzielne dla każdej kategorii.

Bieg na 3000 metrów

Start na 3000 metrów odbył się o godzinie 17:00. Obawiałem się trochę o swoją regenerację po mocnym biegu na 800 metrów, ale udało mi się utrzymać zakładane tempo, choć z dużym bardzo wysiłkiem. Opłacił się on jednak, bo na tablicy wyników zobaczyłem swoje nazwisko na 5. miejscu z nowym rekordem życiowym 9:51,89, poprawionym o 16 sekund. Po dokładniejszym przyjrzeniu się, wyszło na jaw, że pierwszy zawodnik startował poza klasyfikacją, ze względu na wiek (28 lat). Dodatkowo dwóch zawodników przede mną było w kategorii M40, co w sumie dało mi drugie miejsce w swojej kategorii wiekowej.

 

 

 

Miałem dużo szczęścia, po pierwsze dlatego, że był to mój ostatni start w Halowych Mistrzostwach Polski w kategorii M35, ponieważ za 5 miesięcy wpadam już do kolejnej, M40, a w starszej kategorii o dziwo nie zdobyłbym w tym roku medalu. Mój czas wystarczyłby tylko na 4. miejsce. Po drugie, zawodnik tuż za mną, miał słabszy dzień, choć legitymuje się znacznie lepszymi wynikami ode mnie. To wszystko razem złożyło się na mój tytuł Halowego Wicemistrza Polski Masters w kategorii M35 na dystansie 3000 metrów. Dodam, że w ubiegłym roku, obsada akurat tego dystansu była znacznie silniejsza i musiałbym się wtedy zadowolić miejscem 6. Ale rok temu z kolei obsada na dystansie 800 metrów była słabsza i tam z kolei znalazłbym się wyżej, choć nie na podium. Takie są właśnie mistrzostwa, trochę szczęścia się przydaje.

Na koniec dodam, że starty w imprezach takiej rangi to niesamowite przeżycie dla amatora. Podczas wyścigu na 3000 metrów na przykład każdy zawodnik z serii ma przydzielonego jednego sędziego, który zlicza okrążenia i zapisuje międzyczasy. Jest to wygodne, bo na 3000 metrów okrążeń hali trzeba zrobić 15, a w stanie dużego zmęczenia od połowy człowiek już przestaje kontrolować, ile mu jeszcze zostało. Pomaga wtedy komunikat sędziego, który po każdym okrążeniu krzyczy, ile okrążeń do końca. Dodatkowo pomiar czasu, wyniki na telebimie i ceremonia dekoracji tworzą niesamowitą atmosferę. Do startów w Mistrzostwach Masters nie trzeba nawet mieć licencji Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. Wystarczy spełniać kryterium wieku. Nie ma też kwalifikacji i można startować dla czystej zabawy, co oczywiście polecam.
Dziękuję mojemu trenerowi Dariuszowi Wieczorkowi za przygotowania do startów, które realizujemy już od dwóch lat. Zaowocowało to bardzo dużą poprawą na dystansach począwszy od sprintu na 100 m, a skończywszy na ultramaratonie 63 km. Następny start to Halowe Mistrzostwa Świata Masters, już za niespełna miesiąc w Toruniu.