Święty Ojciec Pio – święty w rękawiczkach

ojciec-pio

 

Wrzesień to miesiąc, w którym wspominamy Św. Ojca Pio. Ubogiego ekscentrycznego mnicha, obdarzonego miedzy innymi niebywałymi darami stygmatów, bilokacji czy osmogenezy/zapachu świętości.

Ojciec Pio jest jednym z nielicznych Świętych, który już za życia zdobył ogromną popularność i rozgłos, mimo tego iż zawsze się od tego wzbraniał. Wielu pragnęło porozmawiać z kimś, kto wie o nim więcej niż on sam. Z kimś, kto może powiedzieć, jak skończy się jego choroba lub który z jego grzechów jest właśnie tym, najbardziej uniemożliwiającym duchowy wzrost.

Ojciec Pio rozgłos zawdzięczał przede wszystkim stygmatom (samoistnym ranom na ciele, na wzór ukrzyżowanego Chrystusa), darowi prorokowania, ale również swojemu mocnemu charakterowi i poczuciu humoru. Zgodnie z relacjami tych, którzy mieli okazje przebywać w jego otoczeniu, był niesamowicie charyzmatycznym a zarazem prostym człowiekiem. Lubił żartować, stawiać przed ludźmi wyzwania i nigdy nie „owijał w bawełnę”. Znana jest historia małżeństwa, które usilnie modliło się do Ojca Pio o dar rodzicielstwa. Ich modlitwa została wysłuchana i wkrótce dane im było dowiedzieć się o upragnionej ciąży. Przyszła mama bardzo martwiła się o zdrowie swojego dziecka i nieustanie wspominała o tym swojemu mężowi. Na noc przed rozwiązaniem, we śnie ujrzała ojca Pio w sali porodowej i przyniosło jej to duży spokój. Jej dziecko urodziło się zdrowe, a poród okazał się bezproblemowy. Wkrótce po tym wydarzeniu jej nową obsesją stała się potrzeba podziękowania Ojcu Pio za otrzymany dar macierzyństwa. Nieustannie wspominała mężowi o wspomnianym śnie, on jednak nie brał tego do siebie. Mówił, że to tylko sen. W końcu dał się jednak namówić na wyjazd do San Giovanni Rotondo. Po przybyciu przypadkowo natknął się wraz z żoną na Ojca Pio, który podszedł do świeżo upieczonego taty, poklepał go po ramieniu i z szerokim uśmiechem zapytał; ,,Czyli to był tylko sen”? (Iasenzaniro, 2006)

Ojciec Pio jadł jeden posiłek dziennie, nigdy nie miał wakacji i mimo bardzo wątłego zdrowia, bólu z sączących się ran na stopach i rękach nie narzekał. Wręcz przeciwnie swoją siłą ducha i charakteru podnosił z depresji i smutku innych. Francesco z Pietralciny urodził się w 1882 roku jako 4 dziecko w rodzinie. Od pierwszych lat życia odznaczał się bogobojnością i pragnieniem przynależenia do tego zakonu, gdzie mnisi noszą brodę. Jego ojciec, widząc to wcześnie zdał sobie sprawę, że z  syna nie będzie rolnika. Popłynął do Nowego Yorku, żeby zapracować na jego seminarium. Francesco mimo zapału do nauki często wracał do domu z powodu chorób i ogólnego osłabienia.

Stygmaty

Już jako mnicha znaleziono go zwijającego się w bólu, kiedy po raz pierwszy ukazały się jego stygmaty. Po przebudzeniu prosił tych którzy, widzieli owo zdarzenie, aby zachowali je w tajemnicy. Wieści o stygmatach rozeszły się jednak tak szybko, że wkrótce pojawiły się ogromne kolejki do spowiedzi u tego charyzmatycznego mnicha. Odesłany do Saint Giovanni Rotondo, w którego cichej i przepełnionej przyrodą atmosferze, miał uchronić się od zgiełku i rozgłosu, żeby podreperować swoje zdrowie. Wieści o stygmatach przyciągały jednak tłumy. Przychodzili do niego różni ludzie. Nie wszyscy z dobrymi intencjami. Tych przebiegłych odprawiał z kwitkiem, nie udzielając im rozgrzeszenia. Mimo wszystko, większość swojego dnia, dopóki starczało mu na to sił, spędzał w konfesjonale. Często potrafił pomóc nawet jednym trafnym zdaniem czy wskazówką. Nie dało się przed nim niczego ukryć. Ojciec Pio miał szczególną słabość do Matki Bożej, która nazywał matką wszystkich matek. Na łożu śmierci naprzemiennie powtarzał imiona Maria- Jezus, Jezus Maria, zostawiając nam wszystkim bardzo istotny przekaz o miłości matki Boga do nas – jej dzieci, i Boga do człowieka.

Na przykładzie życia ojca Pio, widzimy również mocną obecność zła. Mnich był często nękany przez złego ducha, który usiłował go zniechęcić od nawracania, czy oczyszczania innych. Diabeł ukazywał mu się pod postaciami papieży ojców duchownych, czy nawet młodych nagich tancerek. Te wszystkie prześladowania były dowodem na to, jak bardzo Ojciec Pio ,,przeszkadzał” szatanowi w jego odwiecznej misji zniewolenia człowieka.

Ojciec Pio zmarł w 1968 roku, a przed swoją śmiercią zapewnił wszystkich, że jego prawdziwa misja wybawiania grzeszników rozpocznie się dopiero kiedy opuści ten świat. Został kanonizowany przez Jana Pawła II 16 czerwca 2002 roku.

Ania Kierzkiewicz