Nasza Historia: Włosi w Jabłonnie. Anderlini i „Koguto” w karczmie

zajazd-jałonna

W latach 1839-1866 karczma w Jabłonnie dzierżawiona była przez Włocha Antoniego Anderliniego. W prowadzeniu lokalu przez wiele lat pomagał mu Wenecjanin Antonio Loski „Koguto”.

Antonio Anderlini urodził się ok. 1793 r. w Bolonii. W 1812 r. brał udział w wyprawie Napoleona na Rosję. Podczas odwrotu Wielkiej Armii spod Moskwy zachorował. Dotarł jednak do Warszawy i tutaj już pozostał zarabiając na życie jako cukiernik. W 1818 r. wziął ślub z Marianną Perepednicką. Miał z nią co najmniej sześcioro dzieci.

W 1822 r. Anderlini prowadził lokal z bilardem, a w 1825 r. został rządcą przy Resursie Kupieckiej w Warszawie. W latach 1827-1839 zarządzał oberżą na Bielanach. Zorganizował nawet specjalny omnibus, który dowoził do niej gości z Placu Teatralnego.

Z początkiem lipca 1839 r. został dzierżawcą oberży w Jabłonnie. W karczmie prowadzone były śniadania, obiady i podwieczorki, które można było zamówić do osobnych pokoi. Znając menu karczmy na Bielanach możemy się domyślać, że Anderlini serwował w Jabłonnie podobne potrawy: kurczaki, raki, szparagi oraz rozmaite trunki.

Przez kilka lat w prowadzeniu karczmy pomagał Antonio Loski. Urodził się on ok. 1760 r. w Wenecji. Do Warszawy przybył już ok. 1800 r. Wywołał wówczas dużą sensację modnym włoskim ubiorem i nowoczesnym dwukołowym kabrioletem do którego zaprzęgał tylko jednego konia. Loski otworzył sklep wędliniarski przy ul. Świętojańskiej. Jako pierwszy zaznajomił Warszawę z włoskim salami. Obok sprzedaży wędlin wydawał tanie śniadania. Loski prowadził kilka sklepów tego typu na terenie Warszawy. Zawsze były one oznaczone szyldem z kogutem. Stąd też wzięło się jego przezwisko „Koguto” lub „Signor Cogutto”. Na starość znalazł się pod opieką Anderliniego i zamieszkał w oberży w Jabłonnie, którą pomagał dozorować. Loski zmarł 19 marca 1843 r. w Jabłonnie w wieku 83 lat. Pochowany został w Chotomowie. Na jego pogrzeb przybyli księża kameduli z Bielan, którym niegdyś usługiwał. Przed trumną szli członkowie bractwa kościelnego i wszyscy uczniowie szkółki parafialnej, której Loski był opiekunem.

W 1848 r. zmarła pani Anderlini, jej pogrzeb również odbył się w Chotomowie. Przytłoczony nieszczęściem Antonio odsunął się od pracy w oberży zarządzając nią przez wyznaczone osoby, które prowadziły ograniczoną działalność.

W lipcu 1851 r. Anderlini wrócił do aktywnej pracy w Jabłonnie. W nowej ofercie dawał możliwość organizacji w oberży obiadów składkowych, pikników, zabaw i innych przedsięwzięć zgłaszanych przez gości. Bezpośrednią przyczyną powrotu było powstanie mody na rejsy wycieczkowe parostatków do Jabłonny i rosnąca liczba uczestników takich wypraw. Dawało to nową okazję do rozwinięcia działalności karczmy. Organizatorzy wycieczek z kilkudniowym wyprzedzeniem zawiadamiali o planowanym przybyciu. W maju 1852 r. karczma w Jabłonnie podejmowała tylko jednego dnia aż 60 uczestników wycieczki parowcem.

W 1852 r. w wieku niemal 60 lat Antonio wziął ślub z młodszą o 33 lata Emilią Miller, z którą wcześniej miał nieślubne dziecko. Już po zawarciu małżeństwa przyszła na świat ich druga córka.

W 1858 r. Emilia zmarła w Jabłonnie po ciężkiej chorobie w wieku 31 lat. Została pochowana w Chotomowie. Nieboszczka za życia musiała być kobietą niezwykłą. Po śmierci jej sława sięgnęła poza granice Królestwa Kongresowego. W krakowskim „Czasie” tajemniczy F.N. opublikował wiersz sławiący przymioty jej charakteru i urody.

Anderlini posiadał kolekcję egzotycznych kwiatów, którą pielęgnował przez cały okres pobytu w Jabłonnie. Wśród roślin znajdowała się Yucca gloriosa, która pielęgnowana przez ponad 20 lat zakwitła we wrześniu 1859 r. Wywołało to sensację wśród gości karczmy i dziennikarzy.

Około 1863/1864 r. jako uczeń gimnazjum odwiedził karczmę Wiktor Gomulicki, który w noweli „Chałat” pozostawił jej następujący opis: „Odpoczynek w Jabłonnie […]. Przez godzinę przeszło siedziałem w ciepłej izbie zajazdu […]. Tę izbę bardzo lubiłem. Wydawała mi się zawsze uroczyście piękna, niby sala w starym zamku, niby kaplica. O każdej porze roku i dnia panował w niej półmrok. To właśnie sprawiało ów nastrój uroczysty. Nie słyszało się tam nigdy krzyków pijackich ani wybuchów głośnego, mazurskiego śmiechu. Podróżni zachowywali się milcząco, przyzwoicie, powściągliwie, jak w poczekalniach kolejowych pierwszej i drugiej klasy. Na „bufecie”, mrocznym, poważnym, jak stalle kanonickie, stały wielkie ptaki wypchane. Za bufetem siedziała piękna, blada, dostojnie smutna kobieta. Wydawała służbie rozkazy, poruszając jedynie ustami; głosu jej nigdy nie zdarzyło mi się słyszeć. Otaczały ją naczynia dziwnych kształtów, ze srebra, brązu, kryształu; pęki suchych traw i kwiatów tkwiły obok niej w ciemnych wazonach, hipnotyzując swym sennym, sztywnym bezruchem. […]”

W sierpniu 1865 r. Anderlini wszedł w spółkę z cukiernikiem Aleksandrem Contim (Włoch z Imony pod Bolonią). Planowali razem otworzyć restaurację przy ul. Trębackiej w Warszawie. Włosi handlowali lodami, kawą mokka i napojami alkoholowymi. Likiery produkowane przez Contiego z powodzeniem konkurowały z likierami zagranicznymi. Ich skład Anderlini urządził w Jabłonnie. W październiku 1865 r. wspólnicy objęli prowadzenie restauracji, bufetu i kuchni w Resursie Kupieckiej.

Antonio Anderlini zmarł 14 stycznia 1866 r. w Warszawie. Po jego śmierci oberżę w Jabłonnie objął restaurator Wilkans z Warszawy, a od 1869 r. prowadził ją Wiśniewski, wcześniej zarządca zajazdu w Zagrobach. W Warszawie jeszcze przez wiele lat nowi restauratorzy byli porównywani z Antonim Anderlinim. Żaden z nich jednak nie zyskał takiego uznania jak Włoch z Jabłonny.

Rafał Degiel

Ważniejsze źródła:

1. Archiwum Państwowe w Warszawie, Akta stanu cywilnego gminy warszawskiej II cyrkułu,

2. „Kurjer Warszawski” 1836-1866,

3. W. Gomulicki, Chałat, [w:] Z jednego strumienia […], Warszawa 1905, s. 243-276.

Podziel się tą informacją ze znajomymi

Facebook
Google+

komentarze: 2

  1. Świetna historia, dziękuję

  2. Teraz już nowożytnia historia związana z partnerstwem z Włochami. P. Chodorski pojechał dwa razy do Włoch. Pytanie, co oprócz wydatków związanych z jego wizytą w ciepłym klimacie, mają z owego partnerstwa mieszkańcy gminy Jabłonna…., którzy płacą wójtowi pensje? Co wójt zrobił dla mieszkańców w ramach partnerstwa? Co z tego mają mieszkańcy gminy (podatnicy), oprócz wydatków? Jaki jest efekt jego działalności dla mieszkańców w tym temacie?

Dodaj komentarz