Koncert Jarka Śmietany w ramach piętnastej legionowskiej edycji Jazz Jamboree

52044a5e98564.jpg

Piętnasta legionowska edycja 53 międzynarodowego festiwalu Jazz Jamboree dobiegła końca. Po przerwie trwającej od 2007 roku był to z pewnością udany powrót na naszą lokalną scenę. Koncert zamykający tegoroczne wydanie festiwalu w naszym mieście odbył się w ostatni piątek w Sali Widowiskowej miejskiego ratusza. Na scenie wystąpił Jarek Śmietana w towarzystwie czołowych polskich instrumentalistów i charyzmatycznego Bill’a Nilla’a, wokalisty z Australii.


Pierwsza edycja festiwalu Jazz Jamboree odbyła się w Legionowie w 1993 roku. Od tamtej pory przez Miejski Ośrodek Kultury przy ulicy Norwida 10 przewinęła się czołówka polskich i światowych muzyków jazzowych. W 2007 r. w wyniku roźnego rodzaju przeciwności natury technicznej i organizacyjnej kolejne odsłony legionowskiego Jazz Jamboree zostały zastąpione Jesiennymi Spotkaniami Jazzowymi. Przerwa trwała aź do 2011 roku, kiedy to legionowska edycja festiwalu mogła powrócić do naszego miasta w nowej odsłonie – juź nie w MOK-u tylko w przestronnej Sali Widowiskowej.
Piętnaste Jazz Jamboree w Legionowie 5 listopada otworzył koncert Krystyny Prońko. Imprezę zamknął natomiast występ Jarka Śmietany, promujący jego najnowszą płytę „I Love the Blues”.
Zanim rozpoczął się piątkowy koncert Krzysztof Sadowski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego, wręczył Jarosławowi Śmietanie odznakę honorową Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego, z okazji 40-lecia działalności artystycznej oraz w uznaniu za wybitne osiągnięcia w propagowaniu polskiego jazzu. – Drogi Jarku, jako prezes Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego, które liczy sobie prawie tyle lat co ty, bo pięćdziesiąt, mam zaszczyt, aby w imieniu polskiego środowiska jazzowego wręczyć ci najwyźsze odznaczenie, jakie otrzymują nasi artyści. Odznaczenie, które określane jest jako dowód uznania, szacunku i radości z tego powodu, źe mamy artystę tej klasy, artystę o zasięgu międzynardowym, z którym grają najwięksi jazzmani amerykańscy, co jest wyznacznikiem poziomu, o którym marzą wszyscy w Europie. Jarku, jesteś wielkim artystą i chlubą dla całej polskiej kulury narodowej – powiedział Krzysztof Sadowski.  
W koncercie obok Jarka Śmietany udział wzięli: Bill Nill (wokal, saksofon), Wojciech Karolak (organy Hammonda), Marcin Lamch (bass) i Adam Czerwiński (perkusja). Piątkowy występ był trochę inny niź dotychczasowe koncerty Jarka Śmietany. Do tej pory muzyk grał głównie muzykę instrumentalną, w której dominował jazz. Piątkowy koncert był równieź po części instrumentalny, ale równie duźo było tu utworów instrumentalno-wokalnych. Dodatkowo podczas występu dominował nie jazz, tylko blues, a czasami nawet pojawiały się akcenty z nurtu rock and rolla: – Kiedyś na trasie rozmawialiśmy z Wojtkiem Karolakiem i doszliśmy do wniosku, źe muzycy jazzowi zaczynają się oddalać od korzenia tej muzyki, którym jest przecieź blues. Z przekory i z chęci przypomnienia tej podstawy jazzu postanowiliśmy nagrać płytę „I Love the Blues”, którą wraz z Wojtkiem Karolakiem sygnujemy swoimi nazwiskami – Jarek Śmietana, Wojciech Karolak Band – tłumaczył repertuar Jarek Śmietana.
W programie koncertu znalazło się kilkanaście utworów, które wpłynęły na dalszy rozwój bluesa, jazzu a nawet rocka na świecie. Usłyszeliśmy m.in. legendarne „St.Louis Blues”, grane niegdyś przez Louisa Armstronga, „I Need Your Love So Bad” zespołu Fleetwood Mac, „I Love You More Then You Ever Know”,  niezapomnianego Dony Hathawaya czy „Red House Blues” Jimi Hendrixa. Obok standardów z nurtu bluesa, jazzu i rock and rolla usłyszeliśmy równieź autorskie utwory Jarka Śmietany.
Podczas występu, na scenie pojawił się równieź gość specjalny – rewelacyjny basista i kompozytor z Legionowa Krzysztof Ścierański. Muzyk zagrał wraz z resztą zespołu źywiołowe „Let’s the Good Times Roll” Jimi Hendrixa. Utwór wypełniły improwizacje i wspólny śpiew w wykonaniu Jarka Świetany i Bill’a Nill’a.
Tak wybitnych muzyków jak Jarek Śmietana i towarzyszący mu zespół cięźko oceniać, poniewaź w większości przypadków nie moźna o nich powiedzieć nic wiecej poza tym, źe byli po prostu rewelacyjni. Tak teź było i tym razem. Ogromna swoboda gry, wprawa instrumentalna, sceniczne doświadczenie, lekki dowcip i komunikatywność z widownią – to wszystko było obecne na piątkowym koncercie. Oby więcej takich imprez. 

 

Wróbel