Chcielibyśmy zatrzymać tę historię, to piękna opowieść

52044300c9393.jpg

 

Pani Bronisława Romanowska-Mazur, pseudonim „Sosna” miała 18 lat, kiedy wybuchło powstanie warszawskie. Była wtedy zastępową Szarych Szeregów o kryptonimie „Las”, podczas powstania słuźyła w Legionowie w punkcie sanitarnym i szpitalu powstańczym… Historię swoją i swoich rówieśników opisała w ksiąźce „Czas próby… historia legionowskich kolumbów”. Iwonie Wymazał opowiedziała jak powstawała ta ksiąźka i co chce przekazać młodemu pokoleniu.

„Czas próby” to ogromny zbiór faktów popartych wieloma materiałami żródłowymi. Kiedy zaczęła Pani pisać ksiąźkę i z jakiego powodu powstała? Ile lat tworzyła Pani te strony?

Pomysł napisania tej ksiąźki powstał na początku lat 90., kiedy była potrzeba weryfikacji środowiska młodzieźy, która naleźała do Szarych Szeregów na terenie naszego powiatu. O ile środowisko starszych AK-owców wcześniej juź się weryfikowało jako źołnierze AK, o tyle harcerze, którzy teź tę słuźbę niepodległościową pełnili, dopiero mogli to zrobić po odzyskaniu pełnej suwerenności w 1990 roku. Wtedy zebrali się kombatanci tych środowisk. Władze naczelne Szarych Szeregów zorganizowały spotkanie w Jabłonnie w lutym 1994 roku. Na tym spotkaniu padło hasło napisania monografii, historii naszej młodzieźy, która w tym okresie próby oddała swoje źycie. Jak zaczęłam spisywać, zbierać w logiczny sposób materiały wspomnienia, miałam ponad 70 lat i duźo sił i werwy. Dziś mam 86 lat i jestem juź zmęczona i teraz podjęcie takiego wyzwania byłoby dla mnie niemoźliwością. Zaczęło się od zbierania, porządkowania listy druźyn, wypełniania ankiet osobowych, w których koleźanki i koledzy umieszczali swoje wspomnienia z okresu okupacji, w jakich akcjach uczestniczyli.

Autorką projektu okładki jest Jolanta Drozd. Jest na nim zdjęcie i napis. To fotomontaź czy teź autentyczne zdjęcie z tamtych czasów?

To cenna fotografia, a napis jest autentyczny. To my dziewczyny ten napis wykonałyśmy, a kolega zrobił zdjęcie. Powstał on w sobotę wielkanocną w kwietniu w 1944 roku z myślą o tym, źe jak ludzie będą szli na rekolekcje do kościoła, to ten napis przeczytają. Te słowa zostały wykonane na płocie stolarni przy ulicy Jagiellońskiej i Kazimierza Wielkiego. Niektórzy na moją prośbę przesyłali mi fotografie, które są uźyte w tej ksiąźce. Te fotografie z czasów okupacji były dla nas tak cenne, źe wszystko się zostawiało w domu, ubranie, buty, a ten albumik z fotografiami przyciskało się do serca i przechowywało się, chroniło w czasie wysiedlenia, wędrówek i walki. A kiedy wróciliśmy do Legionowa, zdjęcia na powrót znalazły się w naszych albumach.

Wspominała Pani o tym, źe długo zastanawiała się nad nazwą dla tej monografii, która przecieź nie jest tylko historią młodej dziewczyny, ale równieź całego pokolenia. Co dla Pani oznacza tytuł „Czas próby”?

Kiedy nadchodzi sytuacja ekstremalna, wtedy człowiek się sprawdza i dokonuje wyborów. Wtedy dopiero to jego wewnętrzne „ja” się odzywa i mówi mu jak się powinien zachować. Wtedy poznaje się wartość człowieka. Ulicą idą dziesiątki osób, przechodzą obojętnie, a ktoś nagle zaczyna się interesować i śpieszyć z pomocą. Ostatnio uderzyło mnie takie wydarzenie, jak młody człowiek skoczył do lodowatej wody, by ratować ludzi, którzy byli w samochodzie. Kiedy wszyscy gapie gromadzili się na brzegu, on bez zastanowienia wskoczył w ubraniu do wody. Zapytany o powód swojego zachowania mówi, źe nie wie dlaczego tak się zachował. Tak powinien. Tak samo było w tych latach, kiedy trzeba było tych trudnych wyborów dokonywać. Stąd tytuł ksiąźki. Nie czas wojny, nie czas wyborów, nie historia Legionowa w czasie II Wojny Światowej, tylko czas próby dla naszego pokolenia. To o czym ksiąźka mówi dotyczy kaźdego Polaka. Kaźdy z nas musi się kiedyś sprawdzić jako Polak.

Jakie wydarzenie utkwiło Pani w pamięci najbardziej? Które z opisanych wspomnień powraca najczęściej?

W czasie wojny, kiedy juź Niemcy uciekali przed frontem wschodnim, juź nie jako zwycięzcy tylko jako zwykli pokonani ludzie, pamiętam ostatni dzień przed przyjściem Rosjan. 27 pażdziernika 1944 roku do piwnicy, w której schroniliśmy się wszyscy, by przeczekać nawałę tego frontu, weszło dwóch Niemców, młodych ludzi. Zastanawialiśmy się co powinniśmy zrobić – było nas wiele, wszyscy około 30-tki, a ich tylko dwóch. Śmiertelnie zmęczeni, przestraszeni, w mokrych mundurach stanęli przed nami. Pani Kamińska, która była właścicielką piwnicy poprosiła ich by usiedli i dała im po talerzu zupy. Zjedli to i poszli dalej. To było w nocy z 27 na 28 pażdziernika. Następnego dnia weszli Rosjanie. To teź był waźny moment, który pamiętam. Przecieź to był nasz wróg, a jednak my zobaczyliśmy przede wszystkim ludzi. My, Polacy potrafimy się w takich sytuacjach zachować. Jest tylko człowiekiem a przynaleźność do określonej grupy sobie wybiera i w zaleźności od tego jest wiernym hasłom które głosi, albo wykorzystuje go do własnych potrzeb. AK-owcy byli wierni temu hasłu Bóg i honor, nie zabijaliśmy Niemców wziętych do niewoli.

Była Pani zastępową, sanitariuszką, łączniczką i nauczycielką. Przez całe źycie nauczała Pani innych. Co zechciałaby Pani przekazać młodemu pokoleniu?

Jeśli coś się złego dzieje, a nie mogę się przeciwstawić, bo sama jestem zagroźona, boję się po prostu, ale nie pochwalam tego – jeśli juź taka myśl powstanie, to znaczy źe się sprawdziłam. Jeśli nie podoba mi się źe moja koleźanka czy kolega śmieci na ulicy, niszczy drzewo, a ja nie akceptuję tego – to ja się sprawdzam, bo to jest moment mojej próby. Kaźde pokolenie swój czas próby i to jak się zachowa w stosunku do tradycji, do wydarzeń, do ludzi będzie o nim świadczyć. Nie moźna być obojętnym. Niekoniecznie trzeba reagować, ale nie popierać i nie usprawiedliwiać. Ganić przynajmniej w myśli, jeśli nie moźna zaprotestować fizycznie.

Młodzieź ma tak małą wiedzę o tych wydarzeniach, które opisuje Pani w ksiąźce, czasem postrzega okres wojenny jak nieciekawy film. Mając do dyspozycji telewizję, Internet, nie chce wracać do dawnych lat, nie przywiązuje do nich wagi.

Dla nas to jest przykre, my robimy co moźemy ale trudno się temu dziwić, mamy bowiem pół wieku zaległości. Ich dziadkowie i rodzice nie wiedzieli o tym. Tylko te środowiska, które mają AK-owca w domu przekazywały sobie tę historię. Czasem prawda nie była przekazywana, a jeśli juź było coś mówione na ten temat, to raczej w atmosferze nieprzychylności i stąd nikt nie chciał się tym interesować. To teraz owocuje. Źeby fakty historyczne, patriotyzm znów stały się wartością, trzeba duźo pracy. To współczesna, trudna, czasami zakazana historia. My przecieź jeszcze źyjemy.

Pani rodzina zjeźdźa się z całej Polski, źeby wspólnie uczestniczyć w tym waźnym wydarzeniu, jakim jest promocja ksiąźki. A jak przyjęli Pani ksiąźkę rówieśnicy, przyjaciele i znajomi?

Spotkałam się z akceptacją swojego środowiska. I moi koledzy wspierali mnie w tej pracy, przysyłali mi zdjęcia, dokumenty – tak jak pułkownik Edward Dietrich, Wanda Tomczyńska, profesor Gołębiewski, Basia Rykaczewska, Andrzej Paszkowski, Feliks Litwiniak – oni juź nie źyją. Grono tych osób, o których jest ta ksiąźka, juź odeszło. Około 80 procent. To jest historia odchodzenia. A przecieź chcemy pozostać i dzięki tej ksiąźce to się stanie. Tym wszystkim, którzy odeszli, dedykowałam ksiąźkę otwierając ją na początku wierszem i zamykałam, pisząc o pomniku dla tych którzy zginęli, których rozstrzelano, zamordowano, którzy zginęli na morzu, w obozie i którzy zaginęli. Ci, którzy dowiedzieli się o tej ksiąźce, przychodzą do mnie i przynoszą mi kwiaty. Zbieram je i układam na stos i kiedy się to zakończy, to spalę go jak symbol związany z tą historią. Wczoraj odwiedziła mnie pani senator Ligia Urniaź-Grabowska. Przyniosła mi album o tych, którzy czuwają nad pamięcią nad ks. Popiełuszko. Tu napisała dedykację. Było to dla mnie szczególnie wzruszające. „Szanowna Pani Bronisławo Mazur. To dobrze, źe powstała ta Pani ksiąźka, dokument o ludziach, którzy walczyli, źe zdołaliśmy ocalić czas naszej toźsamości w czasach zniewolenia. To teź na pewno zaowocowało zrywem Solidarności. Patronem i Ojcem Świętym był Jan Paweł II, a źyciem zapłacił ks. Jerzy Popiełuszko. Ta ksiąźka to dokument o ludziach którzy trwali i trwają przy księdzu Jerzym. Dziękuję Pani za Pani trud. Ligia Urniaź-Grabowska Senator IV kadencji. Legionowo 9 marzec 2011”.
 

iw