Śląska fala śmiechu

52045bd4989c4.jpg

Na dobry start w nowym roku szkolnym i studenckim, ale nie tylko, Miejski Ośrodek Kultury zafundował nam potężną dawkę śmiechu. W sobotę na scenie Sali Widowiskowej wystąpiła grupa Noł Nejm oraz Łowcy.B. Choć bilety do najtańszych nie należały to ilość pozytywnej energii, która przetoczyła się przez salę z pewnością zrekompensowała chudszy portfel.

Jako pierwsi zaprezentowali się reprezentanci Rybnika – grupa Noł Nejm. Kabaret ma na swoim koncie wiele nagród, które zaczęły się pojawiać już w dwa lata od powstania zespołu w 1998 roku. Na deskach Sali Widowiskowej grupa w składzie: Marek Żyła i Rafał Soliński, zaprezentowała swój najnowszy program pt. „Eter”. Nazwa zbioru skeczy odnosi się zapewne do przerywników między gagami. Są to zaimprowizowane fragmenty audycji radiowych, których goście nawiązują do codziennych sytuacji rozgrywających się wokół nas.

Pierwszym skeczem odegranym przez kabaret był numer o ekscentrycznych przedstawicielach firm. Przedsiębiorcy ze względu na swoje skąpstwo oraz niezbyt oczywiste źródło dochodów szukają pieniędzy wszędzie gdzie się da – nawet na bankiecie kradnąc wszystko, co wpadnie im w ręce.
Drugi gag był jednym z najlepszych tego wieczoru. Historia dotyczyła zakupu nowej nawigacji samochodowej, której bogactwo funkcji zaskoczyło nawet samego nabywcę. W zależności od wybranego języka GPS sugerował kierowcy nie zawsze logiczną i bezpieczną trasę.
Skecz o psie był kolejnym przykładem pokazującym, że aktorzy Noł Nejm potrafią szybko i sprawnie wcielić się w różne role takie jak Alladyn, pilot alkoholik czy rosyjski żołnierz.
Scenka o paleniu marihuany udowodniła natomiast, że wyobraźnia rybnickiego kabaretu potrafi zaprowadzić ich pomysły naprawdę daleko, gdzie rzeczywistość miesza się z absurdem.
W dalszej części występu zobaczyliśmy również złożony i świetnie zgrany skecz składający się ze splotu różnych scenek. Gag w ironiczny sposób wyśmiewał Polskie Koleje Państwowe, a dokładnie to, z czym muszą użerać się pasażerowie – opóźnienia. W skeczu sytuacja była odwrócona przez co przyjazd pociągu na czas przedstawiony został jako największa tragedia w PKP.
Na koniec obejrzeliśmy ciekawą prezentację broni oraz pokaz tańca anorektyczek. Bardzo sprytny zabieg, ponieważ skecz polegał jedynie na grze świateł i muzyki. Anorektyczki były bowiem tak chude, że w ogóle nie było ich widać na scenie. Po sali przetaczały się wybuchy śmiechu a aktorzy mieli czas by przygotować się do bisu.
Jako drugi wystąpił kabaret Łowcy.B z Cieszyna. Mimo że grupa powstała później niż zaprzyjaźniony kabaret z Rybnika, to obecnie Łowcy są jednym z najbardziej rozpoznawanych i najbardziej lubianych grup w Polsce.
Panowie zaczęli od długiego monologu Mariusza Kałamagi, który już w pierwszych minutach położył publiczność na łopatki – oczywiście ze śmiechu. Do solowego występu Mariusza wkrótce dołączył Paweł Pindur. Aktorzy odegrali razem skecz pełny absurdalnego humoru charakterystycznego dla Łowców. Historia rozpoczęła się od kradzieży drzwi w tajnej bazie wojskowej. Potem poziom absurdu wzrósł do tego stopnia, że publiczność nie mogła wytrzymać ze śmiechu, a ja nie jestem w stanie odtworzyć tego rewelacyjnego gagu.
Kolejne skecze kabaret wykonywał już całym składem. Były to głównie dialogi bez użycia rekwizytów, choć sam wygląd aktorów rekompensował to z nawiązką.
Na koniec grupa zagrała piosenkę „Droga” – na żywo z użyciem prawdziwych instrumentów, co również jest charakterystycznym elementem występów cieszyńskiego składu.

Oczywiście nie obyło się bez bisu, który spoczął na barkach Mariusza Kałamagi. Po występie można było nabyć płyty z występami kabaretu Łowcy.B.

Wróbel