Akustycznie i z pazurem

5204431b27c89.jpg

Mimo źe 26 marca Adam Małysz oddawał swój ostatni skok w karierze, legionowska publiczność nie zawiodła. Sala Widowiskowa miejskiego ratusza była wypełniona po ostatnie miejsca. Blisko dwieście siedemdziesiąt biletów rozeszło się jak świeźe bułeczki, a sam zespół z Kasią Kowalską na czele nie krył zadowolenia z tego powodu. 

Choć Sala Widowiskowa jest bardzo dobrze przygotowana na tego typu imprezy, agencja koncertowa Kasi Kowalskiej zrobiła wszystko, by jeszcze lepiej przygotować koncert. Na scenie rozłoźono rusztowanie z dodatkowym oświetleniem. Do tego osobne nagłośnienie na scenie i cała masa sprzętu słuźąca bezbłędnej realizacji występu. Wizualnie robiło to wraźenie, byłem jednak ciekawy jaki będzie muzyczny efekt przygotowań. Koncert rozpoczął się chwilę po 19.00. Nie zawiodłem się. Zespół brzmiał rewelacyjnie, światła tworzyły odpowiedni klimat, a sam zespół czuł się swobodnie.

Muzycy podzielili swój występ na dwie części. Pierwsza z nich była akustyczna. Usłyszeliśmy m.in.: „A to co mam“, „Prowadż mnie“, „Wyrzuć ten gniew“ jak równieź akustyczne wersje znanych przebojów takich jak: „Pieprz i sól“ oraz „Antidotum“. Muzycy w aranźacjach utworów wykorzystali gitary akustyczne, w tym dwunastrostrunową oraz mandolinę. Podczas części akustycznej zespołowi udało się stworzyć bardzo kameralny klimat choć Kasia Kowalska nie była zbyt rozmowna między utworami. Wszyscy muzycy siedzieli a dżwięki, jakie płynęły ze sceny, otulały publiczność na widowni. Po kilku utworach zaczęło mi brakować jakiegoś ognia w sobotnim występie. Piosenek słuchało się bardzo przyjemnie, ale po pewnym czasie zacząłem się lekko nudzić. Melancholijne piosenki i ballady, a do tego brak ruchu na scenie zaczęły mnie powoli usypiać. Na szczęście zespół przeszedł w końcu do części bardziej drapieźnej. Akustyczne gitary i stołki poszły w kąt, a Kasia Kowalska zaczęła się w końcu trochę ruszać budząc tych, którzy za bardzo odpłynęli pod wpływem spokojnych dżwięków. W tej części zespół pokazał swoje rockowe oblicze. Usłyszeliśmy nie tylko utwory Kasi Kowalskiej, ale równieź covery znanych polskich wykonawców jak np. „Telefony“ z repertuaru Republiki czy „Sen o Warszawie“ Czesława Niemena. Kasia Kowalska pokazała teź, źe nie tylko umie świetnie śpiewać, ale równieź radzi sobie z grą na harmonijce ustnej. Całkiem nieżle wspierała teź perkusistę, grając na bębnie w jednym z utworów.

Publiczność bawiła się świetnie. Gdyby na Sali Widowiskowej nie było krzeseł, na pewno nie skończyłoby się na siedzeniu. Kaźdy utwór nagradzany był burzą oklasków, a na koniec koncertu publiczności było ciągle mało. Zespół nie dał się długo prosić i po krótkiej chwili za kulisami wrócił na bis. Usłyszeliśmy wtedy utwór „To co dobre“, jednak i to nie wystarczyło widowni. Na drugi bis muzycy zagrali „Hallelujah“ Leonarda Cohena.
To był bardzo dobry koncert. Świetna realizacja i oprawa, dobry zespół i zadowolona publiczność. Czy moźna chcieć więcej? Chyba tylko kolejnych tak dobrych imprez. Miejski Ośrodek Kultury zapowiada, źe kolejną odsłonę w ramach „Koncertowo” planuje na jesień.

Wróbel